W niesamowitym stylu wreszcie zawalczył były mistrz KSW 30-letni Mateusz Gamrot (18-1 MMA, 1-1 UFC), który podczas sobotniej gali UFC on ABC 2 Vettori vs Holland w Las Vegas, znokautował twardego Amerykanina Scotta Holtzmana (14-5 MMA, 7-5 UFC). Polak w drugiej rundzie idealnie trafił w szczękę rywala, prawym a gdy ten zdołał wstać na kolano, zasypał go gradem ciosów zmuszając sędziego Jasona Herzoga do przerwania walki.

To był pierwszy formalnie nokaut w karierze pochodzącego z Kudowy Zdroju zawodnika, któremu zdarzało się kilkukrotnie kończyć walki przed czasem w karierze. Występ obarczony był obawą o konfrontację z tak doświadczonym w UFC rywalem. Na szczęście udało się zapobiec temu.

Gamrot imponował przygotowaniem fizycznym i motorycznym. Był wyraźnie w lepszej formie, niż w poprzednim październikowym występie przeciwko Guramowi Kutateladze. Wówczas pokazał się dobrze, ale nie starczyło to do wygranej w oczach sędziów. Teraz szczęśliwie uniknął decyzji, ale i tak po pierwszym starciu, można było mieć obawy, jak interpretują wydarzenia w oktagonie sędziowie Ultimate Fighting Championship.

Na szczęście udało się uniknąć tego i polscy kibice mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Warto wspomnieć, iż Gamrot skorzystał z bazy American Top Team trenując tam dwa miesiące. Było to słychać (wywiad) i czuć w atmosferze. Dodatkowo doleciał inny były mistrz KSW Borys Mańkowski, który jest wieloletnim przyjacielem Mateusza i był dobrym duchem zwycięstwa, pomaając w narożniku.

Po feralnym debiucie w 2020 roku, wreszcie był to występ jakiego oczekiwali krajowi kibice MMA. Samo UFC przyznało za ten występ bonus "Performance of the Night", który był drugim, w drugim występie w amerykańskiej organizacji. Poprzednio z Kutateladze otrzymali po 50 tysięcy dolarów za "Fight of the Night".  To nagroda za ciężkie przygotowania w tym dwumiesięczny pobyt w American Top Team na Florydzie.