Chcą walk! Mistrzowie Bellatora narzekają na mariaż z PFL!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 01, grudzień 2024
Po zakupie organizacji Bellatora przez Professional Fighting League (PFL) wydawało się, że będziemy mieli jeszcze więcej ciekawych walk na rynku. Niestety jego legendarna niewidzialna ręka szybko zweryfikowała fanów MMA spoza głównego nurtu, jak i samych fighterów. Trzech mistrzów Bellatora: Patchy Mix, Patricio Freire oraz Corey Anderson narzekają, że po głośnym mariażu nie dostają tylu ofert walk co kiedyś. Właściwie to w ogóle nie dostają ofert walk w obronach swoich tytułów. I z taką informacją postanowili udać się do mediów.
Wszystko oczywiście zaczęło się na należącym do najbogatszego człowieka na świecie serwisie x.com. Lawina ruszyła od wpisu mistrza Bellatora w wadze półciężkiej, Corey'a Andersona (18-6). Amerykanin wywalczył swój tytuł w marcu tego roku pokonując Karla Moore'a w starciu o wakujący czempionat. Od tamtego czasu cierpliwie czekał na telefon z informacjami dotyczącymi kolejnego pojedynku, ale się nie doczekał i w środę postanowił wylać swoją frustrację z tego powodu. Anderson zamieścił wpis następującej treści:
Ostateczny cios zadał mistrz Bellatora w wadze piórkowej i jedna z legend tej organizacji, Patricio 'Pitbull' Freire (36-7). Związany niemal przez całą karierę z amerykańską organizacja fighter z kraju kawy, podobnie jak poprzednicy, również czeka na kolejną obronę pasa. Podobnie jak Anderson i Mix, on także użył serwisu x.com by dać upust złości:
Czekamy na komentarz organizacji dotyczący wspomnianych zawodników. Utrzymanie marki Bellatora okazało się i tak zaskakującym pomysłem, który jednak przetrwał. Czekamy więc na pelną unifikację organizacji jak miało to miejsce po zakupie Pride FC przez UFC. Zapewne więcej dowiemy się w przyszłym roku.
Autor: Paweł Sawicki
Wszystko oczywiście zaczęło się na należącym do najbogatszego człowieka na świecie serwisie x.com. Lawina ruszyła od wpisu mistrza Bellatora w wadze półciężkiej, Corey'a Andersona (18-6). Amerykanin wywalczył swój tytuł w marcu tego roku pokonując Karla Moore'a w starciu o wakujący czempionat. Od tamtego czasu cierpliwie czekał na telefon z informacjami dotyczącymi kolejnego pojedynku, ale się nie doczekał i w środę postanowił wylać swoją frustrację z tego powodu. Anderson zamieścił wpis następującej treści:
"Starzeje się niczym ciepły ser czekając na telefon z PFL dotyczący pierwszej obrony pasa mistrza Bellatora. Nie daje się jednak wkręcać... wciąż jestem gotowy do pierwszej obrony pasa z KIMKOLWIEK. Młody czy stary bez znaczenia."
Dwa dni później swoje trzy grosze do całej sytuacji dorzucił panujący mistrz Bellatora w wadze koguciej, Patchy Mix (20-1). On trochę krócej pauzuje niż Anderson, bowiem ostatnią walkę stoczył w maju 2024 roku broniąc pasa z Magomedem Magomedovem. W listopadzie miał zaplanowaną kolejną obronę swojego tytułu z Leandro Higo, ale całe wydarzenie zostało odwołane. Podobnie jak Anderson postanowił użyć platformy x.com by dopiec obecnemu pracodawcy. Mix napisał: "Zajeżdżałem się na treningach przez ostatnie pół roku kompletnie po nic. To bardzo frustrujące, bo jestem w szczytowym okresie swojej kariery, a walka w listopadzie została anulowana? Teraz mi mówią, że nie biorą mnie pod uwagę na styczniową galę w Dubaju? Jestem najlepszym zawodnikiem na świecie i chce to udowodnić walcząc."
Ostateczny cios zadał mistrz Bellatora w wadze piórkowej i jedna z legend tej organizacji, Patricio 'Pitbull' Freire (36-7). Związany niemal przez całą karierę z amerykańską organizacja fighter z kraju kawy, podobnie jak poprzednicy, również czeka na kolejną obronę pasa. Podobnie jak Anderson i Mix, on także użył serwisu x.com by dać upust złości:
"Nie walczyłem od marca [2024 roku - przyp. red]. Chciałem walczyć trzy razy w tym roku, ale powiedziano mi, że mam czekać do 31 grudnia. Z internetu dowiedziałem się, że mój przeciwnik walczy jednak z kimś innym. Potem mieli mi dać zastępstwo. Ściągnąłem ludzi, poniosłem wydatki związane z campem i na koniec nie ma walki."
Kolejny wpis był jeszcze bardziej dosadny, bowiem Freire wskazał, że organizacja płaci miliony influencerom i będącym już jedną nogą poza karierą weteranom zamiast jej mistrzom. Ponadto wskazał, że zawodnicy otrzymujący 30 tysięcy dolarów za wejście do klatki i drugie 30 tysięcy za zwycięstwo są według organizacji za drodzy. Wpis zakończył retorycznym pytaniem, jak ma udowodnić że jest najlepszy na świecie skoro nie dostaje walk?Czekamy na komentarz organizacji dotyczący wspomnianych zawodników. Utrzymanie marki Bellatora okazało się i tak zaskakującym pomysłem, który jednak przetrwał. Czekamy więc na pelną unifikację organizacji jak miało to miejsce po zakupie Pride FC przez UFC. Zapewne więcej dowiemy się w przyszłym roku.
Autor: Paweł Sawicki