free templates joomla

Zespół Downa nie jest przeszkodą do MMA - Jacob Beckmann wygrywa z Natem Quarry!

Nate Quarry Nate "The Rock" Quarry jest znany fanom UFC, którzy oglądali galę jeszcze w czasach, gdy mistrzem był Rich Franklin, który w imponujący sposób znokautował Amerykanina. W ostatnim czasie były zawodnik UFC spełnił marzenie Jake’a "Węża" Beckmanna, który marzył o walce w formule MMA. Nie byłoby w tym nic dziennego, poza tym, że Beckmann cierpi na zespół Downa. "Walka" miała miejsce na gali organizacji Full Contact Fighting Federation, zatytułowanej Rumble AT the Roseland we wspomnianym Roseland w zeszłą sobotę.

Zespół Downa jest chorobą znaną niemal każdemu. Quarry jednak postanowił, że mimo zakończenia ponad pięć lat wcześniej kariery w UFC, może jeszcze wychodzić do walk w szczytnym celu. Co ciekawe, sam Beckmann nie jest zawodnikiem z nikąd. We wcześniejszych wywiadach jego trener opowiadał, jak chłopak z zespołem Downa pojawił się na treningu i powiedział, ze chciałby zawodowo walczyć w MMA. Oczywiście trener podszedł do tego z przymrużeniem oka, jednak pozwolił trenować zawziętemu zawodnikowi. Jak się później okazało, Beckmann przez te wszystkie lata udowodnił swojemu nauczycielowi, że nie jest ulepiony z miękkiej gliny i ciężko pracował na treningach, na których szło mu na tyle dobrze, by rywalizować ze zdrowymi zawodnikami. Zachęcony więc swoimi sukcesami w Sali treningowej Beckmann poprosił trenera o walkę zawodową. Oczywiście trener odmówił, ale młodzieniec nie odpuścił i w zeszłą sobotę miał swoje pięć minut chwały.

Po tym pojedynku, w którym Quarry przegrał w drugiej rundzie przez dźwignię prostą na stopę, czyli taktarova, zawodnik udzielił wywiadu jednemu z największych serwisów poświęconych MMA na świecie, czyli MMAFighting.com. Oto fragmenty wypowiedzi Amerykanina:

"Na początku nie byłem entuzjastą tego pomysłu, bo sądziłem, że ludzie mogą nie zrozumieć, jaki mamy cel związany z promocją tej walki, że mamy cel, który chcemy osiągać. Mogli tego nie zrozumieć. Muszę jednak przyznać, że frekwencja mnie zaskoczyła, na hali nie było nawet miejsca by włożyć szpilkę. Nie czułem się bardziej szczęśliwy w swojej karierze jako zawodnik, który nie jest faworytem walki. Wszyscy byli na hali dla Jacoba. Kiedy on wchodził do ringu, zrobił to w sposób Jona Jonesa mając na twarzy jego okulary. To było niesamowite, gdy usłyszałem tych wszystkich krzyczących ludzi, wspierających zawodnika. To właśnie było jednym z powodów, dla którego zgodziłem się, by cały czas grać, by ludzie myśleli, że to nie jest na pokaz. To młody człowiek ze swoimi marzeniami i celami, które chce osiągnąć, więc jeśli mogłem mu pomóc w ich spełnieniu, to dlaczego miałbym tego nie robić? Przed walką powiedziałem mu, że nie musi się martwić, że to wszystko dla niego, że dzisiaj to jego gwiazda rozbłyśnie.

Zrobiliśmy to samo, co robi się w klubie, przebierasz się, lekki sparing i do domu. Nie było nawet szans, że któremuś z nas stanie się krzywda. To była jego noc, a ja cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć.”