Donald Cerrone zadebiutuje w wadze półśredniej walką wieczoru na UFC Fight Night 82!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 03, styczeń 2016
Niedługo kazał czekać Donald Cerrone (28-7 MMA, 15-4 UFC) na swój kolejny występ. Po prestiżowej, grudniowej porażce w walce o pas w wadze lekkiej z Rafaelem dos Anjosem, popularny ''Cowboy'' podjął decyzję o zmianie kategorii na półśrednią. W limicie 77 kg zaprezentuje się po raz pierwszy w dniu 21 lutego 2016 roku w Pittsburghu przy okazji gali UFC Fight Night 82 i to w walce wieczoru.
Jego oponentem będzie Tim Means (25-7-1 MMA, 7-4 UFC). ''The Dirty Bird'' zalicza swoje drugie podejście w największej federacji MMA. Pierwsze, w latach 2012-2013 zakończyło się na czterech starciach, z czego w dwóch ostatnich przegrywał. Po rocznej przerwie UFC jednak ponownie zatrudniło u siebie tego zawodnika.
Nie wznowił swojej przygody w tym miejscu najlepiej, bo porażką z Neilem Magny'm. Potem jednak Amerykanin zanotował cztery kolejne zwycięstwa, a za wygraną przez TKO z Dhiego Limą otrzymał nawet bonus ''Performance of the Night''. Dobrą serię Meansa przerwał w lipcu ubiegłego roku Matt Brown, rozprawiając się z nim już w pierwszej rundzie. W grudniu powrócił na zwycięską ścieżkę i ponownie zasłużył na nagrodę za najlepszy występ, tym razem nokautując Johna Howarda.
Cerrone jeszcze niedawno mógł się chwalić imponującą passą ośmiu kolejnych wiktorii. Tylko w 2015 roku uporał się z Mylesem Jury'm, Bensonem Hendersonem oraz Johnem Makdessi'm. Gdy jednak przyszło do upragnionego pojedynku o pas kategorii lekkiej, Rafael dos Anjos pokazał mu miejsce w szeregu i zatrzymał po 66 sekundach. Fighter trenujący u słynnego Grega Jacksona w Albuquerque już wcześniej rozważał przenosiny o wagę wyżej i najwidoczniej uznał, że to dobry moment na nowe otwarcie.
Jak widać ''Cowboy'' podtrzymuje swoją tradycję, jaką jest regularne branie walk, gdyż w Pittsburghu wejdzie do oktagonu po zaledwie dwumiesięcznej przerwie. W ciągu ostatnich trzech lat stoczył aż dwanaście bojów, czyli cztery na rok. Jest to postawa, która bardzo podoba się fanom, którzy dodatkowo mogą być pewni, iż lubujący się w akcjach w stójce Cerrone nie będzie walczyć asekuracyjnie.
Jego oponentem będzie Tim Means (25-7-1 MMA, 7-4 UFC). ''The Dirty Bird'' zalicza swoje drugie podejście w największej federacji MMA. Pierwsze, w latach 2012-2013 zakończyło się na czterech starciach, z czego w dwóch ostatnich przegrywał. Po rocznej przerwie UFC jednak ponownie zatrudniło u siebie tego zawodnika.
Nie wznowił swojej przygody w tym miejscu najlepiej, bo porażką z Neilem Magny'm. Potem jednak Amerykanin zanotował cztery kolejne zwycięstwa, a za wygraną przez TKO z Dhiego Limą otrzymał nawet bonus ''Performance of the Night''. Dobrą serię Meansa przerwał w lipcu ubiegłego roku Matt Brown, rozprawiając się z nim już w pierwszej rundzie. W grudniu powrócił na zwycięską ścieżkę i ponownie zasłużył na nagrodę za najlepszy występ, tym razem nokautując Johna Howarda.
Cerrone jeszcze niedawno mógł się chwalić imponującą passą ośmiu kolejnych wiktorii. Tylko w 2015 roku uporał się z Mylesem Jury'm, Bensonem Hendersonem oraz Johnem Makdessi'm. Gdy jednak przyszło do upragnionego pojedynku o pas kategorii lekkiej, Rafael dos Anjos pokazał mu miejsce w szeregu i zatrzymał po 66 sekundach. Fighter trenujący u słynnego Grega Jacksona w Albuquerque już wcześniej rozważał przenosiny o wagę wyżej i najwidoczniej uznał, że to dobry moment na nowe otwarcie.
Jak widać ''Cowboy'' podtrzymuje swoją tradycję, jaką jest regularne branie walk, gdyż w Pittsburghu wejdzie do oktagonu po zaledwie dwumiesięcznej przerwie. W ciągu ostatnich trzech lat stoczył aż dwanaście bojów, czyli cztery na rok. Jest to postawa, która bardzo podoba się fanom, którzy dodatkowo mogą być pewni, iż lubujący się w akcjach w stójce Cerrone nie będzie walczyć asekuracyjnie.