Glory: Jon Franklin na pokładzie tonącego okrętu?
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 27, sierpnia 2014
Kilka dni temu idąca do niedawna jak burza na rynku Kickboxingu organizacja Glory Sports International, poinformowała o mianowaniu Jona Franklina nowym Dyrektorem Wykonawczym (Chief Executive Officer tzw.CEO - przyp. red.) największej obecnie światowej organizacji walk na zasadach K-1. Nominacji dokonał Pierre Andurand, prezes Glory i współzałożyciel tej marki. Franklin zastąpił Andrew Whitakera, byłego wiceprezydenta wrestlingowej WWE. Co to oznacza z grubsza dla fanów, zawodników i sympatyków organizacji? Z grubsza, oznacza, że dobrze nie jest...
Spółka, która powstała w 2012 roku ewidentnie w modelu, który powstał jeszcze za rządów słynnej ekipy Golden Glory, zaczyna mocno dołować finansowo. Znani w świecie walk K-1 i Kickboxingu Bas Boon i Martijn de Jong, którzy namówili Anduranda na zainwestowanie kilkudziesięciu milionów dolarów w Kickboxing i w podtekście rywalizację z MMA i UFC, zostali już jakiś czas temu odsunięci od wszelkich działań grupy Glory.
Oficjalnie nie poinformowano, dlaczego. Z grubsza wiadomo, że chodziło o finanse. Przynajmniej tak wynika z plotek. Byli managerowie Alistaira Overeema, którzy potrafili iść na wojnę z UFC w sprawach swoich zawodników - kompletnie stracili kontrolę nad większością swoich dawnych gwiazd i przestali znaczyć cokolwiek i w światowym MMA i Kickboxingu. Dostali po no9sie i od UFC i od właściciela Glory.
W zasadzie można powiedzieć, że ci wpływowi trenerzy i managerowi (często połączona funkcja - przyp. red.) utracili i osierocili organizację ze stratą finansową dla niej i pożytkiem dla jej przyszłości. Tak niesie przynajmniej wieść gminna a ona w holenderskim Kickboxingu i na portalach branżowych często taka opinia jest powielana.
Na razie sytuacja jest taka, że niemal wszystkie gale Glory okazały się mało dochodowym lub niedochodowym interesem i okręt nie tylko zaczął dryfować, ale wręcz jest obawa o zatonięcie. Skutki dla Kickboxingu mogą być katastrofalne i zapewne takie będą. Choć życie nie znosi próżnie i rozbity po erze organizacji K-1 i It's Showtime - rynek Kickboxingu nadal funkcjonuje a zawodnicy przechodzą już nie tylko w jedną stronę do MMA. Jednak giganta tego sportu pokazującego dobre widowiska w ponad 170 stacjach całym świecie - trudno będzie zastąpić.
Pierre Andurand, który wpompował ponad 50 milionów dolarów w Glory, liczył że po trzech latach wyjmie nie tylko wkład, ale nawet odsetki. Dziś już wiadomo, że w 2015 roku będzie trwało doinwestowywanie, próba sprzedaży lub nawet zamknięcie brandu. Pochodzący z Francji biznesmen nie jest milionerem tylko miliarderem. jest też nie tylko fanem Kickboxingu, ale głównie twardym finansistą i tak jak potrafił likwidować niedochodowe interesy by nie powiększać strat tak zapewne będzie w stanie szybko przeciąć działania mało dochodowego przedsięwzięcia jakim jest Glory.
Spółka, która powstała w 2012 roku ewidentnie w modelu, który powstał jeszcze za rządów słynnej ekipy Golden Glory, zaczyna mocno dołować finansowo. Znani w świecie walk K-1 i Kickboxingu Bas Boon i Martijn de Jong, którzy namówili Anduranda na zainwestowanie kilkudziesięciu milionów dolarów w Kickboxing i w podtekście rywalizację z MMA i UFC, zostali już jakiś czas temu odsunięci od wszelkich działań grupy Glory.
Oficjalnie nie poinformowano, dlaczego. Z grubsza wiadomo, że chodziło o finanse. Przynajmniej tak wynika z plotek. Byli managerowie Alistaira Overeema, którzy potrafili iść na wojnę z UFC w sprawach swoich zawodników - kompletnie stracili kontrolę nad większością swoich dawnych gwiazd i przestali znaczyć cokolwiek i w światowym MMA i Kickboxingu. Dostali po no9sie i od UFC i od właściciela Glory.
W zasadzie można powiedzieć, że ci wpływowi trenerzy i managerowi (często połączona funkcja - przyp. red.) utracili i osierocili organizację ze stratą finansową dla niej i pożytkiem dla jej przyszłości. Tak niesie przynajmniej wieść gminna a ona w holenderskim Kickboxingu i na portalach branżowych często taka opinia jest powielana.
Na razie sytuacja jest taka, że niemal wszystkie gale Glory okazały się mało dochodowym lub niedochodowym interesem i okręt nie tylko zaczął dryfować, ale wręcz jest obawa o zatonięcie. Skutki dla Kickboxingu mogą być katastrofalne i zapewne takie będą. Choć życie nie znosi próżnie i rozbity po erze organizacji K-1 i It's Showtime - rynek Kickboxingu nadal funkcjonuje a zawodnicy przechodzą już nie tylko w jedną stronę do MMA. Jednak giganta tego sportu pokazującego dobre widowiska w ponad 170 stacjach całym świecie - trudno będzie zastąpić.
Pierre Andurand, który wpompował ponad 50 milionów dolarów w Glory, liczył że po trzech latach wyjmie nie tylko wkład, ale nawet odsetki. Dziś już wiadomo, że w 2015 roku będzie trwało doinwestowywanie, próba sprzedaży lub nawet zamknięcie brandu. Pochodzący z Francji biznesmen nie jest milionerem tylko miliarderem. jest też nie tylko fanem Kickboxingu, ale głównie twardym finansistą i tak jak potrafił likwidować niedochodowe interesy by nie powiększać strat tak zapewne będzie w stanie szybko przeciąć działania mało dochodowego przedsięwzięcia jakim jest Glory.