free templates joomla

''Nokaut z Joshuą nie wpływa na legendę Ngannou.'' Dan Hardy o marce Kameruńczyka!

Dan Hardy o Ngannou W najbliższą sobotę czeka nas powrót linearnego czempiona wagi ciężkiej MMA, Francisa Ngannou (17-3). Kameruńczyk zmierzy się z Renanem Ferreirą (13-3) w walce wieczoru zaplanowanej w Rijadzie gali PFL: Battle of the Giants. Były pretendent do pasa UFC w wadze półśredniej i ceniony ekspert telewizyjny, Dan Hardy twierdzi, że porażka przez nokaut w ostatniej walce Ngannou z Anthonym Joshuą w boksie nie wpływa na dziedzictwo i markę byłego czempiona UFC.
cytat
- Moim zdaniem porażka przed czasem w boksie z Joshuą nie wpływa w ogóle na markę Ngannou. Sądzę, że nie ma potrzeby rozważać tej ostatniej walki, która teoretycznie miałaby wpływ na postawę Kameruńczyka. Moim zdaniem czas, jaki Ngannou spędził w zawodowym boksie sprawił, że będzie jeszcze lepszym zawodnikiem MMA. Powinien lepiej kontrolować dystans w klatce. Jak wiemy boks to inny sport i myślę, że Francis wyciągnął dobrą naukę i trudniej będzie go sklinczować. W nadchodzącej walce z Renanem Ferreirą powinno to działać na jego korzyść.

Brazylijczyk będzie miał przewagę zasięgu, więc umiejętne skracanie dystansu i zarządzanie nim powinno być bardzo ważne dla Ngannou. Oczywiście ma to sens jedynie w przypadku, gdyby Francis nie planował walki na chwyty z Brazylijczykiem. Wywrócenie Ferreiry i kontrolowanie go w parterze wydaje się być ogromnym wysiłkiem energetycznym. Moim zdaniem Ngannou będzie chciał prowadzić walkę w stójce, a jego ostatnie doświadczenia w boksie zawodowym powinny się bardzo przydać w sobotnim pojedynku.


- skwitował brytyjski ekspert.


Francis Ngannou powraca do rywalizacji w MMA po blisko 2,5 roku. W swoim ostatnim występie obronił pas mistrza UFC w wadze ciężkiej pokonując na punkty podczas UFC 270 Francuza, Ciryla Gane. Pojedynek był ponadto podszyty rywalizacją broniącego tytułu czempiona z byłym trenerem, który w tamtym momencie odpowiadał za przygotowania Gane. Po wspomnianej walce wygasł kontrakt Francisa z UFC i organizacja nie porozumiała się z zawodnikiem. Kameruńczyk skorzystał wtedy z hype’u i stoczył dwie walki w boksie zawodowym na galach na bliskim wschodzie, w obu doznając porażek. W międzyczasie podpisał kontrakt z PFL, który według samych opowieści Francisa sprostał oczekiwaniom, których nie było w stanie spełnić UFC.
 
Autor: Paweł Sawicki