Melvin Manhoef demoluje Evangelistę "Cyborga" Santosa na GSF 10!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 28, kwiecień 2014
Tylko 46 sekund potrzebował Melvin Manhoef (28-11) na to, by zdemolować w rewanżu Evangelistę "Cyborga" Santosa (19-16) podczas gali Gringo Super Fight 10, która miała miejsce 27 kwietnia w brazylijskim Rio de Janeiro. Ich pierwszy pojedynek odbył się w 2006 roku w brytyjskiej organizacji Cage Rage. Wówczas górą także był Manhoef.
Holender rzucił się na swojego przeciwnika, zasypując go gradem ciosów. W efekcie po zaledwie 46 sekundach zanotował kolejne efektowne zwycięstwo na swoje konto, z których zresztą słynie. Przy okazji, zdobył pas GSF wagi półśredniej.
"Nie spodziewałem się tak szybkiej wygranej." – powiedział Manhoef. "Spodziewałem się pięciorundowej wojny, ale byłem bardzo skupiony."
Po walce "Cyborg" protestował, twierdząc, że otrzymał niedozwolone kopnięcie kolanem, gdy był na ziemi. Wyraźnie zdziwiony tym Manhoef zasugerował, że mogą stoczyć ze sobą kolejny, trzeci już bój. Wcześniej jednak dojdzie do innego rewanżu.
A mianowicie, po wszystkim w klatce pojawił się Paulo Filho (23-6-2) i wyzwał nowego mistrza. W dodatku chciał walczyć z nim za chwilę i to na zewnątrz. Ciemnoskóry wojownik przyjął wyzwanie, ale na załatwienie własnych porachunków, przynajmniej oficjalnie, będą musieli poczekać do listopada.
Pierwszy raz stanęli naprzeciwko siebie w 2009 roku na DREAM 10, wówczas Brazylijczyk poddał Manhoefa w pierwszej rundzie. Znając style i mentalność obu jesteśmy przekonani, że podczas listopadowej walki będą latać wióry.
Holender rzucił się na swojego przeciwnika, zasypując go gradem ciosów. W efekcie po zaledwie 46 sekundach zanotował kolejne efektowne zwycięstwo na swoje konto, z których zresztą słynie. Przy okazji, zdobył pas GSF wagi półśredniej.
"Nie spodziewałem się tak szybkiej wygranej." – powiedział Manhoef. "Spodziewałem się pięciorundowej wojny, ale byłem bardzo skupiony."
Po walce "Cyborg" protestował, twierdząc, że otrzymał niedozwolone kopnięcie kolanem, gdy był na ziemi. Wyraźnie zdziwiony tym Manhoef zasugerował, że mogą stoczyć ze sobą kolejny, trzeci już bój. Wcześniej jednak dojdzie do innego rewanżu.
A mianowicie, po wszystkim w klatce pojawił się Paulo Filho (23-6-2) i wyzwał nowego mistrza. W dodatku chciał walczyć z nim za chwilę i to na zewnątrz. Ciemnoskóry wojownik przyjął wyzwanie, ale na załatwienie własnych porachunków, przynajmniej oficjalnie, będą musieli poczekać do listopada.
Pierwszy raz stanęli naprzeciwko siebie w 2009 roku na DREAM 10, wówczas Brazylijczyk poddał Manhoefa w pierwszej rundzie. Znając style i mentalność obu jesteśmy przekonani, że podczas listopadowej walki będą latać wióry.