Chael Sonnen o powrocie do MMA i swojej karierze!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 08, lipiec 2015
Wszystko zaczęło się od tego, że człowiek odpowiadający za zarządzanie karierą amerykańskiego zapaśnika, Mike Roberts wypowiedział się z przekonaniem, że jego podopieczny powróci do profesjonalnego sportu. Warto przypomnieć, że Sonnen zakończył karierę zaraz po tym, gdy ogłoszono wynik testu antydopingowego przed walką z Wanderleiem Silvą, który podobnie jak Sonnen ten test oblał. Zamiast wielkiej walki mieliśmy koniec wielkich karier, jednak Chael Sonnen postanowił odnieść się do słów swojego managera:
"Roberts się myli. Mi mówił wcześniej to samo. Powiedział, że nie wierzy, że już skończyłem karierę, że jeszcze mogę coś z siebie wykrzesać. To jego opinia, ale ja nie zamierzam wracać do zawodowego MMA jeśli o to pytasz. Skończyłem z walkami. Jedyne co mnie cieszy to wspomnienia związane ze sportem. W tej chwili będąc zawodowym fighterem nie można mówić, że jest to przyjemność, ponieważ życie jakie prowadzisz nie jest takie, jakie prowadzi Conor McGregor obecnie, gdzie nie ma czasu na sen, odpoczynek i zabawę. Ludzie otaczają Cię ze wszystkich stron, mówią co masz robić i do tego dochodzi stres związany z wielką walką, zbijaniem wagi i jeszcze regeneracją. Nigdy to nie było zabawne. Nigdy nie było tak, ze mogłeś usiąść, powąchać kwiatki, cały czas było coś do zrobienia, ktoś cały czas Cię poganiał. Sądzę, że nieco popatrzyłem w przeszłość, ale wspomnienia są dla mnie przyjemniejsze, niż samo doświadczenie."
Trzeba jednak przyznać, że kariera Sonnena naprawdę była ciekawa. Zawodnik, który walczył dla Bodog czy WEC, w którym był bliski zdobycia tytułu, ale Paulo Filho nie był w stanie zrobić zakontraktowanego limitu wagowego na tą walkę, trzykrotnie stawał do pojedynku o pas mistrza UFC w dwóch kategoriach wagowych. Sportowo osiągnął wiele, ponadto stał się wzorem dla zawodników jeśli chodzi o autopromocję. Jaki moment wspomina najlepiej Sonnen?"Najlepszy moment w mojej karierze to było chyba trenowanie w TUFie. Brałem udział dwukrotnie i zbudowałem tam przyjaźnie na całe życie. Jestem w kontakcie z każdym z zawodników, z każdym z trenerów i wszystkimi z przeciwnych ekip. Dla mnie był to szczyt w mojej karierze, kiedy trenowałem w TUFie i dostałem na to szansę. Był też moment w mojej karierze, kiedy wszystko mnie denerwowało. Każde pytanie wprawiało mnie w jakiś nastrój, ale jedno szczególnie, ponieważ nikt mi go w życiu nie zadał. Ludzie pytali się zawodników, co zostanie po ich karierze, jakby ktoś mógł to wiedzieć. Skończyłem liceum, uwielbiam tamten czas. Nie wyobrażam sobie jednak, bym chodził w bluzie z liceum po ukończeniu szkoły. Są ludzie, którzy to robią. Dla mnie jest dziwne, że dorośli ludzie chcą zrobić coś w dziecięcym świecie, dla dziecięcego sportu, by ludzie ich zapamiętali. Nigdy nie dałem się złapać w tą pułapkę.
Chciałem być fighterem na krótki okres czasu i potem mieć czas na robienie prawdziwych rzeczy w życiu, bycie mężem, ojcem, członkiem społeczności, kimś kto się liczy, robić rzeczy, które mają sens. To nie ten sam sport, co wchodzenie do stalowej klatki trzy razy do roku. Zawodnicy mówiący o spuściźnie w MMA są dla mnie jak Ci goście noszący bluzy z liceum. Nie chcę być jednym z takich ludzi.""Gdy minie jakiś czas, to zastanawiasz się, z czego jesteś naprawdę dumny. Ja byłem bardzo dumny z faktu, że mogłem walczyć z każdym w każdym czasie. Nigdy nie szukałem wymówek. Miałem złamane żebro i nigdy o tym pewnie nawet nie wiedziałeś, że walczyłem z kontuzją. Jeśli jeden z moich sparingpartnerów poszedłby do mediów i opowiedział, że złamał mi żebro, to nie byłby już moim sparingpartnerem. To głupie, bo rywal wiedziałby, że coś mi jest przed walką. Dla mnie to tchórzostwo, mówić o kontuzji, zwłaszcza jeśli się wygrywa walki."
"Jeśli mam być dumny z czegoś, to z tego, że zawsze chciałem walczyć. Nigdy nikt się nade mną nie znęcał. Mogłem walczyć z każdym, o każdej porze. Nie ważne, czy był to numer jeden na świecie, czy sto. Dla mnie to nie robiło żadnej różnicy. Jeśli ktoś chciał ze mną walczyć, to wychodziłem i walczyłem."