free templates joomla

Ian McCall: "Nikogo nie obchodzi kategoria musza!"

Ian McCall Jeden z czołowych zawodników wagi muszej UFC, Ian McCall (13-4-1 MMA,  2-2-1 UFC) postanowił wystąpić w roli adwokata swoich kolegów i potępić środowisko MMA o to, że nie zwraca należytej uwagi na pojedynki w tej właśnie kategorii wagowej. Przy okazji, rykoszetem oberwały także panie.

"Doszedłem do wniosku, to nie rasizm, to ''małopersonizm''. Wszyscy mają nas gdzieś, taka jest prawda. Może to wina Demetriousa (Johnsona - przyp. red.), bo nie jest dobrze sprzedającym się gościem, nawet jeśli jest niesamowitym atletą. Może to moja wina, ponieważ nie pokonałem go, gdy powinienem. Może ludzie naprawdę nie przejmują się oglądaniem walk małych facetów. Nie wiem dlaczego tak jest i jest to frustrujące, ale jednocześnie, po prostu przechodzisz obok tego i robisz swoją robotę."

"Uncle Creepy" zwraca także uwagę na to, iż fighterzy wagi muszej nie mogą liczyć na zarobki na poziomie zawodników z wyższych kategorii. Poza tym nie podoba mu się, że kobiety w UFC są o wiele lepiej promowane.

"Zobaczcie na liczby. Nie zarabiamy tyle samo i nie mam tego za złe UFC, gdyż traktuje mnie świetnie. Jeśli chcesz zdobyć więcej pieniędzy, walcz więcej, wygrywaj więcej. To ogólne stanowisko wszystkich, które jest po prostu zamiatane pod dywan i nikogo nie wydaje się to obchodzić. Kobiety dostają o wiele więcej ekspozycji niż my i będąc szczerym, jesteśmy dwa razy lepszymi fighterami od nich."

Narzeka także w związku ze swoim najbliższym pojedynkiem, jaki stoczy 8 listopada w Brazylii na UFC Fight Night 56 przeciwko Johnowi Linekerowi (24-7 MMA, 5-2 UFC). Może on być eliminatorem do walki o tytuł, tymczasem jego zdaniem nie przywiązuje się do niego uwagi takiej, na jaką zasługuje.

''I tak nikt nie chce słuchać tego, co mam do powiedzenia. Ale to prawda. To bzdura, ponieważ nie popychają nas do przodu tak jak powinni, jesteśmy dwoma topowymi gościami walczącymi o status pretendenta numer jeden. Pomyślałbyś, że coś takiego powinni lepiej promować. Najwidoczniej ''Shogun'' będzie w main evencie na tej karcie. ''Shogun'' to ''Shogun'', wszyscy go uwielbiają, jest wielki, jest byłym mistrzem. Wygląda to tak, że jesteśmy jak pasierbowie, o których nikt się nie troszczy.''

Zdaniem McCalla przyczyną takiej, a nie innej percepcji wagi muszej może być najważniejsza jej postać, Demetrious Johnson. Jest aktualnie niekwestionowanym liderem tej dywizji, w dodatku bardzo miłą, sympatyczną osobą. Taki charakter w opinii McCalla nie przyciąga ludzi do oglądania walk.

''Nie mam na myśli, by na niego naskakiwać, ale tak jest. Facet ma osobowość mojego kubka do kawy. W zasadzie to mój kubek ma więcej osobowości, gdyż jest to kubek Joe Rogana, ale nieważne. Nie wykonuje swojej roboty w zakresie marketingu.''

'Wszyscy wiemy, że jest niesamowity, rozwija się i tak dalej. Ale to jest widowisko. To przemysł rozrywkowy i jako całość, waga musza, nie robimy wystarczająco wiele, więc wezmę to na siebie, by wszystkich pokonać, zostać mistrzem i wtedy zacznę gadać głupoty jak Conor McGregor i zacznę powodować kłopoty. Może będę prowadzić pod wpływem, kto wie. Zamierzam zrobić cokolwiek, by zarobić pieniądze i dać małym ludziom trochę rozgłosu.''

Po tej ogromnej dawce frustracji, jaką McCall wyrzucił z siebie, nie pozostaje mu chyba nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce, pokonać najpierw Linekera, a następnie Johnsona i jak sam zapowiedział rozpocznie wydobywanie kategorii muszej z niebytu. Oczywiście przyznajemy mu sporo racji w tym, co powiedział, ale zawsze w sportach walki największa uwaga skupia się na najcięższych kategoriach i takie są fakty. Co nie znaczy, że pojedynki w lżejszych wagach nie są interesujące, a wręcz przeciwnie.