Vasiliy Lomachenko potrójnym mistrzem świata
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 01, wrzesień 2019
Kolejny pas mistrza świata WBC zdobył i zarazem obronił pasy WBA i WBO w wadze lekkiej fenomenalny ukraiński pięściarz Vasiliy Lomachenko (14-1, 10 KO), który w sobotę 31-go sierpnia w hali O2 Arena w Londynie pokonał na punkty Brytyjczyka Luke'a Campbella (20-3, 16 KO) w starciu dwóch mistrzów olimpijskich z IO w Londynie (2012). Sędziowie punktowali 119-108, 119-108, 118-109 - wszyscy dla Lomachenki. Dodatkowym trofeum tej walki był prestiżowy i dekoracyjny pas magazynu "The Ring".
Obu wiele łączyło, bo obaj byli mistrzami olimpijskimi z Londynu w 2012 roku. Obaj są też mańkutami i walczą z odwrotnej pozycji. Campbell w wadze koguciej a Lomachenko w lekkiej. Anglik był pierwszym mistrzem tej wagi od igrzysk w 1908 roku. Był też mistrzem Europy z 2008 roku. W 2011 roku zdobywał srebrny medal MŚ. Kariery Lomachenki nie ma co cytować. Dwukrotny mistrz olimpijski (Pekin 2008, Londyn 2012) i dwukrotny MŚ (2009, 2011) kończył karierę amatorską z rekordem 396-1 a jedynym, który go pokonał był Albert Selimov z Dagestanu. Kariera fenomenalna. Także zawodowo i jednego i drugiego. Obaj liczą także po 31 lat.
Pojedynek zapowiedziany przed kilkoma miesiącami miał być bez mała "Bitwą Stulecia" a okazał sie dość przeciętnym widowiskiem i z jednej jak i drugiej strony. Gdyby nie pełne pasji "pianie w pusty róg" polskich komentatorów, przecięstny widz nie domyśliłby się jak to wielcy mistrzowie walczą na ringu. Oczywiście z naciskiem na postać "Lomy", który tego wieczora miał dwa, trzy przebłyski swojego geniuszu.
Właśnie one sprawiły największy kłopot Campbellowi, który miał kłopty w 5 rundzie po dobrym początku w rundach 1-3. Był liczony w 11 rundzie, ale przetrwał. W 12 ratował się klasycznym zapaśniczym obaleniem po gradzie ciosów, które zadał mu Ukrainiec. Wcześniej sprawiał sporo kłopotów mistrzowi i dwukrotnie dość silnie trafiał. Ostatecznie wygrał Lomachenko, ale nie do końca może być z siebie zadowolony.
Pokazał, że jest do pokonania a ponadto kiepsko radził sobie z mańkutem, bo sam nim jest i to był paradoks tej walki. Jednej ze słabszych w wykonaniu Ukraińca. Twierdzenie jego promotora Boba Aruma, iż jest już taką postacią jak Muhammad Ali, Marvin Hagler, Sugar Ray Leonard, Floyd Mayweather, Oscar De La Hoya cz Manny Pacquiao, jest chyba przedwczesne. Tak czy tak ma aktualnie 3 regularne pasy i czwarty prestiżowy.
Obu wiele łączyło, bo obaj byli mistrzami olimpijskimi z Londynu w 2012 roku. Obaj są też mańkutami i walczą z odwrotnej pozycji. Campbell w wadze koguciej a Lomachenko w lekkiej. Anglik był pierwszym mistrzem tej wagi od igrzysk w 1908 roku. Był też mistrzem Europy z 2008 roku. W 2011 roku zdobywał srebrny medal MŚ. Kariery Lomachenki nie ma co cytować. Dwukrotny mistrz olimpijski (Pekin 2008, Londyn 2012) i dwukrotny MŚ (2009, 2011) kończył karierę amatorską z rekordem 396-1 a jedynym, który go pokonał był Albert Selimov z Dagestanu. Kariera fenomenalna. Także zawodowo i jednego i drugiego. Obaj liczą także po 31 lat.
Pojedynek zapowiedziany przed kilkoma miesiącami miał być bez mała "Bitwą Stulecia" a okazał sie dość przeciętnym widowiskiem i z jednej jak i drugiej strony. Gdyby nie pełne pasji "pianie w pusty róg" polskich komentatorów, przecięstny widz nie domyśliłby się jak to wielcy mistrzowie walczą na ringu. Oczywiście z naciskiem na postać "Lomy", który tego wieczora miał dwa, trzy przebłyski swojego geniuszu.
Właśnie one sprawiły największy kłopot Campbellowi, który miał kłopty w 5 rundzie po dobrym początku w rundach 1-3. Był liczony w 11 rundzie, ale przetrwał. W 12 ratował się klasycznym zapaśniczym obaleniem po gradzie ciosów, które zadał mu Ukrainiec. Wcześniej sprawiał sporo kłopotów mistrzowi i dwukrotnie dość silnie trafiał. Ostatecznie wygrał Lomachenko, ale nie do końca może być z siebie zadowolony.
Pokazał, że jest do pokonania a ponadto kiepsko radził sobie z mańkutem, bo sam nim jest i to był paradoks tej walki. Jednej ze słabszych w wykonaniu Ukraińca. Twierdzenie jego promotora Boba Aruma, iż jest już taką postacią jak Muhammad Ali, Marvin Hagler, Sugar Ray Leonard, Floyd Mayweather, Oscar De La Hoya cz Manny Pacquiao, jest chyba przedwczesne. Tak czy tak ma aktualnie 3 regularne pasy i czwarty prestiżowy.