Słynna rosyjska gwiazda MMA Fiodor Emelianenko po raz pierwszy w karierze wypowiedział się negatywnie o pracy dziennikarzy - komentatorów. I bynajmniej nie chodzi tu o amerykańskich dziennikarzy, co nie byłoby dziwne w jego przypadku, ale o własnych rodzimych dziennikarzy, komentujących galę Rizin FF z Saitamy w Japonii, w dniu 31-go grudnia. Urażony 39-letni gwiazdor zarzucił Alexei'owi Volodinowi i Romanowi Mazurovov'owi z "Match TV", brak profesjonalizmu.

Z grubsza Emelianenko wytknął obu panom przekazywanie błędnych informacji jakoby w przygotowaniach pomagali mu Vitali Minakov, Alexander Volkov czy Vladymir Mineev a więc bardzo znaczące postacie rosyjskiej sceny MMA. Niestety wszyscy trzej związani są z konkurencyjną wobec M-1 Global na rosyjskim rynku prężną Fight Nights i chyba to ubodło gwiazdę.

Fiodor jest udziałowcem M-1 Global i prezesem Rosyjskiego Związku MMA, któremu nie za bardzo chce się podporządkować Fight Nights i to warunkuje jego zdenerwowanie. Mimo wszystko zarzucanie braku profesjonalizmu wieloletnim komentatorom wydarzeń MMA to trochę przesada wyczulonej na własnym punkcie gwiazdy. Faktem jest, iż Fiodor był zdenerwowany przed walką i na jej początku z bardzo słabym i krytykowanym od początku rywalem. Mimo rozczarowania wyborem Singa Jaideepa z dwiema walkami na koncie w MMA, nie zrezygnował z niego. Nawet po 3,5 roku bezczynności rosyjscy fani wymagali więcej od niego.

Ostatecznie głos zabrała także sama stacja proponując by pomiędzy nią a gwiazdą był lepszy przepływ komunikacji i wymiana kluczowych informacji a w szczególności kto pomagał w przygotowaniu tak dobrej formy do pokonania..takiego rywala. Na marginesie całej sprawy warto zauważyć, że z wiekiem Fiodor zaczął być wyczulony na medialne opinie, tym bardziej że nie były one krytyczne. Widać od czasu, gdy odnosił bardziej spektakularne sukcesy i nikt w Rosji go nie znał - teraz przy słabym i starannie dobranym rywalu, wymagania znacznie wzrosły względem mediów.