Rosjanie demolują Manhoefa i Koninga na W5 Grand Prix Kitek XXXII! Video
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 25, kwiecień 2016
Do prawdziwej podwójnej sensacji doszło na rosyjskiej edycji gali Kickboxingu W5 Grand Prix Kitek XXXII, która miała miejsce w sobotę 23-go kwietnia w Moskwie, stolicy Rosji. W kluczowych starciach doszło do konfrontacji rosyjskiej i holenderskiej szkoły K-1. W obu przypadkach zwycięsko wyszli na tej rywalizacji Rosjanie i to w imponującym stylu.
Jako pierwszy uchodzący za największy talent rosyjskiego Kickboxingu 18-letni Vladislav Tuinov (21-1) wprost ośmieszył cenionego i bardzo doświadczonego Cedrica Manhoefa (51-3-1) mając go liczonego już w pierwszej i drugiej rundzie.
W drugiej to była prawdziwa deklasacja i tylko gong uratował Holendra od nokautu. Wcześniej lądował efektownie na macie ringu po lowkickach młodziutkiego Rosjanina. W trzeciej walka się wyrównała, ale to Manhoef był częściej w opałach i ostatecznie musiał walczyć o przetrwanie. Cedric to kuzyn bardziej znanego Melvina Manhoefa i jest wcale nie gorszy od niego sportowo na arenie kickboxerskiej, ale tu rozbił się o wschodzącą gwiazdę światowego formatu.
Jeszcze mocniej miejsce w szeregu pokazał 33-letnie Alexander Stetsurenko (52-12) znanemu na wszystkich europejskich ringach i rok młodszemu Errolowi Koningowi (42-7) pochodzącemu z Surinamu. Był to ich trzeci pojedynek i przed walką był stan remisowy. Dodatkowo pojedynek był starciem o pas organizacji. W walce Rosjanin, który w listopadzie 2015 był znokautowany przez Baitara Zakarię, postanowił od początku ruszyć na Koninga i doprowadził do trzech liczeń na przestrzeni trzech rund z pięciu zaplanowanych. Tytuł trafił do Stetsurenko, który przegrał cztery pojedynki z rzędu, by odrodzić się w kolejnych dwóch w 2016 roku.
Jako pierwszy uchodzący za największy talent rosyjskiego Kickboxingu 18-letni Vladislav Tuinov (21-1) wprost ośmieszył cenionego i bardzo doświadczonego Cedrica Manhoefa (51-3-1) mając go liczonego już w pierwszej i drugiej rundzie.
W drugiej to była prawdziwa deklasacja i tylko gong uratował Holendra od nokautu. Wcześniej lądował efektownie na macie ringu po lowkickach młodziutkiego Rosjanina. W trzeciej walka się wyrównała, ale to Manhoef był częściej w opałach i ostatecznie musiał walczyć o przetrwanie. Cedric to kuzyn bardziej znanego Melvina Manhoefa i jest wcale nie gorszy od niego sportowo na arenie kickboxerskiej, ale tu rozbił się o wschodzącą gwiazdę światowego formatu.
Jeszcze mocniej miejsce w szeregu pokazał 33-letnie Alexander Stetsurenko (52-12) znanemu na wszystkich europejskich ringach i rok młodszemu Errolowi Koningowi (42-7) pochodzącemu z Surinamu. Był to ich trzeci pojedynek i przed walką był stan remisowy. Dodatkowo pojedynek był starciem o pas organizacji. W walce Rosjanin, który w listopadzie 2015 był znokautowany przez Baitara Zakarię, postanowił od początku ruszyć na Koninga i doprowadził do trzech liczeń na przestrzeni trzech rund z pięciu zaplanowanych. Tytuł trafił do Stetsurenko, który przegrał cztery pojedynki z rzędu, by odrodzić się w kolejnych dwóch w 2016 roku.