Nate Diaz: dlaczego mam robić dla Conora McGregora całą brudną robotę?
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 05, maj 2017
Niemałe zamieszanie w szeregach Ultimate Fighting Championship wywołuje szalony Nate Diaz (19-11 MMA,14-9 UFC), który po pierwotnej decyzji na "tak" zmienił zdanie i wyjaśnił, że nie chce walczyć z Tony Fergusonem (22-3) na proponowanych przez UFC warunkach. Nate zaproponował swoje warunki, ale zostały one odrzucone.
Jednak to nie zniechęciło Kalifornijczyka ze Stockton, który nie ukrywa, że nie jest chętny na walkę z „El Cucuy” - jak nazywany jest Ferguson i otwarcie przyznał, że był zainteresowany tylko stroną finansową takiego pojedynku. Dodatkowo ma wiele swoich planów a w pojedynku przeszkadza mu także jego ulubiony...triatlon. „Z zadowoleniem przyjąłem walkę z Toni Fergusonem, to i chętnie z niej zrezygnowałem z powodu pewnych okoliczności” - powiedział Diaz w programie „MMA Hour”.
„Powiedziałem im, że jestem teraz w środku sezonu triatlonowego, ale jeśli chcą żebym zaczął przygotowania do dobrej walki, jestem gotów to zrobić, ale trzeba dobrze zapłacić mi za to. W rezultacie, nie dogadaliśmy się co do kwoty a poza tym pomyślałem - do cholery, dlaczego mam robić dla Conora McGregora całą brudną robotę i ustawić dywizję, dopóki on nie zarobi milionów na walkę z Mayweatherem?" - uzasadnił swoje stanowisko po odmowie.
„Oni próbowali wywrzeć nacisk na mnie, żebym wziął walkę z Fergusonem. Conor i Ferguson mają jednego managera Audie Attara i rozumiem jego tok myślenia: „Nikt nie zna Fergusona, ale jest cool. Musimy walczyć z Nate'em, a w przypadku zwycięstwa wszyscy poznają Fergusona ponieważ pokonał Diaza. Conor musi walczyć z kimś sławnym. Kiedy Connor i Tony będą walczyć teraz, Conor skopie dupsko nieznanego fightera”. Ich menedżer chciał mojej pomocy do cięcia większego ciasta, ale ja nic nie jestem winien nikomu i nie zamierzają grać według ich zasad. Ferguson starał się sprowokować mnie na różne wyzywaja teksty, mówiąc gówno, ale nie kupowałem tego, bo rozumiem, że musiał to zrobić. Nie jestem zły na niego za to. Tony jest dobrym człowiekiem i zawsze traktował mnie z szacunkiem. Nie musiał tego mówić, lecz był zmuszony, bo oni wszyscy są w zmowie" - wyjaśnił bardzo sensownie w co grają konkurenci wobec niego.
„Nie czekam na Conora McGregora - nie potrzebuję pieniędzy by walczyć, bo sam jestem walką o pieniądze. Gdy następnym razem zobaczysz mnie w klatce, będzie to oznaczać, że dogadaliśmy się co do ceny. Ja w każdym przypadku dostaję więcej niż ktokolwiek inny w organizacji, bez względu na to z kim walczę. Jestem biznesmenem i staram się podejmować właściwe decyzje biznesowe, a ich fałszywe gry nie są dla mnie" - w tonie nie podlegającym dyskusji, wyjawił o swojej wartości, która po dwóch walkach z McGregorem wzrosła niepomiernie i Nate nie ma z tym problemu.
„Nigdy nie powiedziałem, że czekam na trzecią walkę z Conorem McGregorem. Ludzie mogą myśleć, co chcą, ale skopałem Conorowi dupę, więc on powinien chcieć tej walki, a ja nie. Ja udusiłem go jak czarcią sukę. On wygrał drugą walkę, ponieważ to było w interesie organizacji. Jeśli skopano by mi tyłek a potem wygrałby przez wątpliwą decyzję, to nie uważałbym się za zwycięzę. Więc to co widzisz przed sobą to prawdziwy mistrz. Jestem dwukrotnym mistrzem świata, bo jego tyłek skopałem po pokonaniu Jose Aldo i zanim skończył z Eddie Alvarezem. Znokautował tych facetów i nagle zapomniano, co się naprawdę stało. Nie muszę k..wa mieć trzeciej walki. Na h.. Conor. Niech walczy z samym sobą" - zakończył w swoim stylu młodszy z dwóch ekscentrycznych braci Diaz.
Jednak to nie zniechęciło Kalifornijczyka ze Stockton, który nie ukrywa, że nie jest chętny na walkę z „El Cucuy” - jak nazywany jest Ferguson i otwarcie przyznał, że był zainteresowany tylko stroną finansową takiego pojedynku. Dodatkowo ma wiele swoich planów a w pojedynku przeszkadza mu także jego ulubiony...triatlon. „Z zadowoleniem przyjąłem walkę z Toni Fergusonem, to i chętnie z niej zrezygnowałem z powodu pewnych okoliczności” - powiedział Diaz w programie „MMA Hour”.
„Powiedziałem im, że jestem teraz w środku sezonu triatlonowego, ale jeśli chcą żebym zaczął przygotowania do dobrej walki, jestem gotów to zrobić, ale trzeba dobrze zapłacić mi za to. W rezultacie, nie dogadaliśmy się co do kwoty a poza tym pomyślałem - do cholery, dlaczego mam robić dla Conora McGregora całą brudną robotę i ustawić dywizję, dopóki on nie zarobi milionów na walkę z Mayweatherem?" - uzasadnił swoje stanowisko po odmowie.
„Oni próbowali wywrzeć nacisk na mnie, żebym wziął walkę z Fergusonem. Conor i Ferguson mają jednego managera Audie Attara i rozumiem jego tok myślenia: „Nikt nie zna Fergusona, ale jest cool. Musimy walczyć z Nate'em, a w przypadku zwycięstwa wszyscy poznają Fergusona ponieważ pokonał Diaza. Conor musi walczyć z kimś sławnym. Kiedy Connor i Tony będą walczyć teraz, Conor skopie dupsko nieznanego fightera”. Ich menedżer chciał mojej pomocy do cięcia większego ciasta, ale ja nic nie jestem winien nikomu i nie zamierzają grać według ich zasad. Ferguson starał się sprowokować mnie na różne wyzywaja teksty, mówiąc gówno, ale nie kupowałem tego, bo rozumiem, że musiał to zrobić. Nie jestem zły na niego za to. Tony jest dobrym człowiekiem i zawsze traktował mnie z szacunkiem. Nie musiał tego mówić, lecz był zmuszony, bo oni wszyscy są w zmowie" - wyjaśnił bardzo sensownie w co grają konkurenci wobec niego.
„Nie czekam na Conora McGregora - nie potrzebuję pieniędzy by walczyć, bo sam jestem walką o pieniądze. Gdy następnym razem zobaczysz mnie w klatce, będzie to oznaczać, że dogadaliśmy się co do ceny. Ja w każdym przypadku dostaję więcej niż ktokolwiek inny w organizacji, bez względu na to z kim walczę. Jestem biznesmenem i staram się podejmować właściwe decyzje biznesowe, a ich fałszywe gry nie są dla mnie" - w tonie nie podlegającym dyskusji, wyjawił o swojej wartości, która po dwóch walkach z McGregorem wzrosła niepomiernie i Nate nie ma z tym problemu.
„Nigdy nie powiedziałem, że czekam na trzecią walkę z Conorem McGregorem. Ludzie mogą myśleć, co chcą, ale skopałem Conorowi dupę, więc on powinien chcieć tej walki, a ja nie. Ja udusiłem go jak czarcią sukę. On wygrał drugą walkę, ponieważ to było w interesie organizacji. Jeśli skopano by mi tyłek a potem wygrałby przez wątpliwą decyzję, to nie uważałbym się za zwycięzę. Więc to co widzisz przed sobą to prawdziwy mistrz. Jestem dwukrotnym mistrzem świata, bo jego tyłek skopałem po pokonaniu Jose Aldo i zanim skończył z Eddie Alvarezem. Znokautował tych facetów i nagle zapomniano, co się naprawdę stało. Nie muszę k..wa mieć trzeciej walki. Na h.. Conor. Niech walczy z samym sobą" - zakończył w swoim stylu młodszy z dwóch ekscentrycznych braci Diaz.