Alexander Volkov szokuje świat MMA i nokautuje Fabricio Werduma na UFC Fight Night 127
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 18, marzec 2018
29-letni rosyjski zawodnik Alexander Volkov (30-6 MMA, 4-0 UFC), kolejny raz zaszokował świat MMA, gdy podczas sobotniej gali UFC Fight Night 127 w Londynie znokautował w czwartej rundzie byłego mistrza wagi ciężkiej, legendarnego Fabricio Werduma (23-8-1 MMA, 11-5 UFC).
Mierzący 201 cm Rosjanin otrzymał dodatkowo 50 tysięcy dolarów tytułem bonusu za “Performance of the Night” - bo to czego dokonał jest w jego karierze dotychczas największym wyczynem, nawet jeśli weźmie się pod uwagę wygranie dwa razy turnieju Bellatora i zdobycie mistrzostwa tej organizacji i także krajowej M-1 Global.
Przed walką niewielu ekspertów stawiało na niego, jakby zapominając, że dysponuje kapitalnymi warunkami fizycznymi a te mu "nie przeszkadzają" i wie co z nimi zrobić. Volkov postawił na przetrwanie, zupełnie jak paradoksalnie Rosja w swoich wojnach. Werdum na początku obalał go chcąc zniwelować różnicę wzrostu. Co ciekawe na ważniu to Rosjanin był nieco lżejszy mając 111 kg. Zatem 40-letni Brazylijczyk dźwigał nieco zbędne kilogramy choc też mierzy niemało, bo 193 cm. Volkov był obalany, ale wstawał lub konsekwentnie nie podejmował parteru, gdy on z kolei podcinał rywala. Gdyby walka miała trzy rundy, Volkov przegrałby je z kretesem. Zwycięstwo Werduma do czwartej rundy nie podlegało dyskusji, aczkolwiek był rozbity i ledwo widział przez zapuchnięte prawe oko. W czwartej był już mocno osłabiony i warunki Volkova, oraz jego determinacja wzięły górę. Udało mu się trafić Brazylijczyka po minucie i dokończyć dzieła zniszczenia. To w co nie wierzyli eksperci stało się faktem i chyba dobrze, bo Volkov wnosi sporo ożywienia w zastałą niec wagę ciężką w UFC.
Do niedawna nawet we własnym kraju był częściowo wykpiwany przez internatów, którzy wypominali mu szybką przegraną z niepokonanym rodakiem Vitalim Minakovem w 2013 na Bellator 108, gdzie sędzia nieco za wcześnie przerwał walkę. Jednak mimo jeszcze dwóch porażek z Tony Johnsonem i Cheickiem Kongo, Volkov jest tu gdzie jest z perspektywą walki o pas a Mionakov jest...no właśnie. Zatem determinacja jaką wykazał jest wskazówką dla innych i to nie tylko z Rosji. Nie trzeba się ograniczać do bycia mistrzem własnego podwórka i klepania po plecach choćby przez samego prezydenta.
Przed walką niewielu ekspertów stawiało na niego, jakby zapominając, że dysponuje kapitalnymi warunkami fizycznymi a te mu "nie przeszkadzają" i wie co z nimi zrobić. Volkov postawił na przetrwanie, zupełnie jak paradoksalnie Rosja w swoich wojnach. Werdum na początku obalał go chcąc zniwelować różnicę wzrostu. Co ciekawe na ważniu to Rosjanin był nieco lżejszy mając 111 kg. Zatem 40-letni Brazylijczyk dźwigał nieco zbędne kilogramy choc też mierzy niemało, bo 193 cm. Volkov był obalany, ale wstawał lub konsekwentnie nie podejmował parteru, gdy on z kolei podcinał rywala. Gdyby walka miała trzy rundy, Volkov przegrałby je z kretesem. Zwycięstwo Werduma do czwartej rundy nie podlegało dyskusji, aczkolwiek był rozbity i ledwo widział przez zapuchnięte prawe oko. W czwartej był już mocno osłabiony i warunki Volkova, oraz jego determinacja wzięły górę. Udało mu się trafić Brazylijczyka po minucie i dokończyć dzieła zniszczenia. To w co nie wierzyli eksperci stało się faktem i chyba dobrze, bo Volkov wnosi sporo ożywienia w zastałą niec wagę ciężką w UFC.
Do niedawna nawet we własnym kraju był częściowo wykpiwany przez internatów, którzy wypominali mu szybką przegraną z niepokonanym rodakiem Vitalim Minakovem w 2013 na Bellator 108, gdzie sędzia nieco za wcześnie przerwał walkę. Jednak mimo jeszcze dwóch porażek z Tony Johnsonem i Cheickiem Kongo, Volkov jest tu gdzie jest z perspektywą walki o pas a Mionakov jest...no właśnie. Zatem determinacja jaką wykazał jest wskazówką dla innych i to nie tylko z Rosji. Nie trzeba się ograniczać do bycia mistrzem własnego podwórka i klepania po plecach choćby przez samego prezydenta.