Polyana Viana demoluje napastnika czyli ''słaba płeć'' to już mit
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 08, styczeń 2019
Opowieści o kobietach jako "słabej płci" odchodzą chyba do lamusa. Dowodem na to jest solidny łomot zebrał niedoszły sprawca rabunku i napaści na brazylijską zawodniczkę Polyana Viana (10-2 MMA, 1-1 UFC), do której doszło w ostatnią sobotę 5-go stycznia w okolicach Pechincha w Jacarepaguá, na zachód od Rio de Janeiro. Informacja o incydencie została odnotowana przez szereg światowych mediów a brazylijski combate.com przeprowadził nawet telefoniczny wywiad, gdzie zawodniczka walcząca w Ultimate Fighting Chapmpioship w opowiedziała, co się wydarzyło.
O tym, że Brazylia mimo wielkiego rozwoju gospodarczego nadal jest niebezpiecznym krajem, przekonało się już wielu ludzi w tym i kilku, kilkunastu zawodników sztuk walki, by wspomnieć tu sprawę siostry słynnegho Vitora Belforta, którą porawano, zgwałcono i zamordowano. Na szczęście historia "Poly" jest inna i zakończona happy endem.
Każdy, kto patrzy na Polyanę Viana nie wie, że jest zawodniczką UFC i nie jest pod wrażeniem jej fizycznej budowy. Mając 170 cm i około 60 kg wagi, gdy nie przygotowuje się do walk, "Paraiso" wydaje się łatwym łupem dla każdego, kto miałby chęć na zaatakowanie jej. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Niejaki Max Gadelha Barbosa, który próbował obrabować ją w ostatni weekend, długo będzie wspominał ten wieczór.
"Zadzwoniłam po samochód i poszłam na przód budynku, ponieważ ludzie tutaj są ostrożni i przeczuleni na punkcie bezpieczeństwa i nie wpuszczają nikogo. Kiedy przyjeżdża samochód, dzwonią do mieszkania, aby cię powiadomić. Ale spieszyłam się i zeszłam na dół, by poczekać przed domem, gdzie mam mieszkanie. Usiadłam na kwietniku czekając. Zawsze patrzę, czy jest ktoś, ale nie widziałem nikogo. Myślę, że podszedł cicho i bardzo szybko. Kiedy usłyszałam kroki, odwróciłam się. Myślałam, że zabierze mój telefon komórkowy i będzie uciekać. Wyglądało na to, że nie pokaże pistoletu, tylko wyrwie telefon i ucieknie. Ale kiedy się odwróciłam, natychmiast usiadł obok mnie zaskakując mnie. Zapytał mnie o godzinę, powiedziałam mu i spojrzałam na niego trochę przestraszona. Kiedy zobaczyłam, że zamierza go wziąć, schowałam aparat. Kiedy zobaczył, że zamierzam go ukryć, powiedział: "Nie próbuj niczego, jestem uzbrojony. Położył rękę na pistolecie. Wtedy zobaczyłam że to papierowa atrapa. To nie była prawdziwa broń. Myślałam, że to może być pistolet zabawkowy lub nóż, ale to nie był pistolet sam w sobie" - opisała całe zdarzenie zawodniczka UFC.
Brazylijka powiedziała, że kiedy zobaczyła, że odległość od napastnika była bardzo mała, postanowiła zareagować, aby go zdominować. Polyana powiedziała również, że wielu ludzi przeszło obok, ale nikt nie zatrzymał się, by jej pomóc. Dopiero po tym, jak napastnik został pokonany, ludzie zatrzymywali się, by zrobić sobie zdjęcia i pytać, czy to był napad, czy też ona napadła na człowieka "za darmo".
"Poly" opowiedziała o tym brazylijskiemu medium: "Ponieważ był bardzo blisko i nie miał czasu na użycie broni, wstałam i zadałam mu dwa ciosy, oraz kopnięcie. To było bardzo szybkie. W tym czasie było wielu ludzi, ale nikt się nie zatrzymał. Ludzie patrzyli i przechodzili, nikt się nie zatrzymał. Potem, gdy już unieruchomiłam go kimurą, zaczął walczyć - zatrzymaliśmy się na drugim klombie, aż udało mi się go unieruchomić, a nawet posadzić na kolana, to dopiero wtedy zaczli się zatrzymywać ludzie, robić zdjęcia i pytać, czy to był napad lub czy to ja uderzyłam go za darmo ... Potem zapytałam "motoboya", który wchodził do budynku, aby zadzwonił na policję. Wciągnęliśmy napastnika, a ja trzymałam jego rękę w kimurze, żeby nie uciekał. Kiedy przybyła policja, poprosili o moje dokumenty, zabrali go na SOR (Emergency Care Unit) i pomaszerowałam na posterunek policji, aby odnotować raport z incydentu. Przyjeżdżając tam dowwiedzieliśmy, że już jest notowany przez policję i był skazany na trzy lata a został niedawno zwolniony".
Sumując: zawodniczka wyszła cało z sytuacji pod własnym domem a napastnik chyba na długo będzie omijać ten rejon, nawet biorąc pod uwagę, że dostanie za napad kolejnhą odsiadkę. Bogu dzięki miał tylko atrapę broni, ale mimo to sytuacja była groźna. Na szczęście Polyana Viana jest osobą nawykłą do walki i te umiejętności okazały się decydujące w tej sytuacji. W UFC wygrała jedną walkę a jedną przegrała. W tym roku stoczy kolejne pojedynki. Ten niestety nie będzie w wpisany w rekord a szkoda...
O tym, że Brazylia mimo wielkiego rozwoju gospodarczego nadal jest niebezpiecznym krajem, przekonało się już wielu ludzi w tym i kilku, kilkunastu zawodników sztuk walki, by wspomnieć tu sprawę siostry słynnegho Vitora Belforta, którą porawano, zgwałcono i zamordowano. Na szczęście historia "Poly" jest inna i zakończona happy endem.
Każdy, kto patrzy na Polyanę Viana nie wie, że jest zawodniczką UFC i nie jest pod wrażeniem jej fizycznej budowy. Mając 170 cm i około 60 kg wagi, gdy nie przygotowuje się do walk, "Paraiso" wydaje się łatwym łupem dla każdego, kto miałby chęć na zaatakowanie jej. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Niejaki Max Gadelha Barbosa, który próbował obrabować ją w ostatni weekend, długo będzie wspominał ten wieczór.
"Zadzwoniłam po samochód i poszłam na przód budynku, ponieważ ludzie tutaj są ostrożni i przeczuleni na punkcie bezpieczeństwa i nie wpuszczają nikogo. Kiedy przyjeżdża samochód, dzwonią do mieszkania, aby cię powiadomić. Ale spieszyłam się i zeszłam na dół, by poczekać przed domem, gdzie mam mieszkanie. Usiadłam na kwietniku czekając. Zawsze patrzę, czy jest ktoś, ale nie widziałem nikogo. Myślę, że podszedł cicho i bardzo szybko. Kiedy usłyszałam kroki, odwróciłam się. Myślałam, że zabierze mój telefon komórkowy i będzie uciekać. Wyglądało na to, że nie pokaże pistoletu, tylko wyrwie telefon i ucieknie. Ale kiedy się odwróciłam, natychmiast usiadł obok mnie zaskakując mnie. Zapytał mnie o godzinę, powiedziałam mu i spojrzałam na niego trochę przestraszona. Kiedy zobaczyłam, że zamierza go wziąć, schowałam aparat. Kiedy zobaczył, że zamierzam go ukryć, powiedział: "Nie próbuj niczego, jestem uzbrojony. Położył rękę na pistolecie. Wtedy zobaczyłam że to papierowa atrapa. To nie była prawdziwa broń. Myślałam, że to może być pistolet zabawkowy lub nóż, ale to nie był pistolet sam w sobie" - opisała całe zdarzenie zawodniczka UFC.
Brazylijka powiedziała, że kiedy zobaczyła, że odległość od napastnika była bardzo mała, postanowiła zareagować, aby go zdominować. Polyana powiedziała również, że wielu ludzi przeszło obok, ale nikt nie zatrzymał się, by jej pomóc. Dopiero po tym, jak napastnik został pokonany, ludzie zatrzymywali się, by zrobić sobie zdjęcia i pytać, czy to był napad, czy też ona napadła na człowieka "za darmo".
"Poly" opowiedziała o tym brazylijskiemu medium: "Ponieważ był bardzo blisko i nie miał czasu na użycie broni, wstałam i zadałam mu dwa ciosy, oraz kopnięcie. To było bardzo szybkie. W tym czasie było wielu ludzi, ale nikt się nie zatrzymał. Ludzie patrzyli i przechodzili, nikt się nie zatrzymał. Potem, gdy już unieruchomiłam go kimurą, zaczął walczyć - zatrzymaliśmy się na drugim klombie, aż udało mi się go unieruchomić, a nawet posadzić na kolana, to dopiero wtedy zaczli się zatrzymywać ludzie, robić zdjęcia i pytać, czy to był napad lub czy to ja uderzyłam go za darmo ... Potem zapytałam "motoboya", który wchodził do budynku, aby zadzwonił na policję. Wciągnęliśmy napastnika, a ja trzymałam jego rękę w kimurze, żeby nie uciekał. Kiedy przybyła policja, poprosili o moje dokumenty, zabrali go na SOR (Emergency Care Unit) i pomaszerowałam na posterunek policji, aby odnotować raport z incydentu. Przyjeżdżając tam dowwiedzieliśmy, że już jest notowany przez policję i był skazany na trzy lata a został niedawno zwolniony".
Sumując: zawodniczka wyszła cało z sytuacji pod własnym domem a napastnik chyba na długo będzie omijać ten rejon, nawet biorąc pod uwagę, że dostanie za napad kolejnhą odsiadkę. Bogu dzięki miał tylko atrapę broni, ale mimo to sytuacja była groźna. Na szczęście Polyana Viana jest osobą nawykłą do walki i te umiejętności okazały się decydujące w tej sytuacji. W UFC wygrała jedną walkę a jedną przegrała. W tym roku stoczy kolejne pojedynki. Ten niestety nie będzie w wpisany w rekord a szkoda...
Opowieści o kobietach jako "słabej płci" odchodzą chyba do lamusa. Dowodem na to jest solidny łomot zebrał niedoszły sprawca rabunku i napaści na brazylijską zawodniczkę Polyana Viana (10-2 MMA, 1-1 UFC), do której doszło w ostatnią sobotę 5-go stycznia w okolicach Pechincha w Jacarepaguá, na zachód od Rio de Janeiro. Informacja o incydencie została odnotowana przez szereg światowych mediów a brazylijski combate.com przeprowadził nawet telefoniczny wywiad, gdzie zawodniczka walcząca w Ultimate Fighting Chapmpioship w opowiedziała, co się wydarzyło.
O tym, że Brazylia mimo wielkiego rozwoju gospodarczego nadal jest niebezpiecznym krajem, przekonało się już wielu ludzi w tym i kilku, kilkunastu zawodników sztuk walki, by wspomnieć tu sprawę siostry słynnegho Vitora Belforta, którą porawano, zgwałcono i zamordowano. Na szczęście historia "Poly" jest inna i zakonczona happy endem.
Każdy, kto patrzy na Polyanę Viana nie wie, że jest zawodniczką UFC i nie jest pod wrażeniem jej fizycznej budowy. Mając 170 cm i około 60 kg wagi, gdy nie przygotowuje się do walk, "Paraiso" wydaje się łatwym łupem dla każdego, kto miałby chęć na zaatakowanie jej. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Niejaki Max Gadelha Barbosa, który próbował obrabować ją w ostatni weekend, długo bedzie wspominał ten wieczór.
"Zadzwoniłam po samochód i poszłam na przód budynku, ponieważ ludzie tutaj są ostrożni i przeczuleni na punkcie bezpieczeństwa i nie wpuszczają nikogo. Kiedy przyjeżdża samochód, dzwonią do mieszkania, aby cię powiadomić. Ale spieszyłam się i zeszłam na dół, by poczekać przed domem, gdzie mam mieszkanie. Usiadłam na kwietniku czekając. Zawsze patrzę, czy jest ktoś, ale nie widziałem nikogo. Myślę, że podszedł cicho i bardzo szybko. Kiedy usłyszałam kroki, odwróciłam się. Myślałam, że zabierze mój telefon komórkowy i będzie uciekać. Wyglądało na to, że nie pokaże pistoletu, tylko wyrwie telefon i ucieknie. Ale kiedy się odwróciłam, natychmiast usiadł obok mnie zaskakując mnie. Zapytał mnie o godzinę, powiedziałam mu i spojrzałam na niego trochę przestraszona. Kiedy zobaczyłam, że zamierza go wziąć, schowałam aparat. Kiedy zobaczył, że zamierzam go ukryć, powiedział: "Nie próbuj niczego, jestem uzbrojony. Położył rękę na pistolecie. Wtedy zobaczyłam że to papierowa atrapa. To nie była prawdziwa broń. Myślałam, że to może być pistolet zabawkowy lub nóż, ale to nie był pistolet sam w sobie.
Brazylijka powiedziała, że kiedy zobaczyła, że odległość od napastnika była bardzo mała, postanowiła zareagować, aby go zdominować. Polyana powiedziała również, że wielu ludzi przeszło obok, ale nikt nie zatrzymał się, by jej pomóc. Dopiero po tym, jak napastnik został pokonany, ludzie zatrzymywali się, by zrobić sobie zdjęcia i pytać, czy to był napad, czy też ona napadła na człowieka "za darmo".
"Poly opowiedziała o tym brazylijskiemu medium: "Ponieważ był bardzo blisko i nie miał czasu na użycie broni, wstałam i zadałam mu dwa ciosy, oraz kopnięcie. To było bardzo szybkie. W tym czasie było wielu ludzi, ale nikt się nie zatrzymał. Ludzie patrzyli i przechodzili, nikt się nie zatrzymał. Potem, gdy już unieruchomiłam go kimurą, zaczął walczyć - zatrzymaliśmy się na drugim klombie, aż udało mi się go unieruchomić, a nawet posadzić na kolana, to dopiero wtedy zaczli się zatrzymywać ludzie, robić zdjęcia i pytać, czy to był napad lub czy to ja uderzyłam go za darmo ... Potem zapytałam "motoboya", który wchodził do budynku, aby zadzwonił na policję. Wciągnęliśmy napastnika, a ja trzymałam jego rękę w kimurze, żeby nie uciekał. Kiedy przybyła policja, poprosili o moje dokumenty, zabrali go na SOR (Emergency Care Unit) i pomaszerowałam na posterunek policji, aby odnotować raport z incydentu. Przyjeżdżając tam dowwiedzieliśmy, że już jest notowany przez policję i był skazany na trzy lata a został niedawno zwolniony".
Sumując: zawodniczka wyszła cało z sytuacji pod własnym domem a napastnik chyba na długo będzie omijać ten rejon, nawet biorąc pod uwagę, że dostanie za napad kolejnhą odsiadkę. Bogu dzięki miał tylko atrapę broni, ale mimo to sytuacja była groźna. Na szczęście Polyana Viana jest osobą nawykłą do walki i te umiejętności okazały się decydujące w tej sytuacji.