Jeden z najlepszych trenerów MMA na świecie, Cesar Gracie jest zniesmaczony zarobkami, jakie otrzymują fighterzy w porównaniu do ludzi zajmujących się kręceniem materiałów filmowych dla UFC. Według byłego zawodnika obecnie walczący powinni wytrzymywać o wiele wyższe wynagrodzenia, zwłaszcza, że to oni nakręcają cały biznes, a nie ludzie stojący za kamerami. Oto co tak bardzo zniesmaczyło słynnego trenera.

Człowiek zajmujący się kręceniem UFC Primetime za kilka dni swojej pracy zarabia 50 tysięcy dolarów. Zawodnicy MMA walczący dla najbardziej prestiżowej organizacji na świecie zarabiają od 5 do 500 tysięcy dolarów za walkę, z czego większość z nich za tygodnie przygotowań, które pochłaniają spore kwoty, zarabia mniej niż 50 tysięcy. Jest to śmieszna kwota, ale zawodnicy nauczyli się zarabiać, w przeciwieństwie do bokserów, pieniądze poza klatką, chociaż raz po raz jakiś zawodnik kończy karierę, ze względu na bardziej lukratywną ofertę pracy.

Właśnie to oburzyło trenera braci Diaz i Jake'a Shieldsa i otwarcie w rozmowie z BJPenn.com opowiada o owej sytuacji. Według niego zawodnicy powinni dostawać o wiele więcej pieniędzy, skoro zwykły kamerzysta za kilka dni pracy zgarnia okrągłe 50 tysięcy.

Dodatkowo mówi, że cale to zamieszanie związane z kręceniem materiałów video jest bardzo czasochłonne, a już teraz ciężko jest starszemu z braci Diaz cokolwiek zmieścić w swoim bardzo napiętym grafiku, wszak przygotowania do walki z GSP powoli dobiegają końca.

Sytuację zaogniła jeszcze wypowiedź Dany White'a, który zagroził nawet usunięciem Nicka Diaza z walki wieczoru UFC 158, jeśli ten nie będzie chciał współpracować. Chodziło o nie pojawienie się na zdjęciach do UFC: Primetime. Zawodnik ze Stockton pojawił się jednak na konferencji prasowej promującej galę, na której wdał się w ostrą wymianę zdań z kanadyjskim mistrzem dywizji półśredniej UFC. Ten akt najprawdopodobniej uratował Diazowi walkę o mistrzowski pas wagi półśredniej, na którą czeka cały świat MMA.