Były mistrz UFC w wadze średniej i wieloletni lider wszelkich rankingów bez podziału na kategorie wagowe, Anderson Silva po wpadce dopingowej po walce z Nickiem Diazem mimo, że nie wyklucza powrotu do klatki, a nawet szumnie go zapowiada, to wydaje się mało prawdopodobne, że Brazylijczyk wróci do oktagonu. W tym tygodniu po raz kolejny czarnoskóry zawodnik zapowiedział, że chciałby reprezentować Brazylię na Igrzyskach Olimpijskich w taekwondo.

Co ciekawe w grę włączył się brazylijski związek TKD, który poprosił Silvę, by wystąpił w Igrzyskach Olimpijskich, które w przyszłym roku odbędą się w Rio de Janeiro. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że występ byłego mistrza UFC byłby wielką dźwignią marketingową dla tego sportu, bowiem wielu Brazylijczyków, dla których Silva jest bohaterem, jak również wielu fanów UFC, których na świecie nie brakuje, z zapartym tchem śledziłoby występy Silvy na macie. Oto oświadczenie brazylijskiego związku TKD, które przedstawia wiadomość od byłego championa UFC:

"Każdy wie, że dla zawodników rywalizujących na najwyższym poziomie największym marzeniem są igrzyska olimpijskie, więc nie inaczej jest ze mną. Gdy wygrałem tytuł ambasadora sportu odebrany z rąk prezesa związku, Carlosa Fernandesa, poczułem się o wiele mocniejszy. W moim kraju duch olimpijski sprawia, że jestem jeszcze bardziej zmotywowany. To będzie przyjemność być częścią drużyny narodowej, która jest prowadzona przez prezesa Fernandesa. Zarejestrowałem się jako reprezentant TKD oraz Brazylii na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro."

Serwis mmajunkie.com skontaktował się ze współzarządzającym karierą Silvy, Jorge Guimaresem.  Zawodnik czeka teraz na odpowiedź ze strony związku. Brazylijczyk wpadł na testach antydopingowych po walce z Nickiem Diazem na UFC 183, jednak nie przyznaje się do zażywania niedozwolonych substancji. Pojedynek ze złym chłopcem z kalifornijskiego Stockton był pierwszą walką po dwóch porażkach, w tym jedną przez kontuzję z obecnym championem dywizji średniej UFC, Chrisem Weidmanem.