Blog Marcina Naruszczki: Praga jest naprawdę warta odwiedzenia!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 07, grudzień 2012
Witam wszystkich!
Jak pewnie zauważyliście obraziłem się trochę na Czytelników mojego bloga i nie pisałem, bo nie wygrałem konkursu na bloggera FightSportu ;P hehehe
A tak na poważnie, przez ostatni okres dopadła mnie szara rzeczywistość i bardzo ciężko pracowałem.
Dzień do dnia bardzo podobny, więc nawet nie było nic ciekawego do napisania. Od rana ciężka praca marketingowa i promocyjna mojego klubu MATALEO T&HC, popołudniami praca trenerska również w klubie i oczywiście w międzyczasie moje własne treningi i odnowa biologiczna. Jednym słowem nuda :)
Za to ostatnie dni były dość gorące.
W czwartek, 29 listopada, odwiedził mnie niespodziewanie mój zajebisty ziomek z Duseldorfu, Martin "Kingk-Kong" Zawada. Ja mu pokazałem kilka ciekawych miejsc w Warszawie, a on mi kilka sztuczek stójkowych na macie :)
A już w piątek, 30 listopada, nocą wyjechałem do czeskiej Pragi na galę Destiny z udziałem mojego przyjaciela, Michała Szulińskiego, który, tak jak sądziłem, pobił Tomasa Kuzelę :)
Oczywiście w sobotę nie obyło się bez wspólego obejrzenia zmagań chłopaków (i dziewczyn) na KSW 21. Jedna z ciekawszych ostatnio gal. Pozdro KSW :)
A prz okazji, Praga jest naprawdę warta odwiedzenia - zresztą widać na zdjeciach (najlepiej zwiedzałem z pozycji leżącej w hotelu... hehehe).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Jak pewnie zauważyliście obraziłem się trochę na Czytelników mojego bloga i nie pisałem, bo nie wygrałem konkursu na bloggera FightSportu ;P hehehe
A tak na poważnie, przez ostatni okres dopadła mnie szara rzeczywistość i bardzo ciężko pracowałem.
Dzień do dnia bardzo podobny, więc nawet nie było nic ciekawego do napisania. Od rana ciężka praca marketingowa i promocyjna mojego klubu MATALEO T&HC, popołudniami praca trenerska również w klubie i oczywiście w międzyczasie moje własne treningi i odnowa biologiczna. Jednym słowem nuda :)
Za to ostatnie dni były dość gorące.
W czwartek, 29 listopada, odwiedził mnie niespodziewanie mój zajebisty ziomek z Duseldorfu, Martin "Kingk-Kong" Zawada. Ja mu pokazałem kilka ciekawych miejsc w Warszawie, a on mi kilka sztuczek stójkowych na macie :)
A już w piątek, 30 listopada, nocą wyjechałem do czeskiej Pragi na galę Destiny z udziałem mojego przyjaciela, Michała Szulińskiego, który, tak jak sądziłem, pobił Tomasa Kuzelę :)
Oczywiście w sobotę nie obyło się bez wspólego obejrzenia zmagań chłopaków (i dziewczyn) na KSW 21. Jedna z ciekawszych ostatnio gal. Pozdro KSW :)
A prz okazji, Praga jest naprawdę warta odwiedzenia - zresztą widać na zdjeciach (najlepiej zwiedzałem z pozycji leżącej w hotelu... hehehe).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!