UFC Fight Night 121: Marcin Tybura i Adam Wieczorek ze zmiennym szczęściem
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 20, listopad 2017
Z dwójki polskich zawodników MMA wagi ciężkiej jacy wzięli udział w gali UFC Fight Night 121, która odbyła się w sobotnią noc 18-go listopada w hali Qudos Bank Arena w Sydney w Australii, zwyciężył tylko Adam Wieczorek (9-1 MMA, 1-0 UFC). Wieczorek otwierał kartę walk, natomiast Marcin Tybura (16-3 MMA, 3-2 UFC) ją zamykał pojedynkiem ze słynnym Fabricio Werdumem (23-7-1 MMA, 13-4 UFC) z Brazylii. Obaj wypadli ze zmiennym szczęściem.
Wieczorek miał trudny debiut, bo już w pierwszej rundzie leżał na plecach i musiał się bronić przed próbami zakończenia walki przez Hamiltona. W drugim starciu role się odwróciły, bo Wieczorek posłał rywala na deski w trzeciej trwał klinczowy bój przy siatce i lepiej wychodził na nim Polak, który ostatecznie zwyciężył na punkty. Jak większość kibiców
Właśnie ten drugi pojedynek był szalenie ważny, bowiem mógł otworzyć nawet szansę walki o pas Polakowi. 32-letni Tybura jednak momentami nie wytrzymywał tempa, które narzucił były mistrz UFC, chociaż do końca starał się dotrzymać mu kroku.. Początek wydawał się obiecujący i można było odnieść wrażenie, że Tybura da radę wypunktować Werduma o ile walka nie przeniesie się do parteru.
Brazylijczyk to jeden z najlepszych grapplerów na świecie, ale jego stójka jest bardzo niedoceniania nawet przez większą część fachowców. Jednak Werdum potrafił stawiać czoła w tej płaszczyźnie takim tuzom jak Alistair Overeem i to w czasach przed badaniami USADA. W tej walce to się potwierdziło, bowiem Werdum świetnie operował kopnięciami na tułów i tajskim klinczem próbował trzymać głowę Polaka zadając przy tym kopnięcia na głowę kolanem. Polak miał swoje szanse, gdy dwu lub trzykrotnie trafił w głowę Brazylijczyka. Ten jednak wytrzymał to a każdą taką akcję kontrował bokserskim seriami, które sprawiały sporo problemów Polakowi.
W walce nie zabrakło parterowych potyczek. Obalenie zaliczyli i jeden i drugi. Werdum pod koniec pierwszej rundy pokazał stojąc przy siatce jak można płynnie przejść do kimury i choć Tybura wybronił się to musiał uważać. W końcówce walki trwał nieustępliwy bój i gdyby nie dużo słabszy boks polskiego zawodnika, walka mogłaby wyglądać jeszcze lepiej. Tak czy tak - to był dobry pojedynek w wykonaniu Tybury z dużo bardziej doświadczonym i cenionym rywalem, na dodatek zajmującym drugą pozycję w wadze ciężkiej. Tyburę komplementował sam rywal i jak najbardziej słusznie, bowiem pokazał się z dobrej strony w bardzo trudnym pojedynku z jednym z najlepszych zawodników na świecie.
Wieczorek miał trudny debiut, bo już w pierwszej rundzie leżał na plecach i musiał się bronić przed próbami zakończenia walki przez Hamiltona. W drugim starciu role się odwróciły, bo Wieczorek posłał rywala na deski w trzeciej trwał klinczowy bój przy siatce i lepiej wychodził na nim Polak, który ostatecznie zwyciężył na punkty. Jak większość kibiców
Właśnie ten drugi pojedynek był szalenie ważny, bowiem mógł otworzyć nawet szansę walki o pas Polakowi. 32-letni Tybura jednak momentami nie wytrzymywał tempa, które narzucił były mistrz UFC, chociaż do końca starał się dotrzymać mu kroku.. Początek wydawał się obiecujący i można było odnieść wrażenie, że Tybura da radę wypunktować Werduma o ile walka nie przeniesie się do parteru.
Brazylijczyk to jeden z najlepszych grapplerów na świecie, ale jego stójka jest bardzo niedoceniania nawet przez większą część fachowców. Jednak Werdum potrafił stawiać czoła w tej płaszczyźnie takim tuzom jak Alistair Overeem i to w czasach przed badaniami USADA. W tej walce to się potwierdziło, bowiem Werdum świetnie operował kopnięciami na tułów i tajskim klinczem próbował trzymać głowę Polaka zadając przy tym kopnięcia na głowę kolanem. Polak miał swoje szanse, gdy dwu lub trzykrotnie trafił w głowę Brazylijczyka. Ten jednak wytrzymał to a każdą taką akcję kontrował bokserskim seriami, które sprawiały sporo problemów Polakowi.
W walce nie zabrakło parterowych potyczek. Obalenie zaliczyli i jeden i drugi. Werdum pod koniec pierwszej rundy pokazał stojąc przy siatce jak można płynnie przejść do kimury i choć Tybura wybronił się to musiał uważać. W końcówce walki trwał nieustępliwy bój i gdyby nie dużo słabszy boks polskiego zawodnika, walka mogłaby wyglądać jeszcze lepiej. Tak czy tak - to był dobry pojedynek w wykonaniu Tybury z dużo bardziej doświadczonym i cenionym rywalem, na dodatek zajmującym drugą pozycję w wadze ciężkiej. Tyburę komplementował sam rywal i jak najbardziej słusznie, bowiem pokazał się z dobrej strony w bardzo trudnym pojedynku z jednym z najlepszych zawodników na świecie.