Drugie podejście do przeprowadzenia pojedynku między Peterem Sobottą (14-4-1 MMA, 1-3 UFC) a Sergio Moraesem (9-2 MMA, 3-1 UFC) nie przyniosło skutku. Pierwotnie mieli się ze sobą zmierzyć na gali UFC w Krakowie, a następnie potwierdzono to starcie na UFC Fight Night 69 w Berlinie w dniu 20 czerwca 2015 roku. Tym razem jednak kontuzja Brazylijczyka pokrzyżowała te plany, ale zastępstwo przyszło szybko i został nim Steve Kennedy (22-6 MMA, 0-0 UFC).

Kennedy to debiutant w UFC. 32-letni Australijczyk w swojej karierze zawodniczej jak do tej pory nie ruszał się ze swojej ojczyzny. Aktualnie zalicza serię siedmiu z rzędu zwycięstw, a ostatnie z nich odniósł w marcu, gdy poddał duszeniem zza pleców Callana Pottera. Na 22 wygrane Kennedy ośmiokrotnie triumfował przez KO/TKO, dziewięciokrotnie przez poddania, a pięć razy do zwycięstwa potrzebował werdyktu sędziowskiego.

Urodzony w Zabrzu, ale trenujący w Niemczech Sobotta udanie powrócił do UFC w roku ubiegłym, gdy także w Berlinie pokonał na punkty Pawła Pawlaka. Wypowiedział się pokrótce na temat zmiany przeciwnika i o swoich przewidywaniach odnośnie rywalizacji z przeciwnikiem z antypodów.

"Skłamałbym, gdybym powiedział, iż zmiana oponenta nie zmienia mojego podejścia. Przygotowywałem się na rywala, który pierwszy raz w mojej karierze przynajmniej na papierze ma lepszy parter ode mnie, więc szykowałem się na ucieczki z wielu trudnych pozycji. Kennedy zaś jest bardziej wszechstronnym fighterem."

"Tak jak ja, Kennedy posiada czarny pas Brazylijskiego Jiu-Jitsu, ale ma także trochę doświadczenia bokserskiego, a z tego co zrozumiałem jego stylem bazowym są zapasy. Więc w przeciwieństwie do walki z Moraesem, która mogłaby stać się partią szachów w Jiu-Jitsu, teraz czeka mnie prawdziwy bój MMA, który powinien być bardzo różnorodny i bardzo widowiskowy."

Pojedynek ten odbędzie się w wadze półśredniej i znajdzie się na karcie głównej eventu w stolicy Niemiec.