Bardzo pechowo dla Carlosa Condita (29-8 MMA, 6-4 UFC) potoczył się jego ostatni pojedynek w UFC. Przegrał w nim z Tyronem Woodley’em z powodu kontuzji kolana i od tamtej pory, a więc od trzech miesięcy, były tymczasowy mistrz wagi półśredniej przechodzi proces rekonwalescencji. Opowiedział o tym, jak przebiega leczenie oraz o przypuszczalnej dacie powrotu. 

„Czuję się naprawdę dobrze. Leczenie przynosi postępy, przebiega powolne, ale zakończy się powodzeniem. Prawdopodobnie nie zawalczę wcześniej, niż na początku przyszłego roku. W tym momencie nie mam nawet pozwolenia na bieganie, nie mówiąc już o uderzaniu w worek, grapplingu i całej reszcie. Więc małymi kroczkami idę do przodu. Wciąż jestem w gymie pięć dni w tygodniu z fizjoterapeutą, który jest bardzo zaangażowany, to są jedne z najcięższych ćwiczeń, jakie do tej pory robiłem. Ponadto, pracuję nad moim ciałem, robiąc co mogę, by pozostać w formie.”

„The Natural Born Killer” odniósł się także do walki z Woodley’em i o tym, czy można tutaj mówić o pełnowartościowym zwycięstwie jego przeciwnika, co jest często kwestionowane.

"On wygrał walkę, nie mam zamiaru mu tego zabierać, ale doznałem kontuzji. Nie wiem. Obalił mnie, to spowodowało uraz. Lecz byłem sprowadzany do parteru wielokrotnie i nie zawsze kończyłem z uszkodzonym kolanem…"

Condit podzielił się swoimi spostrzeżeniami odnośnie sytuacji w wadze półśredniej UFC. Na pytanie o to, w kim widzi najpoważniejszego kandydata do zdetronizowania Johny Hendricksa, nie zastanawiał się długo.

"Szczerze mówiąc, myślę że jest to Robbie Lawler. Wyglądał świetnie w swoim ostatnim pojedynku. W tym momencie ciężko być lepszym, ponieważ wszyscy jesteśmy na czymś w rodzaju szczytu naszych możliwości, ale Lawler prezentuje się znakomicie."   

Fighterowi z Albuquerque życzymy doprowadzenia swojej rekonwalescencji do końca i powrotu do oktagonu w dyspozycji, w której znów będzie liczącą się postacią w swojej kategorii wagowej.