UFC 220: Daniel Cormier zmiażdżył Volkana Oezdemira
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 21, styczeń 2018
Żadnych szans nie dał mistrz UFC wagi półciężkiej 38-letni Amerykanin Daniel Cormier (20-1 MMA, 9-1 UFC) reprezentującemu Szwajcarię Volkanowi Oezdemirowi (15-2 MMA, 3-1 UFC) zmuszając sędziego do przerwania walki w drugim starciu na gali UFC 220 w Bostonie w USA w sobotnią noc 20-go stycznia.
Reprezentujący American Kickboxing Academy były zapaśnik poradził sobie i w stójce i w parterze z 28-letnim rywalem. W pierwszej rundzie znakomicie trafiał akcjami bokserskimi i zniwelował szybkie i silne ręce mającego tureckie korzenie Szwajcara. Pod koniec pierwszej rundy sprowadził walkę do parteru i to był początek końca wyczerpanego pięcioma minutami walki Oezdemira, który cudem dzięki gongowi uratował się od duszenia zza pleców.
W drugim starciu D.C. potrzebował tylko dwóch minut na obicie, sprowadzenie do parteru, zablokowania i zbombardowanie serią ciosów młodego Szwajcara, który dzięki trzem zwycięstwom w 2017 roku otrzymał szansę walki o pas. Okazało się, że na wyrost, bo w walce nie postawił żadnego praktycznie oporu Amerykaninowi. Co prawda powiedzenie mówi: "na bezrybiu i rak rybą" i przy słabości wagi półciężkiej po trzech walkach można być pretendentem, ale Szwajcaria to nie Szwecja i ta "ryba" to nie bałtycki dorsz a Oezdemir to nie Gustafsson.
Podsumowując: D.C. kolejny raz stał się mistrzem pod nieobecność Jona Jonesa. Wygrał 20 pojedynek w karierze i była to 4 obrona pasa (3 zwycięstwa), do tego zrobił to w fantastycznym stylu i mając 38 lat co jest imponujące.
Reprezentujący American Kickboxing Academy były zapaśnik poradził sobie i w stójce i w parterze z 28-letnim rywalem. W pierwszej rundzie znakomicie trafiał akcjami bokserskimi i zniwelował szybkie i silne ręce mającego tureckie korzenie Szwajcara. Pod koniec pierwszej rundy sprowadził walkę do parteru i to był początek końca wyczerpanego pięcioma minutami walki Oezdemira, który cudem dzięki gongowi uratował się od duszenia zza pleców.
W drugim starciu D.C. potrzebował tylko dwóch minut na obicie, sprowadzenie do parteru, zablokowania i zbombardowanie serią ciosów młodego Szwajcara, który dzięki trzem zwycięstwom w 2017 roku otrzymał szansę walki o pas. Okazało się, że na wyrost, bo w walce nie postawił żadnego praktycznie oporu Amerykaninowi. Co prawda powiedzenie mówi: "na bezrybiu i rak rybą" i przy słabości wagi półciężkiej po trzech walkach można być pretendentem, ale Szwajcaria to nie Szwecja i ta "ryba" to nie bałtycki dorsz a Oezdemir to nie Gustafsson.
Podsumowując: D.C. kolejny raz stał się mistrzem pod nieobecność Jona Jonesa. Wygrał 20 pojedynek w karierze i była to 4 obrona pasa (3 zwycięstwa), do tego zrobił to w fantastycznym stylu i mając 38 lat co jest imponujące.