Ronda Rousey: „Bycie symbolem sexu mnie nie interesuje!”
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 21, maj 2015
Amerykanka wzięła udział we wtorkowej edycji nocnego show telewizji HBO „Real Sports”. Właśnie w tym programie Rousey została zapytana co sądzi o rankingu bez podziału na kategorie wagowe obejmujące całe MMA zarówno mężczyzn jak i kobiety. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Amerykanka naturalnie się w nim znalazła razem z innymi mistrzami UFC oraz z Polką dzierżącą najbardziej prestiżowy tytuł w świecie sportów walki, Joanną Jędrzejczyk. Dla niej ten tytuł znaczy o wiele więcej, niż pochwały na temat jej urody:
"Uznanie w takim rankingu znaczy dla mnie o wiele więcej niż to, gdy ktoś powie mi, że jestem piękna. Jeśli zostałabym w głosowaniu wybrana najseksowniejszą kobietą na świecie, to wcale nie byłabym specjalnie szczęśliwa z tego powodu. Każdego roku wybierają najseksowniejszą kobietę na świecie. Natomiast raz na ruski rok widzicie kobietę na szczycie list rankingów bez podziału na kategorie wagowe."
Co ciekawe, obecnie to właśnie Amerykanka jest uznawana za symbol seksu w MMA, gdyż przejęła palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie po obecnej gwieździe filmowej, Ginie Carano. Sama zawodniczka nie jest pewna, czy powinna być traktowana jako najseksowniejsza fighterka:"Tak naprawdę to nie uważam, żebym była symbolem seksu. Zanim niektórzy ludzie w ogóle zaczęli nazywać mnie symbolem sexu, sama miałam go w sobie tak niewiele. Tak naprawdę to nie uważam, żeby to działało na moją korzyść."
Jak widać Rousey do życia potrzebne są tylko walki w MMA. Nic dziwnego, że tak mówi, skoro sam szef UFC, Dana White zakazał jej występów w największej organizacji zawodowych zapasów na świecie WWE, która popularnością jeszcze wyprzedza UFC i mogłaby bardzo pozytywnie wpłynąć na popularność zawodniczki. Dana White nie jest jednak urodzony wczoraj i dobrze wie, że nie może oddać swojej najcenniejszej gwiazdy w ręce innego sportowego giganta.