Cristiane Cyborg Justino po UFC 232: Dzisiaj wygrywacie, a jutro przegrywacie, to jest nasze życie!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 01, styczeń 2019
Uznawana do niedawna za najlepszą zawodniczkę wszech czasów kobiecego MMA Brazylijka Cristiane "Cyborg" Justino (20-2 MMA, 5-1 UFC) po druzgocącej klęsce, gdy w 51 sekund została zdemolowana przez rodaczkę Amandę Núñez (17-4 MMA, 10-1 UFC) na UFC 232 w Ingelwood w USA, dość spokojnie na konferencji prasowej i tuż po niej, podeszła do tego faktu. Pani Cyborg zdecydowanie chce rewanżu, na co z kolei nie bardzo chce się zgodzić szef UFC Dana White. Sprawa jej przyszłości pozostaje otwarta.
Jeśli widzimy ostatnie historie wielkich mistrzów, którzy stracili pasy, porażka zawsze przynosi ze sobą smutek i płacz. Tak było w przypadku José Aldo, Rondy Rousey i Joanny Jędrzejczyk. Ale nie z Cris Cyborg. Niepokonana przez 13 lat zawodniczka z Kurytyby trzyma fason po tym, jak została pokonana przez Amandę w ostatnią sobotę 29 grudnia.
Cyborg po porażce pojawiła się w press roomie z poduszką ukrywającą jej twarz w wyraźnym odwołaniu do prowokacji, którą uczyniła sobie z Rondą Rousey po jej utracie pasa w 2015 roku. Wkrótce zdjęła rekwizyt z przodu pokazała swój zwykły uśmiech, mając tylko lekko opuchniętą twarzą po potężnych i dokładnych ciosach Amandy Nunes.
"Na początku, kiedy zrobiłem pierwszą walkę w MMA, przegrałam. Trenowałam przez trzy miesiące i przegrałam. Po tamtym dniu trenowałam mocniej, mocniej i mocniej i pozostałam przez 13 lat bez porażki. Nigdy nie powiedziałam, że będę niepokonana. Ciężko trenowałam do tej walki, mój obóz zrobił wszystko co trzeba. Ale dzisiaj to nie był mój dzień. To nie pierwszy raz, ani ostatni. Oczywiście nie jestem szczęśliwa, mam złamane serce, ale nie płakałam ani nie będę płakać. Dzisiaj był dzień Amandy, była lepsza, wracam do klubu, trenuję i będzie lepiej. Tak się dzieje po prostu" - powiedziała Cristiane na konferencji.
Jedyną rzeczą, która zepsuła jej dobry nastrój, była pomoc od komisarzy UFC po walce. Justino chciała wygłosić kilka słów do kibiców po przemówieniu Amandy Nunes, ale została powstrzymana przez oficjeli UFC. "Zasługuję na mówienie w klatce po walce. Zasługuję na to, aby porozmawiać z moimi fanami po walce. Wyszłam z klatki i zobaczyłam wielu płaczących ludzi. To dla mnie ważne, być mistrzem dla fanów. Ciężko pracuję i pokazuję wszystkim, kim jestem. Zrobiłam wszystko wbrew systemowi i chcę być mistrzem w sercach kibiców" - zaznaczyła Brazylijka. Ta sytuacja to kolejny incydent w skomplikowanej relacji między Cyborg i UFC. Była mistrzyni wagi piórkowej twierdzi jednak, że nie powstrzyma się, gdy negocjuje nową umowę po tym, jak jej umowa z organizacją zakończy się w marcu 2019. Powiedziała też, że chce rewanżu z Amandą Nunes, pomimo oświadczenia Dany White, że nie zamierza powtórzyć pojedynku. "Oczywiście, że chcę rewanżu. Przegrywasz walkę i chcesz walczyć w rewanżu. Gdybym nie chciała rewanżu i nie chciała walczyć, nie siedziałabym tutaj, nie walczyła o to" - zaznaczyła swoje zdanie Cyborg.
Zawodniczka z Kurytyby skomentowała również oświadczenie prezesa UFC Dany White,a, że Amanda Nunes uznana jest za najlepszą fighterkę wszech czasów, po triumfie nad nią. Cyborg nie zgodziła się z tą oceną i powiedziała, że jest jeszcze gotowa na rewanż. "Dana White powiedziała, że ktokolwiek wygra dzisiaj, będzie najlepszy. Amanda wygrała dziś. Okay, ale ma cztery porażki a ja mam tylko dwie przegrane. Jak może być najlepsza? Ja mogę zrobić z nią rewanż, nie jestem typem osoby, która się poddaje, nigdy się nie zatrzymuję, trenuję. Żeby mnie powstrzymać, musisz zrobić to, co ona zrobiła, a i tak idę dalej. Urodziłam się do tego. Jeśli uderzy mocno, uderzę mocniej. Kocham to" - powiedziała Cyborg w podsumowaniu.
Dodatkowo skierowała przesłanie do swoich fanów, którzy zawsze byli jej wierni i są z nią na dobre i złe: "Dzisiaj nie był mój dzień, ale chcę, abyście wiedzieli, że jestem wam bardzo wdzięczna za wasze wsparcie. Dzisiaj wygrywacie, a jutro przegrywacie, to jest nasze życie. Dla mnie pas zawsze był tylko symboliczny, najważniejsze jest, aby zawsze pozostać mistrzem w codziennym życiu, pomagając innym ludziom i zmieniając ten świat na lepsze. Dzięki Panu Bogu, zawsze jestem z wami, w zwycięstwie lub przegranej, do końca moich dni".
Jeśli widzimy ostatnie historie wielkich mistrzów, którzy stracili pasy, porażka zawsze przynosi ze sobą smutek i płacz. Tak było w przypadku José Aldo, Rondy Rousey i Joanny Jędrzejczyk. Ale nie z Cris Cyborg. Niepokonana przez 13 lat zawodniczka z Kurytyby trzyma fason po tym, jak została pokonana przez Amandę w ostatnią sobotę 29 grudnia.
Cyborg po porażce pojawiła się w press roomie z poduszką ukrywającą jej twarz w wyraźnym odwołaniu do prowokacji, którą uczyniła sobie z Rondą Rousey po jej utracie pasa w 2015 roku. Wkrótce zdjęła rekwizyt z przodu pokazała swój zwykły uśmiech, mając tylko lekko opuchniętą twarzą po potężnych i dokładnych ciosach Amandy Nunes.
"Na początku, kiedy zrobiłem pierwszą walkę w MMA, przegrałam. Trenowałam przez trzy miesiące i przegrałam. Po tamtym dniu trenowałam mocniej, mocniej i mocniej i pozostałam przez 13 lat bez porażki. Nigdy nie powiedziałam, że będę niepokonana. Ciężko trenowałam do tej walki, mój obóz zrobił wszystko co trzeba. Ale dzisiaj to nie był mój dzień. To nie pierwszy raz, ani ostatni. Oczywiście nie jestem szczęśliwa, mam złamane serce, ale nie płakałam ani nie będę płakać. Dzisiaj był dzień Amandy, była lepsza, wracam do klubu, trenuję i będzie lepiej. Tak się dzieje po prostu" - powiedziała Cristiane na konferencji.
Jedyną rzeczą, która zepsuła jej dobry nastrój, była pomoc od komisarzy UFC po walce. Justino chciała wygłosić kilka słów do kibiców po przemówieniu Amandy Nunes, ale została powstrzymana przez oficjeli UFC. "Zasługuję na mówienie w klatce po walce. Zasługuję na to, aby porozmawiać z moimi fanami po walce. Wyszłam z klatki i zobaczyłam wielu płaczących ludzi. To dla mnie ważne, być mistrzem dla fanów. Ciężko pracuję i pokazuję wszystkim, kim jestem. Zrobiłam wszystko wbrew systemowi i chcę być mistrzem w sercach kibiców" - zaznaczyła Brazylijka. Ta sytuacja to kolejny incydent w skomplikowanej relacji między Cyborg i UFC. Była mistrzyni wagi piórkowej twierdzi jednak, że nie powstrzyma się, gdy negocjuje nową umowę po tym, jak jej umowa z organizacją zakończy się w marcu 2019. Powiedziała też, że chce rewanżu z Amandą Nunes, pomimo oświadczenia Dany White, że nie zamierza powtórzyć pojedynku. "Oczywiście, że chcę rewanżu. Przegrywasz walkę i chcesz walczyć w rewanżu. Gdybym nie chciała rewanżu i nie chciała walczyć, nie siedziałabym tutaj, nie walczyła o to" - zaznaczyła swoje zdanie Cyborg.
Zawodniczka z Kurytyby skomentowała również oświadczenie prezesa UFC Dany White,a, że Amanda Nunes uznana jest za najlepszą fighterkę wszech czasów, po triumfie nad nią. Cyborg nie zgodziła się z tą oceną i powiedziała, że jest jeszcze gotowa na rewanż. "Dana White powiedziała, że ktokolwiek wygra dzisiaj, będzie najlepszy. Amanda wygrała dziś. Okay, ale ma cztery porażki a ja mam tylko dwie przegrane. Jak może być najlepsza? Ja mogę zrobić z nią rewanż, nie jestem typem osoby, która się poddaje, nigdy się nie zatrzymuję, trenuję. Żeby mnie powstrzymać, musisz zrobić to, co ona zrobiła, a i tak idę dalej. Urodziłam się do tego. Jeśli uderzy mocno, uderzę mocniej. Kocham to" - powiedziała Cyborg w podsumowaniu.
Dodatkowo skierowała przesłanie do swoich fanów, którzy zawsze byli jej wierni i są z nią na dobre i złe: "Dzisiaj nie był mój dzień, ale chcę, abyście wiedzieli, że jestem wam bardzo wdzięczna za wasze wsparcie. Dzisiaj wygrywacie, a jutro przegrywacie, to jest nasze życie. Dla mnie pas zawsze był tylko symboliczny, najważniejsze jest, aby zawsze pozostać mistrzem w codziennym życiu, pomagając innym ludziom i zmieniając ten świat na lepsze. Dzięki Panu Bogu, zawsze jestem z wami, w zwycięstwie lub przegranej, do końca moich dni".