Prezes UFC Dana White od dawna przymierza się do podboju świata boksu. Wręcz można stwierdzić, że gdyby nie MMA od dawna działałby w boksie. Do legendy już trafiły jego starcia słowne z Oscarem De La Hoya, który próbował z kolei wejść na rynek MMA. Wywołało to nie tylko biznesowy konflikt, ale i osobistą nienawiść White do bokserskiego promotora.

White ma jednak problem z boksem, który wskutek prawnych kruczków omija MMA, ale z kolei jest kluczowy dla rynku bokserskiego. To ustawa Muhammada Ali (Muhammad Ali Boxing Reform Act), która jest prawem federalnym wprowadzonym w 1999 roku i uchwalonym 26 maja 2000 roku przez Kongres w celu ochrony prawa i dobra bokserów, pomoc Stanowym Komisjom bokserskim w nadzorze nad boksem i zwiększenie ducha sportowego i uczciwości w branży bokserskiej.

Dana White wydaje się być niezrażony tym. „Przyjrzałem się temu obszarowi w 2017 roku i w pewnym momencie nawet omawiałem możliwość współpracy z Anthonym Joshuą” – powiedział White na konferencji prasowej po wydarzeniu z cyklu DWCS. „Ale cieszę się, że nacisnąłem na hamulec i postanowiliśmy poczekać. Wszystko trzeba zrobić we właściwym momencie. Mam plan, który zamierzam wdrożyć. Zobaczymy, co z tego wyniknie… Od 30 lat toczą się rozmowy o upadku boksu, a ja zawsze miałem pomysł, jak wszystko w nim powinno być ułożone. Nie wiem, czy mój pomysł się sprawdzi, ale będziemy go testować. Wejdę w ten obszar pełną parą” zaznaczył drapieżny biznesmen.

Warto pamiętać, że White ma doświadczenie w budowaniu bokserskiego wydarzenia. W 2017 roku odbyła się słynna walka pomiędzy Conorem McGregorem a Floydem Mayweatherem, której White był jednym z organizatorów. Przyniosła ona gigantyczną sprzedaż PPV i ustanowiła drugi rekord branży po walce Pacquiao vs Mayweather.

Autor: Tomasz Majewski