UFC Fight Night 84: zwycięstwa Jotko i Omielańczuka, Bisping lepszy od Silvy! Podsumowanie gali!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 28, luty 2016
O2 Arena w Londynie w dniu 27 lutego 2016 roku stała się miejscem zmagań dla uczestników gali UFC Fight Night 84. Wśród nich byli dwaj Polacy, Krzysztof Jotko (17-1 MMA, 4-1 UFC) oraz Daniel Omielańczuk (18-5-1 MMA, 3-2 UFC). Obaj sprawili radość polskim kibicom MMA swoimi zwycięstwami, choć ich okoliczności były różne.
Jotko zawalczył bardzo mądrze. Dobrze funkcjonowała u niego praca na nogach, dzięki czemu był trudnym celem do trafienia dla Bradley'a Scotta (10-4 MMA, 2-3 UFC). Z każdą rundą Polak włączał wyższy bieg, zaś Anglik stopniowo gasł. Z tego powodu rosła jego przewaga, a trzecia runda bezdyskusyjnie od startu do mety należała do niego dzięki przewadze w stójce i udanym obaleniom do parteru. Dla Jotko to trzeci z rzędu sukces w oktagonie, dzięki czemu jego pozycja w wadze średniej powinna ulec dalszej poprawie.
W ciężkiej natomiast drugie kolejne zwycięstwo zanotował Omielańczuk. Starcie z Jarjisem Danho (6-1 MMA, 0-1 UFC) przebiegało zdecydowanie po jego myśli. Jego inicjatywa w stójce była wyraźna, czuł się na tyle pewnie, że polował nawet na zakończenie przez nokaut wysokim kopnięciem. Ostatecznie Polak nie był w stanie skończyć trenującego w Niemczech Syryjczyka głównie z powodu niemożności utrzymania wysokiego tempa prowadzenia pojedynku. Kontrowersje wzbudziła akcja z trzeciej rundy. Wówczas Omielańczuk, przynajmniej sądząc po reakcji Danho, trafił go poniżej pasa, choć powtórki pozostawiły w tym temacie spore wątpliwości. Doszło do technicznej decyzji i do momentu przerwania walki lepiej spisywał się niewątpliwie polski zawodnik. Tak też ocenili to sędziowie punktowi.
Walką wieczoru londyńskiego eventu było starcie w kategorii średniej między Andersonem Silvą (33-7 MMA, 16-3 UFC) i Michaelem Bispingiem (28-7 MMA, 18-7 UFC). Był to doprawdy trzymający w napięciu bój, któremu nie brakowało dramaturgii. Pierwsze dwie rundy należały do Bispinga. Anglik nic sobie nie robił z wygłupów w wykonaniu byłego króla wagi średniej i konsekwentnie pracował w stójce, zdobywając cenne punkty. Był nawet w stanie posadzić słynnego ''Pająka'' na deski. Na trzecią rundę wyszedł już zupełnie inny Silva, któremu zaczęło zależeć na wyniku tej konfrontacji. To prowadziło do kłopotów ''The Counta'', a największe przeżywał na koniec tej rundy. Wypadł mu wówczas ochraniacz na szczękę, co go wyraźnie rozkojarzyło. Następnie sędzia Herb Dean zwrócił mu na to uwagę, a rozproszonego tą komendą Bispinga zaatakował Silva przy użyciu latającego kolana! Wydawało się, że Anglik jest znokautowany i co za tym idzie walka dobiegła końca, bo Silva zaczął świętowanie.
Uznano jednak, że zapewne ta sytuacja wyniknęła z powodu Deana, wobec czego pozwolono Bispingowi na kontynuowanie. W czwartej rundzie ''Hrabia'' złapał drugi oddech, a Silva powrócił do prób wyprowadzenia oponenta z równowagi swoimi niekonwencjonalnymi ruchami, odpuszczając sobie właściwą walkę aż do końcowego fragmentu rundy. Mocno rozbity Bisping przeżywał też spore tarapaty w piątej rundzie, lecz na jego szczęście Brazylijczykowi ochoty na rozbijanie go nie starczyło na całą rundę.
Punktowanie tej potyczki przez wszystkich sędziów na korzyść Bispinga w stosunku 48-47 wydaje się być słusznym werdyktem, ponieważ Anglik był lepszy w rundach numer jeden, dwa i cztery. Silva był groźny, ale tylko wtedy, gdy mu się chciało. Ciężko zrozumieć, czemu nie zależało mu przez cały czas. Niezależnie od tego, Bisping odniósł największy sukces w swojej karierze. Mimo wcześniejszych animozji między bohaterami tego starcia, zaraz po nim oddali sobie wzajemny szacunek. Takich obrazków chcemy oglądać jak najwięcej.
Co-main event to pewna wygrana, jaka powędrowała do rekordu Gegarda Mousasi (38-6-2 MMA, 5-3 UFC). Jego pojedynek z Thalesem Leitesem (25-6 MMA, 10-5 UFC) miał spore znaczenie dla wagi średniej. Holender z ormiańskimi korzeniami pod kątem taktycznym rozwiązał go wzorowo, unikając obaleń specjalisty BJJ i utrzymując walkę w stójce, gdzie miał przewagę nad Brazylijczykiem, głównie za sprawą uderzeń prostych. W trzeciej rundzie było nieco parteru, ale dość pasywnego, choć co ciekawe to Mousasi go inicjował. Dzięki zwycięstwu powrócił do grona potencjalnych pretendentów do pasa mistrzowskiego.
Pozostałe pojedynki na głównej karcie również kończyły się werdyktami sędziowskimi. O ile wygrana Toma Breese'a (10-0 MMA, 3-0 UFC) nad Keitą Nakamurą (31-7-2 MMA, 1-4 UFC) nie podlegała żadnym wątpliwościom, o tyle w przypadku sukcesu Brada Picketta (25-11 MMA, 5-6 UFC) nad Francisco Riverą (11-6 MMA, 4-5 UFC) zdania mogą być już podzielone.
Na wstępnej karcie kilku zawodników dało szczególnie dobre występy. W przypadku Teemu Packalena (8-1 MMA, 1-1 UFC) i Scotta Askhama (14-2 MMA, 2-2 UFC) ich błyskotliwe zwycięstwa poskutkowały bonusami pieniężnymi w wysokości 50 tys. dolarów. Najlepszym pojedynkiem gali uznano batalię Michaela Bispinga z Andersonem Silvą. Z trybun O2 Arena galę oglądało 16 734 widzów, co jest rekordem jeśli chodzi o gale UFC na terenie Wielkiej Brytanii, a wkład finansowy dla organizacji z tytułu biletów wyniósł ponad 2 mln dolarów.
Komplet wyników:
Karta wstępna
70,8 kg: David Teymur (Szwecja) pokonał Martina Svenssona (Szwecja) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (1:26 min)
70,8 kg: Teemu Packalen (Finlandia) pokonał Thibault Gouti'ego (Francja) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (0:24 min)
120,7 kg: Daniel Omielańczuk (Polska) pokonał Jarjisa Danho (Syria/Niemcy) przez techniczną decyzję 2-0 (29-29, 29-28, 29-28)
70,8 kg: Rustam Khabilov (Rosja) pokonał Normana Parke'a (Irlandia Północna) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
84,4 kg: Krzysztof Jotko (Polska) pokonał Bradley'a Scotta (Anglia) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 29-28)
66,2 kg: Arnold Allen (Anglia) pokonał Yaotzina Mezę (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
84,4 kg: Scott Askham (Anglia) pokonał Chrisa Dempsey'a (USA) przez KO (uderzenie i wysokie kopnięcie) w 1 rundzie (4:45 min)
61,7 kg: Davey Grant (Anglia) pokonał Marlona Verę (Ekwador) przez decyzję 3-0 (30-26, 30-26, 30-26)
66,2 kg: Makwan Amirkhani (Finlandia) pokonał Mike'a Wilkinsona (Anglia) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 29-28)
Główna karta
61,7 kg: Brad Pickett (Anglia) pokonał Francisco Riverę (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
77,6 kg: Tom Breese (Anglia) pokonał Keitę Nakamurę (Japonia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
84,4 kg: Gegard Mousasi (Holandia/Armenia) pokonał Thalesa Leitesa (Brazylia) przez decyzję 3-0 (30-27, 29-28, 30-27)
Walka wieczoru
84,4 kg: Michael Bisping (Anglia) pokonał Andersona Silvę (Brazylia) przez decyzję 3-0 (48-47, 48-47, 48-47)
Jotko zawalczył bardzo mądrze. Dobrze funkcjonowała u niego praca na nogach, dzięki czemu był trudnym celem do trafienia dla Bradley'a Scotta (10-4 MMA, 2-3 UFC). Z każdą rundą Polak włączał wyższy bieg, zaś Anglik stopniowo gasł. Z tego powodu rosła jego przewaga, a trzecia runda bezdyskusyjnie od startu do mety należała do niego dzięki przewadze w stójce i udanym obaleniom do parteru. Dla Jotko to trzeci z rzędu sukces w oktagonie, dzięki czemu jego pozycja w wadze średniej powinna ulec dalszej poprawie.
W ciężkiej natomiast drugie kolejne zwycięstwo zanotował Omielańczuk. Starcie z Jarjisem Danho (6-1 MMA, 0-1 UFC) przebiegało zdecydowanie po jego myśli. Jego inicjatywa w stójce była wyraźna, czuł się na tyle pewnie, że polował nawet na zakończenie przez nokaut wysokim kopnięciem. Ostatecznie Polak nie był w stanie skończyć trenującego w Niemczech Syryjczyka głównie z powodu niemożności utrzymania wysokiego tempa prowadzenia pojedynku. Kontrowersje wzbudziła akcja z trzeciej rundy. Wówczas Omielańczuk, przynajmniej sądząc po reakcji Danho, trafił go poniżej pasa, choć powtórki pozostawiły w tym temacie spore wątpliwości. Doszło do technicznej decyzji i do momentu przerwania walki lepiej spisywał się niewątpliwie polski zawodnik. Tak też ocenili to sędziowie punktowi.
Walką wieczoru londyńskiego eventu było starcie w kategorii średniej między Andersonem Silvą (33-7 MMA, 16-3 UFC) i Michaelem Bispingiem (28-7 MMA, 18-7 UFC). Był to doprawdy trzymający w napięciu bój, któremu nie brakowało dramaturgii. Pierwsze dwie rundy należały do Bispinga. Anglik nic sobie nie robił z wygłupów w wykonaniu byłego króla wagi średniej i konsekwentnie pracował w stójce, zdobywając cenne punkty. Był nawet w stanie posadzić słynnego ''Pająka'' na deski. Na trzecią rundę wyszedł już zupełnie inny Silva, któremu zaczęło zależeć na wyniku tej konfrontacji. To prowadziło do kłopotów ''The Counta'', a największe przeżywał na koniec tej rundy. Wypadł mu wówczas ochraniacz na szczękę, co go wyraźnie rozkojarzyło. Następnie sędzia Herb Dean zwrócił mu na to uwagę, a rozproszonego tą komendą Bispinga zaatakował Silva przy użyciu latającego kolana! Wydawało się, że Anglik jest znokautowany i co za tym idzie walka dobiegła końca, bo Silva zaczął świętowanie.
Uznano jednak, że zapewne ta sytuacja wyniknęła z powodu Deana, wobec czego pozwolono Bispingowi na kontynuowanie. W czwartej rundzie ''Hrabia'' złapał drugi oddech, a Silva powrócił do prób wyprowadzenia oponenta z równowagi swoimi niekonwencjonalnymi ruchami, odpuszczając sobie właściwą walkę aż do końcowego fragmentu rundy. Mocno rozbity Bisping przeżywał też spore tarapaty w piątej rundzie, lecz na jego szczęście Brazylijczykowi ochoty na rozbijanie go nie starczyło na całą rundę.
Punktowanie tej potyczki przez wszystkich sędziów na korzyść Bispinga w stosunku 48-47 wydaje się być słusznym werdyktem, ponieważ Anglik był lepszy w rundach numer jeden, dwa i cztery. Silva był groźny, ale tylko wtedy, gdy mu się chciało. Ciężko zrozumieć, czemu nie zależało mu przez cały czas. Niezależnie od tego, Bisping odniósł największy sukces w swojej karierze. Mimo wcześniejszych animozji między bohaterami tego starcia, zaraz po nim oddali sobie wzajemny szacunek. Takich obrazków chcemy oglądać jak najwięcej.
Co-main event to pewna wygrana, jaka powędrowała do rekordu Gegarda Mousasi (38-6-2 MMA, 5-3 UFC). Jego pojedynek z Thalesem Leitesem (25-6 MMA, 10-5 UFC) miał spore znaczenie dla wagi średniej. Holender z ormiańskimi korzeniami pod kątem taktycznym rozwiązał go wzorowo, unikając obaleń specjalisty BJJ i utrzymując walkę w stójce, gdzie miał przewagę nad Brazylijczykiem, głównie za sprawą uderzeń prostych. W trzeciej rundzie było nieco parteru, ale dość pasywnego, choć co ciekawe to Mousasi go inicjował. Dzięki zwycięstwu powrócił do grona potencjalnych pretendentów do pasa mistrzowskiego.
Pozostałe pojedynki na głównej karcie również kończyły się werdyktami sędziowskimi. O ile wygrana Toma Breese'a (10-0 MMA, 3-0 UFC) nad Keitą Nakamurą (31-7-2 MMA, 1-4 UFC) nie podlegała żadnym wątpliwościom, o tyle w przypadku sukcesu Brada Picketta (25-11 MMA, 5-6 UFC) nad Francisco Riverą (11-6 MMA, 4-5 UFC) zdania mogą być już podzielone.
Na wstępnej karcie kilku zawodników dało szczególnie dobre występy. W przypadku Teemu Packalena (8-1 MMA, 1-1 UFC) i Scotta Askhama (14-2 MMA, 2-2 UFC) ich błyskotliwe zwycięstwa poskutkowały bonusami pieniężnymi w wysokości 50 tys. dolarów. Najlepszym pojedynkiem gali uznano batalię Michaela Bispinga z Andersonem Silvą. Z trybun O2 Arena galę oglądało 16 734 widzów, co jest rekordem jeśli chodzi o gale UFC na terenie Wielkiej Brytanii, a wkład finansowy dla organizacji z tytułu biletów wyniósł ponad 2 mln dolarów.
Komplet wyników:
Karta wstępna
70,8 kg: David Teymur (Szwecja) pokonał Martina Svenssona (Szwecja) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (1:26 min)
70,8 kg: Teemu Packalen (Finlandia) pokonał Thibault Gouti'ego (Francja) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (0:24 min)
120,7 kg: Daniel Omielańczuk (Polska) pokonał Jarjisa Danho (Syria/Niemcy) przez techniczną decyzję 2-0 (29-29, 29-28, 29-28)
70,8 kg: Rustam Khabilov (Rosja) pokonał Normana Parke'a (Irlandia Północna) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
84,4 kg: Krzysztof Jotko (Polska) pokonał Bradley'a Scotta (Anglia) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 29-28)
66,2 kg: Arnold Allen (Anglia) pokonał Yaotzina Mezę (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
84,4 kg: Scott Askham (Anglia) pokonał Chrisa Dempsey'a (USA) przez KO (uderzenie i wysokie kopnięcie) w 1 rundzie (4:45 min)
61,7 kg: Davey Grant (Anglia) pokonał Marlona Verę (Ekwador) przez decyzję 3-0 (30-26, 30-26, 30-26)
66,2 kg: Makwan Amirkhani (Finlandia) pokonał Mike'a Wilkinsona (Anglia) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 29-28)
Główna karta
61,7 kg: Brad Pickett (Anglia) pokonał Francisco Riverę (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
77,6 kg: Tom Breese (Anglia) pokonał Keitę Nakamurę (Japonia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
84,4 kg: Gegard Mousasi (Holandia/Armenia) pokonał Thalesa Leitesa (Brazylia) przez decyzję 3-0 (30-27, 29-28, 30-27)
Walka wieczoru
84,4 kg: Michael Bisping (Anglia) pokonał Andersona Silvę (Brazylia) przez decyzję 3-0 (48-47, 48-47, 48-47)