Słodko-gorzkie zwycięstwo Remy’ego Bonjasky’ego na pożegnanie
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 10, marzec 2014
Radość z tego sukcesu z pewnością zepsuło Holendrowi to, iż publiczność wybuczała werdykt sędziowski, zresztą mając ku temu wszelkie podstawy.
"Byłem w tym biznesie przez więcej niż 20 lat. Chciałem zakończyć moją karierę wielkim zwycięstwem, lecz ludzie tego nie docenili." – powiedział Bonjasky, na konferencji prasowej po gali, którego finalny bilans zatrzymał się na 99 zwycięstwach, z czego 36 przez nokaut oraz 12 porażkach. - "Byłem rozczarowany reakcją. W pierwszej chwili byłem bardzo emocjonalny, ponieważ nie chcesz, by twoja kariera skończyła się dźwiękami buczenia. Potraktowałem to osobiście, ale gdy emocje opadły zdałem sobie sprawę z tego, że buczenie było spowodowane rozczarowaniem Chorwatów z tego, że to ich fighter nie wygrał. To nie było wymierzone we mnie."
Sam pojedynek był dość wyrównany, lecz obserwatorzy zgodnie zauważają, iż ‘’Cro Cop’’ był aktywniejszy i jego ciosy miały większą siłę. Po rozczarowującym dla siebie rozstrzygnięciu nie pojawił się na konferencji prasowej."Mirko opuścił ring i po walce udał się do szatni, a potem wyszedł z hali, więc jeszcze nie rozmawialiśmy. Zdecydowanie nie był zadowolony z rezultatu i wiem, że fani czuli to samo. Czułem że wygrałem. Mirko miał moment, gdy przechwycił moje kopnięcie i podciął moją nogę – to nie jest dozwolone na zasadach GLORY, więc może stracił kilka punktów u sędziów za takie rzeczy."
Mimo, że zachowanie publiczności nie było takie, jakie wymarzył sobie na koniec kariery, Bonjasky zapewnia, że nie kusi go choćby minimalne jej przedłużenie."To był ostatecznie mój ostatni pojedynek. Nie wrócę. Miałem dobrą karierę, być może ta ostatnia część była słodko-gorzka – moja porażka przez nokaut (z Tyrone’em Spongiem, przyp. red.), bycie wybuczanym dzisiaj. Uważam jednak, iż to dobry moment na oddzielenie tego linią i trzeba iść dalej.Mam akademię i moją pracę w telewizji, więc jestem bardzo zapracowany i patrzę przed siebie, na następny rozdział w moim życiu."
"The Flying Gentleman" odniósł się także do swojego ostatniego pracodawcy, organizacji GLORY:"Różnica między K-1 a GLORY jest taka, że w GLORY, mimo mniej niż trzech lat istnienia, czuje się jak w rodzinie. Znam tam wszystkich, od Pierre’a Anduranda (większościowego właściciela, przyp. red.) do kierowców. I już są więksi w Ameryce niż K-1 kiedykolwiek było, bo mają dobrą promocję. GLORY jest wielką organizacją i sądzę, że przyszłość Kickboxingu jest w dobrych rękach." – zakończył.
W ten sposób zakończyła się przygoda Remy’ego Bonjasky’ego ze sportami walki, a przynajmniej jako czynnego zawodnika. Dziękujemy za wszystkie emocje, efektowne walki i piękne nokauty, jakich nam dostarczył.