free templates joomla

Konstantin Gluhov vs Mikhail Gazaev czyli kopniak w twarz rosyjskiego MMA

Gluhov vs GazaevJako "najgorszą walkę w historii rosyjskiego MMA" - nazwała rosyjska prasa
pojedynek łotewskiego weterana K-1 Konstantina Gluhova i rosyjskiego zapaśnika Michaiła Gazajewa z Czelabińska, podczas gali M-1 Challenge 44 "Garner vs Grabowski", która odbyła się w Tule w Rosji w dniu 30-go listopada. Przypomnijmy, że podczas pojedynku z powodu dziwnej taktyki Gazajewa polegającej na skradania się w klęczącej pozycji do rywala i prób obalenia znanego kickboxera, otrzymał on kopnięcie w twarz i reprezentujący Rosję zawodnik został zdyskwalifikowany. Burza wybuchła po decyzji sędziów, bo o dziwo opinia widowni była jednoznaczna - sympatyzowała ona z Gluhovem.

To jeden z wcale nie rzadkich przypadków, gdy rosyjska opinia publiczna ujmuje się za "obcokrajowcem" a jest przeciw "swojemu". By zrozumieć te delikatne relacje wewnątrz rosyjskiego imperium, warto sięgnąć do relacji między Rosjanami i "nie Rosjanami" i dla każdego znającego choć w części te skomplikowane sympatie i animozje było to widoczne. Ale to tylko cześć i jedna strona medalu. Inną sprawą jest interpretacja przepisów jakie były nadużyte lub nie były. Jak zawsze jest to kwestia sporna. Niewątpliwą kwestią jest fakt, że zapaśnik bał się ciosów kickboxera stąd jego "pełzająca taktyka". Rosyjscy komentatorzy nazywali ją "małpią taktyką" i nie jest to odosobnione zdanie.

Sztab osetyńskiego fightera, uznał że Gluhov faulował a zdaniem szefa zespołu Rem-93 Walerego Poliszewskiego, taktyka była "genialna" i przyniosła zamierzony efekt. W domyśle - Gluhov dał się sprowokować i kopnął w twarz 24-letniego Osetyńca z Czelabińska. Czołganie się po oktagonalnym ringu to jego zdaniem jego zdaniem był klucz do sukcesu. "Przykro mi, ale nie jest to balet, aby pokazywać obrotówki. Braciom Kliczko też można wiele zarzucić w kwestii braku show, ale wszyscy kochają zwycięzców. Mnie bawią komentarze, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - w tym tak zwanych profesjonalistów. Eksperci zapewne chcą aby nasz facet nadstawiał głowę, ale to przesada i nie dopuściliśmy do tego. Nie potrzebujemy tego, bo pracujemy na wynik" - powiedział Poliszewski i trochę brzmi to szyderczo, bo przynajmniej raz Gazajew dostał w głowę i Gluhov wyłączył mu brutalnym kopnięciem światło, jak mawia się w żargonie fighterskim. Tak więc argument o szanowaniu zdrowia zawodnika przynajmniej tu nie znalazł uzasadnienia.

24-letni Gazajew pochodzący z Władykaukazu to były mistrz Rosji w zapasach i mistrz Rosji w amatorskim MMA z 2012 roku. Walka z Gluhovem była jego trzecim oficjalnym pojedynkiem w profesjonalnym MMA. Jest on przez rodaków w Osetii nazywany "następcą Fiodora Emelianenko", tylko czy ktoś widział czołgającego się po macie legendarnego mistrza MMA?Podobny przypadek znany jest z walki Antonio Inoki vs Muhammad Ali i zapewne, aż tam sztab Osetyńca podpatrzył taktykę walki. Tyle, że było to 40 lat wstecz a MMA od tego czasu zrobiło postęp. Nikt jednak nie mówi, że nie można sięgnąć do annałów starych mistrzów. Co ciekawe po walce w wywiadzie dla oficjalnego kanału M-1 Global, młody Osetyniec wyparł się taktyki, twierdząc że "nie była to moja taktyka, tylko taktyka trenerów w tym Poliszweskiego". Dodatkowo zarzucił, że Gluhov go nie szanował i nie podawał ręki. Tyle że w powtórkach po gali widać ewidentnie, że to on nie chciał podać ręki rosyjskiemu Łotyszowi. Nie chce też rewanżu z Gluhovem, mówiąc, że chce iść do przodu i mieć lepszych rywali.

Na odmiennym biegunie stoi Gluhov i większość "niekaukaskich" ekspertów i sympatyków MMA. Opinie, że "frajer dostał za swoje" są najdelikatniejszymi osądami sytuacji wziętymi z rosyjskich forów internetowych. Ich zdaniem Gazajew nie powinien przyjmować zwycięstwa. Oliwy do ognia dodaje też jego zachowanie po walce gdzie w półprzytomny mówił o tym że wygrał i że czuje się zwycięzcą walki i to jest zwycięstwo. Niewątpliwie zdaniem większości ekspertów - przepisy walki zostały nadużyte. Dodatkowo była to zła promocja MMA w kraju, gdzie rozwija się ono świetnie i wprost mówiąc - najlepiej w Europie a nawet w euroazjatyckiej części byłego ZSRR. Cztery do sześciu dużych organizacji Mieszanych Sztuk Walki, z których M-1 Global robiła gale w USA, Brazylii, Japonii, Korei, Holandii. Żaden z podmiotów na naszym kontynencie nie ma i raczej mieć nie będzie takiej dynamiki. Warto zadać sobie pytanie czy takie walki zechce promować? Odpowiedź jest prosta i raczej trudno będzie tu liczyć na rewanżowe starcie. Abstrachująch od pytań czy były trzy punkty podparcia i czy można klęknięcie na jednej nodzie uznać za takowe lub pozycję gotowości do walki - ten pojedynek nie był dobrą promocją MMA.