free templates joomla

Ngannou nie jest tak wielką gwiazdą! Weteran UFC wieszczy klęskę gali PFL w Rijadzie!

PFL Ngannou vs Ferreira Już w najbliższą sobotę do klatki powróci linearny mistrz wagi ciężkiej MMA, Francis Ngannou (17-3). Kameruńczyk zaatakuje pas mistrza organizacji PFL, który obecnie dzierży zwycięzca ostatniego sezonu rozgrywek, Renan Ferreira (13-3). Według ludzi związanych z PFL będzie to historyczne, największe wydarzenie w świecie MMA w tym roku, chociaż ludzie związani z UFC wieszczą temu eventowi kompletną klęskę.

Piastujący stanowisko prezesa organizacji PFL, Peter Murray jednoznacznie stwierdził w jednym z wywiadów przed nadchodzącym wydarzeniem, że sobotnia gala jest większa niż ostatnie epokowe eventy UFC, zarówno gala UFC 300 jak i UFC 306.

cytat
- To będzie zdecydowanie największa impreza w historii organizacji PFL, jak i największe wydarzenie w świecie MMA w tym roku. Jeśli spojrzycie na karty walk, zarówno UFC 300 jak i gali w UFC w Sphere, to dojdziecie do wniosku, że nasz event zaplanowany na 19. października jest bez porównania największym eventem w świecie MMA w tym roku.
 
- powiedział pewny siebie Murray.
 
Nie od dziś wiadomo, że szef UFC, Dana White nie darzy zbytnim szacunkiem swojej największej konkurencji na rynku amerykańskim. Prezes największej ligi MMA na świecie wielokrotnie mówił o galach PFL, jak i należącego do tej organizacji Bellatora, że jedyne co potrafią robić to dawać walki zawodnikom zwolnionym z UFC oraz przepalać gigantyczne pieniądze, jednocześnie wytykając słabą frekwencję i słabe wyniki oglądalności konkurencyjnych organizacji. Murray jednak wydaje się puszczać mimo uszu komentarze konkurencji. 

cytat
- Słuchajcie, my się skupiamy na swoich działaniach. Nasze dywizje są bez porównania lepsze. Jakość naszej produkcji i prezentacja wydarzeń w odbiorze jest bez porównania lepsze. Wprowadziliśmy więcej innowacji do sportu niż ktokolwiek inny przez ostatnie dwie dekady, także jesteśmy dumni z naszej pozycji, jako współlidera w sporcie. Jest jeszcze tyle pola do rozwoju, a my żyjemy po to by rozwijać sport.

Chcemy stworzyć system sportowy, którego nie ma nikt inny i naszym ostatecznym celem jest stworzyć możliwości naszym zawodnikom. To przyświeca naszej organizacji. Fani chcą wielkich wojowników i wielkich walk. Celowo robimy to co robimy by rozwijać i profesjonalizować sport. Nie wypowiadamy się na temat naszej konkurencji. Jesteśmy skupieni na przekuwanie naszej wizji realne działania i myślę, że fani się tym ekscytują.

Jesteśmy wciąż w fazie rozwoju, a prawdziwy wzrost dopiero przed nami, właściwie międzynarodowy rozwój. Zamierzamy wydać kilka dużych komunikatów, jak zamierzamy rosnąć na bliskim wschodzie. Dodatkowo pracujemy nad pierwszym, w pełni profesjonalnym evencie w Afryce o zasięgu globalnym wraz z otwarciem PFL Africa. Ponadto mamy zamiar stworzyć PFL Australia.
 
- skwitował CEO PFL.


Swoje trzy grosze na temat sobotniego wydarzenia dorzucił również weteran UFC, Matt ‘Immortal’ Brown. Amerykański zawodnik nie jest entuzjastą Francisa Ngannou, który w jego mniemaniu nie jest gwiazdą, na której można opierać sprzedaż karty PPV i wieszczy rozczarowanie jeśli chodzi o wyniki sprzedaży płatnych dostępów do sobotniego eventu.

cytat

- On nie jest tak wielką gwiazdą. Oglądaliśmy jego walki z Anthonym Joshuą i Tysonem Furym ze względu na rywali, z którymi boksował. On nie jest Conorem McGregorem, którego chcemy oglądać bez względu na jego rywala. Nawet jeśli Conor zawalczyłby z jakimś zawodnikiem niskiego poziomu, to przecież też nie wykręciłby jakiś spektakularnych wyników PPV, prawda? Ngannou powinien być stroną B, a walczy z gościem ze strony D. Francis nie jest tak wielkim nazwiskiem, by być stroną A w evencie nastawionym na sprzedaż PPV.

Nie wiemy jak dużo otrzyma za tą walkę, ale jeśli jego apanaż ma oscylować wokół wartości o których mówi, to zysk z wydarzenia nie zrównoważy poniesionych kosztów. Promotorzy muszą zrozumieć, że poruszając się w bańce MMA, opierają swoje przewidywania o informacje uzyskiwane z tej bańki. Dla nas Ngannou to wielka gwiazda, ale my jesteśmy w mniejszości. Jeśli ktoś ma zamiar sprzedawać jakieś wydarzenie sportowe w systemie pay per view, to musi stanąć krok obok tej bańki i poważnie zastanowić się, czy główny bohater jest rozpoznawalny w tzw. mainstreamie.

Mieliśmy przykłady zawodników, którzy przez MMA doszli do rozpoznawalności największych gwiazd. Tacy, którzy przebili ten szklany sufit to: Conor McGregor oraz Ronda Rousey. Nawet Randy Couture i Chuck Liddell byli w stanie w jakiś sposób zaistnieć w mainstreamie. Uwielbiam Francisa Ngannou, ale z całym szacunkiem, on nie jest na ich poziomie. Mogę teraz pójść do baru piętro niżej i nie porozmawiam w nim z nikim o Francisie, bo nikt nie będzie go kojarzył. My wszyscy, fani MMA, oglądaliśmy jego walki bokserskie z Joshuą i Furym, ale tak naprawdę ilu z nas kupi PPV na jego walkę z Renanem Ferreirą?

 
- zakończył pytaniem Brown.

Nadchodzące wydarzenie PFL odbędzie się w najbliższą sobotę, 19. października w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej. Oprócz walki Ngannou vs Ferreira zobaczymy również: notowane w czołówkach rankingów bez podziału na kategorie wagowe: Cris Cyborg (27-2), która podejmie rękawicę rzuconą przez Larissę Pacheco czy broniącego pasa mistrza Bellatora w wadze średniej, niepokonanego Johny’ego Eblena (15-0) w starciu z Brytyjczykiem, Fabianem Edwardsem (13-3).
 
Autor: Paweł Sawicki