Demian Maia: Steven Seagal nigdy nie trenował Andersona Silva!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 23, lipiec 2013
Jeden z najlepszych grapplerów w MMA i zarazem były pretendent do tytułu mistrza UFC wagi średniej, Brazylijczyk Demian Maia, miał okazję wystąpić w programie Morning Show na brazylijskim kanale TV Network i odnieść się do ostatniego występu Andersona Silva na UFC 162 a także ustosunkować się do dwóch popularnych nieporozumień związanych z byłym właścicielem pasa wagi średniej w UFC. Jedno dotyczy aktora Stevena Seagala a drugie domniemanego "podłożenia się" Andersona w walce z Chrisem Weidmanem na UFC 162.
Kto jak kto, ale Maia ma swoje powody by nie przepadać za słynnym "Spiderem", który podczas walki z nim w 2010 roku na UFC 112 w Abu Dabi, próbował swoich sztuczek i próbował ośmieszyć Demiana. Ówczesny pojedynek wywołał wściekłość władz UFC, które pogroziły Andersonowi za niesportowe zachowanie. Zagrania Andersona nie spodobały się też zakochanym w grapplingu szejkom w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie wiadomo czy miało to wpływ na kolejne przedsięwzięcia w tym kraju, ale faktem jest, iż noga UFC nie postała już w ZEA. Anderson zaś kolejną walką z Chaelem Sonnenem odrobił wszystko co napsocił wcześniej.
Maia nie musi zatem ukrywać, że "Spider" nie jest ulubionym bohaterem jego fighterskiej bajki i może on swobodnie po nim jechać, po porażce nadętego mistrza w Las Vegas z Weidmanem. Rodakowi Andersona jednak trudno odmówić klasy i personalne urazy chowa do kieszeni. Demian opowiada o współpracy Andersona ze słynnym aktorem i jego rzekomej nauce frontalnego kopnięcia przez mistrza ekranu, które Silvie przyniosło zwycięstwo i wręcz magiczny nokaut na rodaku, Vitorze Belforcie w 2011 roku.
Medialny fakt nauki Stevena Seagala tak podkreślany po walce Andersona Silva z Belfortem, Maia komentuje: "To kłamstwo. To jest wspólny chwyt marketingowy. Steven Seagal - aktor Hollywood, który zobaczył sukces Andersona i po prostu przykleił się do niego. Kariera filmowa Seagala notowała dołek, a on pojawił się w mediach z Andersonem i to pewno pracowało na jego korzyść. Seagal nie nauczał Silvy. Wszyscy wtajemniczeni wiedzieli, że to tylko żart".
Zarzuty o podłożeniu się przez Andersona, Chrisowi Weidmanowi ocenia także jednoznacznie: "On by tego nie zrobił. Szczerze powiem wam, że w tej walce, nie kibicowałem przeciw Silvie. Ja często narzekałem na niego, ale nie tym razem, bo Brazylia już straciła mistrzowski pas, który miał mój wielki przyjaciel, Junior Dos Santos w grudniu. A teraz straciliśmy drugi".
Kto jak kto, ale Maia ma swoje powody by nie przepadać za słynnym "Spiderem", który podczas walki z nim w 2010 roku na UFC 112 w Abu Dabi, próbował swoich sztuczek i próbował ośmieszyć Demiana. Ówczesny pojedynek wywołał wściekłość władz UFC, które pogroziły Andersonowi za niesportowe zachowanie. Zagrania Andersona nie spodobały się też zakochanym w grapplingu szejkom w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie wiadomo czy miało to wpływ na kolejne przedsięwzięcia w tym kraju, ale faktem jest, iż noga UFC nie postała już w ZEA. Anderson zaś kolejną walką z Chaelem Sonnenem odrobił wszystko co napsocił wcześniej.
Maia nie musi zatem ukrywać, że "Spider" nie jest ulubionym bohaterem jego fighterskiej bajki i może on swobodnie po nim jechać, po porażce nadętego mistrza w Las Vegas z Weidmanem. Rodakowi Andersona jednak trudno odmówić klasy i personalne urazy chowa do kieszeni. Demian opowiada o współpracy Andersona ze słynnym aktorem i jego rzekomej nauce frontalnego kopnięcia przez mistrza ekranu, które Silvie przyniosło zwycięstwo i wręcz magiczny nokaut na rodaku, Vitorze Belforcie w 2011 roku.
Medialny fakt nauki Stevena Seagala tak podkreślany po walce Andersona Silva z Belfortem, Maia komentuje: "To kłamstwo. To jest wspólny chwyt marketingowy. Steven Seagal - aktor Hollywood, który zobaczył sukces Andersona i po prostu przykleił się do niego. Kariera filmowa Seagala notowała dołek, a on pojawił się w mediach z Andersonem i to pewno pracowało na jego korzyść. Seagal nie nauczał Silvy. Wszyscy wtajemniczeni wiedzieli, że to tylko żart".
Zarzuty o podłożeniu się przez Andersona, Chrisowi Weidmanowi ocenia także jednoznacznie: "On by tego nie zrobił. Szczerze powiem wam, że w tej walce, nie kibicowałem przeciw Silvie. Ja często narzekałem na niego, ale nie tym razem, bo Brazylia już straciła mistrzowski pas, który miał mój wielki przyjaciel, Junior Dos Santos w grudniu. A teraz straciliśmy drugi".