Powołany na Bliskim Wschodzie twór, znany jako Państwo Islamskie (ISIS), wziął na swój celownik zawodnika UFC. Jest nim Tim Kennedy (18-5 MMA, 3-1 UFC), a to dlatego, iż jest on powiązany z wojskiem. Służył w 7 Grupie Sił Specjalnych Armii Amerykańskiej, a obecnie jest sierżantem pierwszej klasy w Teksańskiej Gwardii Narodowej. Sprawą zainteresowało się FBI.

Mimo wszystko, fighter rywalizujący w wadze średniej nie jest jakoś specjalnie zaniepokojony tymi atakami. Są one przeprowadzane za pośrednictwem jego kont na mediach społecznościowych, a sam Kennedy przyznaje, że i bez nich zwykle otrzymuje kilka gróźb dziennie, pochodzących od, jak to sam określił, ''militarnych trolli''. Tym niemniej FBI uznało pogróżki od zwolenników ISIS pod jego adresem za realne niebezpieczeństwo, więc postanowiło zająć się tą sprawą.

36-letni Kennedy niedawno założył grupę Sheepdog Response, w której pomaga ludziom bronić się przed napastnikami przy pomocy różnych środków obrony własnej. Biorąc pod uwagę jego doświadczenia nie tylko wojskowe, ale i zawodnicze, nie przerażają go groźby w Internecie. Wobec tego odnajduje się także w tej roli nauczyciela samoobrony.

''Jaka jest definicja terroryzmu? To osiągnięcie celu poprzez użycie siły i strachu. Terroryści są złymi, odrażającymi ludźmi, którzy nie szanują cudzego życia. Uczę ludzi tego, jak radzić sobie z tego typu zagrożeniami. Kim byłbym, gdybym bał się bandy mięczaków, którzy zachowują się jak twardziele jedynie w sieci?'' - tłumaczy Kennedy.

Po raz ostatni w oktagonie były pretendent do tytułu mistrzowskiego Strikeforce zaprezentował się we wrześniu 2014 roku, gdy w mocno kontrowersyjnych okolicznościach uległ przez techniczny nokaut Yoelowi Romero.