Aleksander Emelianenko powraca!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 21, marzec 2013
Tak jak można było się spodziewać, kontrowersyjny rosyjski zawodnik MMA i Sambo Aleksander Emelianenko długo nie wytrzymał na sportowej emeryturze na jaką się udał po porażce z Jeffem Monsonem w końcówce ubiegłego roku. Aleksander zamierza powrócić na zawodowe areny. Wcześniej Rosjanin rzekomo sam zawiesił rękawice na kołku. De facto ze swoich szeregów relegowała go organizacja M-1 Global, w której sporo do powiedzenia ma jego bardziej znany brat Fiodor Emelianenko, ale chyba nawet on miał dość ekscesów kłopotliwego brata. Stonowany i zawsze układny Fiodor nie ma już od dawna wpływu na tryb i sposób życia prowadzony przez ekscentrycznego Saszkę.
Aleksander postanowił na sportowej banicji, że sam poradzi sobie i wyciszy się a najlepiej jeśli będzie to... w klasztorze. Najpierw udał się do Grecji na Świętą Górę Atos a następnie już na rodzinne ziemie do prawosławnego klasztoru, gdzie poza medytacją i zapewne głębokimi przemyśleniami, udało mu się nauczyć wielu cennych umiejętności. Najpierw strugał drewniane przedmioty zapewne jako pokutę za struganie lub wystrychnięcie na dudka polskich organizatorów gali Strefa Walk "Wojna Polsko - Ruska". Potem nauczył się wypieku chleb,a zapewne chcąc zaprzeczyć twierdzeniu, że "z tej mąki chleba nie będzie" czyli mówiąc trywialnie - że jest skończony.
Aleksander na pewno powróci wkrótce. Tradycyjnie "w wielkim stylu" i na pewno w oparciu o prestiż brata, bo tak ma najprościej a Aleksander nie lubi komplikacji, chyba że są to komplikacje związane z ekscesami z jakich słynie. Tym razem jednak po pobycie w klasztorze, może być jednak odmienionym człowiekiem. W zasadzie na pewno jest i na pewno chce powrócić do sportu, bo takie jest...życzenie Cerkwi Prawosławnej. "Rozmawiałem z naszym duchowym ojcem metropolitą, ojcem Eliaszem, a on powiedział mi, że moje miejsce jest w sporcie" - napisał na Twitterze Aleksander, który aż cztery miesiące ze swoich 30-tu barwnych lat życia poświęcił na doskonalenie duchowe.
Aleksander postanowił na sportowej banicji, że sam poradzi sobie i wyciszy się a najlepiej jeśli będzie to... w klasztorze. Najpierw udał się do Grecji na Świętą Górę Atos a następnie już na rodzinne ziemie do prawosławnego klasztoru, gdzie poza medytacją i zapewne głębokimi przemyśleniami, udało mu się nauczyć wielu cennych umiejętności. Najpierw strugał drewniane przedmioty zapewne jako pokutę za struganie lub wystrychnięcie na dudka polskich organizatorów gali Strefa Walk "Wojna Polsko - Ruska". Potem nauczył się wypieku chleb,a zapewne chcąc zaprzeczyć twierdzeniu, że "z tej mąki chleba nie będzie" czyli mówiąc trywialnie - że jest skończony.
Aleksander na pewno powróci wkrótce. Tradycyjnie "w wielkim stylu" i na pewno w oparciu o prestiż brata, bo tak ma najprościej a Aleksander nie lubi komplikacji, chyba że są to komplikacje związane z ekscesami z jakich słynie. Tym razem jednak po pobycie w klasztorze, może być jednak odmienionym człowiekiem. W zasadzie na pewno jest i na pewno chce powrócić do sportu, bo takie jest...życzenie Cerkwi Prawosławnej. "Rozmawiałem z naszym duchowym ojcem metropolitą, ojcem Eliaszem, a on powiedział mi, że moje miejsce jest w sporcie" - napisał na Twitterze Aleksander, który aż cztery miesiące ze swoich 30-tu barwnych lat życia poświęcił na doskonalenie duchowe.