free templates joomla

Frank Mir szuka pracy poza walkami!

Frank Mir Frank Mir dopiero co znokautował Todda Duffeego, a już snuje plany na przyszłość. Zbliżający się do swoich 37 urodzin zawodnik z Las Vegas planuje już sportoą emeryturę. Mir chciałby powrócić do komentowania walk, jak wcześniej to robił dla telewizji Versus i organizacji WEC. Teraz już nie ma tej organizacji, ale być może UFC zaproponuje mu komentowanie jakiś pomniejszych eventów na platformie Fight Pass.

Były mistrz wagi ciężkiej UFC już nawet rozmawiał o tym z szefem największej na świecie organizacji i powiedział, że gdy tylko zwolni się miejsce komentatora, to on mógłby zająć wakujące stanowisko. Co ciekawe, sam Mir stracił swoją posadę komentatora gal we wchłoniętej przez ZUFFA organizacji WEC na rzec członka Galerii Sław UFC, Stephana Bonnara w 2010 roku. Później organizacja przestała istnieć i Mir nie mógł wrócić na swoje stanowisko.

Zawodnik z Las Vegas w dwóch ostatnich walkach pokazał się z dobrej strony nokautując najpierw Antonio Silvę, a później Todda Duffeego. Teraz będąc na fali dwóch zwycięstw jest zawodnikiem, który odzyskał jakąś część swoich fanów, którzy odwrócili się od niego w skutek jego wcześniejszych porażek. Obecnie szansa na powrót do komentowania walk dla Franka Mira jest umowa organizacji z telewizją FOX, w której potrafiący się wysłowić zawodnicy mają szanse na zaistnienie jako komentatorzy.

Przy okazji rozmowy o planach na życie pozasportowe Mira poruszono temat walk Jose Aldo. To właśnie debiut w tej organizacji Brazylijczyka komentował Frank Mir i powiedział, że już od samego początku wydawał mu się być na zupełnie innym poziomie, niż wszyscy inni zawodnicy tej organizacji. Warto wspomnieć, że dla WEC walczyli tacy zawodnicy jak mistrzowie UFC dywizji lekkiej: Benson Henderson, Anthony Pettis, czy chociażby uznawani za jednych z najlepszych zawodników swojej dywizji: Chad Mendes i Donald Cerrone. Już po pierwszej walce Brazylijczyka w WEC Mir wiedział, że będzie on mistrzem dywizji piórkowej tej organizacji i jak pokazał czas, zawodnik z Las Vegas wcale się nie pomylił.