Miesha Tate po UFC 196: ''Musiałam zaryzykować bycie znokautowaną, żeby zdobyć tytuł!''
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 07, marzec 2016
Tate wiedziała, że wychodząc na piątą rundę musiała pokusić się o zwycięstwo przed czasem, bo w przeciwnym wypadku tytuł pozostałby w posiadaniu Holm. Uświadomił ją w tym Bryan Caraway, który jest jej trenerem, a prywatnie chłopakiem. Potwierdziły to także udostępnione później karty punktowe.
''Wzięłam jego radę do siebie. Bryan powiedział mi w przerwie, że teraz muszę odpalić wszystkie działa. Stwierdził, iż muszę podjąć ryzyko. Wiedziałam, że w tej sytuacji muszę podjąć ryzyko narażenia się na nokaut i tak właśnie się stało.''
''Cupcake'' w piątej rundzie poszła na całość. Nie kalkulowała, zamiast tego dążyła do zaskoczenia dobrze radzącej sobie pod kątem taktycznym przeciwniczki. Udało jej się to zrobić, sprowadzając walkę na ziemię, gdzie była w stanie poddać Holm. Zdaniem nowej mistrzyni nie jest ważne jak się zaczyna, a to jak się kończy.''Czułam, że mam wystarczająco dużo czasu i uczyniłam to. Moje podejście mentalne działa w ten sposób, iż nie ma dla mnie znaczenia, jak źle mi idzie w którymkolwiek fragmencie pojedynku. Bywało, że lądowałam na deski i niemalże przegrywałam swoje walki, ale i tak wstawałam i wygrywałam w nich. Nie jest istotne jak często jest się nokautowanym, ważne jest to, ile razy wstajesz na nogi. Myślę, że jest to rzecz, którą robią mistrzowie.''
29-letnia Tate od momentu ogłoszenia starcia z Holm wypowiadała się o niej z dużym uznaniem i nie inaczej było także już po jego zakończeniu.Według Dany White'a, kolejną przeciwniczką dla Tate ma być Ronda Rousey. Obie panie łączy bogata historia wspólnej rywalizacji, ponieważ mierzyły się ze sobą dwukrotnie w klatce i za każdym razem górą była Rousey, ponadto były trenerkami w programie ''The Ulltimate Fighter''. Dla White'a, jak i dla całego UFC, Ronda wciąż jest największą kobiecą gwiazdą tej organizacji i najwidoczniej nie jest wielkim problemem to, iż ostatnio straciła pas po druzgocącej klęsce z Holly Holm. W dodatku, po swojej pierwszej porażce w MMA, Rousey nie znajdowała się w zbyt dobrej kondycji psychicznej.
Miesha może wziąc sobie do serca przysłowie ''third time's a charm'', czyli nasze ''do trzech razy sztuka'' i znaleźć w trzeciej bezpośredniej konfrontacji sposób na Rousey. Zwłaszcza, że od czasu ich poprzednich bojów poczyniła znaczący postęp, a również mentalnie jest z pewnością silniejsza niż kiedykolwiek. W ten sposób może pokrzyżować plany nie tylko samej Rondy, ale i UFC, które wolałoby widzieć na tronie lepiej ''sprzedającą się'' medalistkę olimpijską w Judo, atakującą werbalnie każdą swoją rywalkę, aniżeli miłą i sympatyczną Tate.