Ian McCall mógł umrzeć po ostatnim zbijaniu wagi do walki!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 23, luty 2017
Już kilkukrotnie wspominaliśmy o istnym fatum, jakie ciąży od dwóch lat na Ianie McCallu (13-5-1 MMA, 2-3-1 UFC). W tym czasie kilkukrotnie był przymierzany do różnych pojedynków, lecz za każdym razem albo on albo jego rywale ostatecznie nie byli zdolni do rywalizacji. W najświeższym, piątym z rzędu przypadku, to kłopoty zdrowotne McCalla stanęły na przeszkodzie do przeprowadzenia walki. I jak się okazuje, mogły się one skończyć dla Amerykanina tragicznie.
W podcaście prowadzonym przez Joe Rogana wyjawił kulisy tego zdarzenia. Jak sam przyznał, ścinanie wagi do limitu kategorii muszej przed bojem na UFC 208 z Jaredem Brooksem przyszło mu wyjątkowo łatwo. Dlatego też w nocy przed ważeniem pozwolił sobie na pięć szklanek zimnej wody, a także na zjedzenie sałatki. Po chwili jednak zwrócił to. Wówczas McCall niezbyt się tym przejął i po pozytywnym przejściu ważenia próbował przybrać na wadze, lecz jego ciało nie utrzymywało żadnego spożywanego przez niego pokarmu. Wspomniał, że zdarzyło mu się nawet wymiotować w otoczeniu innych fighterów.
W dzień gali udał się do szpitala i początkowo myślano, że potrzebny mu będzie zabieg na woreczku żółciowym. Był on bardzo skurczony, ale po przeprowadzeniu kilku badań stwierdzono, iż nie jest potrzebna operacja. Aczkolwiek lekarz miał mu również powiedzieć, że w wyniku tych komplikacji mógł umrzeć. Znane są bowiem przypadki zawodników, którzy tracili życie na skutek problemów związanych ze zbijaniem wagi.
McCall mógł ponownie zacząć przyjmować pokarmy dopiero po kilku dniach. Ta sytuacja może dać mu do myślenia, wobec czego poważnie rozważy dalsze kontynuowanie kariery. Robienie wagi samo w sobie nie jest zdrowe, ale gdy dochodzi do tak dramatycznych zdarzeń jak na powyższym przykładzie, to z innych ewentualności oprócz zawieszenia rękawic na kołku pozostaje jedynie przejście do wyższej dywizji wagowej.
W podcaście prowadzonym przez Joe Rogana wyjawił kulisy tego zdarzenia. Jak sam przyznał, ścinanie wagi do limitu kategorii muszej przed bojem na UFC 208 z Jaredem Brooksem przyszło mu wyjątkowo łatwo. Dlatego też w nocy przed ważeniem pozwolił sobie na pięć szklanek zimnej wody, a także na zjedzenie sałatki. Po chwili jednak zwrócił to. Wówczas McCall niezbyt się tym przejął i po pozytywnym przejściu ważenia próbował przybrać na wadze, lecz jego ciało nie utrzymywało żadnego spożywanego przez niego pokarmu. Wspomniał, że zdarzyło mu się nawet wymiotować w otoczeniu innych fighterów.
W dzień gali udał się do szpitala i początkowo myślano, że potrzebny mu będzie zabieg na woreczku żółciowym. Był on bardzo skurczony, ale po przeprowadzeniu kilku badań stwierdzono, iż nie jest potrzebna operacja. Aczkolwiek lekarz miał mu również powiedzieć, że w wyniku tych komplikacji mógł umrzeć. Znane są bowiem przypadki zawodników, którzy tracili życie na skutek problemów związanych ze zbijaniem wagi.
McCall mógł ponownie zacząć przyjmować pokarmy dopiero po kilku dniach. Ta sytuacja może dać mu do myślenia, wobec czego poważnie rozważy dalsze kontynuowanie kariery. Robienie wagi samo w sobie nie jest zdrowe, ale gdy dochodzi do tak dramatycznych zdarzeń jak na powyższym przykładzie, to z innych ewentualności oprócz zawieszenia rękawic na kołku pozostaje jedynie przejście do wyższej dywizji wagowej.