Ronaldo Souza vs. Tim Boetsch na UFC 208 w Brooklynie
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 07, styczeń 2017
Po dłuższym oczekiwaniu kolejny pojedynek w oktagonie stoczy niebawem Ronaldo Souza (23-4 MMA, 6-1 UFC). Czołowy zawodnik wagi średniej wystąpi na gali UFC 208, która w dniu 11 lutego 2017 roku odbędzie się w Brooklynie, dzielnicy Nowego Jorku. Dość niespodziewanie jego przeciwnikiem został Tim Boetsch (20-10 MMA, 11-9 UFC).
A to dlatego, bo wywodzący się z BJJ Souza to fighter z potencjałem nawet na zostanie mistrzem w limicie 185 funtów (83,9 kg), z kolei Boetsch ma opinię solidnego, ale tylko rzemieślnika. Dla Amerykanina takie zestawienie to oczywiście wielka szansa, bo w razie niespodzianki gwałtownie wywinduje się w rankingach. Jego brazylijski oponent ma tutaj zdecydowanie więcej do stracenia, ale przystąpi do tego boju z pozycji zdecydowanego faworyta.
Souza po zanotowaniu imponującej serii ośmiu zwycięstw, z czego pięciu już w UFC, nad takimi rywalami jak Yushin Okami, Francis Carmont i Gegard Mousasi, przegrał niejednogłośnie na kartach sędziowskich z Yoelem Romero, co miało miejsce w grudniu 2015 roku. Była to co najmniej kontrowersyjna porażka, gdyż zdaniem wielu obserwatorów to popularny ''Aligator'' bardziej zasłużył na wygraną. Wszystko wróciło do normy w maju ubiegłego roku, kiedy to w wewnątrz brazylijskim boju okrutnie obił Vitora Belforta. W listopadzie zaś miał zmierzyć się z Luke'iem Rockholdem, lecz ten doznał kontuzji i Souza został bez przeciwnika. Stąd też wyniknęła absencja 37-latka.
Boetsch, a więc zawodnik mający swoje korzenie w zapasach, nie licząc krótkiej przerwy, jest w UFC od 2008 roku. Jeszcze niedawno notował trzy kolejne niepowodzenia, w tym błyskawiczne, 28-sekundowe z Danem Hendersonem. ''Barbarzyńca'' pozbierał się w drugiej połowie 2016 roku. Najpierw triumfował przez techniczny nokaut z nieżyjącym już Joshem Sammanem, a na UFC 205 w listopadzie znokautował Rafaela Natala. To oznacza, że dla niemal 36-letniego Boetscha najbliższa walka będzie drugą z kolei, jaką stoczy w Nowym Jorku.
A to dlatego, bo wywodzący się z BJJ Souza to fighter z potencjałem nawet na zostanie mistrzem w limicie 185 funtów (83,9 kg), z kolei Boetsch ma opinię solidnego, ale tylko rzemieślnika. Dla Amerykanina takie zestawienie to oczywiście wielka szansa, bo w razie niespodzianki gwałtownie wywinduje się w rankingach. Jego brazylijski oponent ma tutaj zdecydowanie więcej do stracenia, ale przystąpi do tego boju z pozycji zdecydowanego faworyta.
Souza po zanotowaniu imponującej serii ośmiu zwycięstw, z czego pięciu już w UFC, nad takimi rywalami jak Yushin Okami, Francis Carmont i Gegard Mousasi, przegrał niejednogłośnie na kartach sędziowskich z Yoelem Romero, co miało miejsce w grudniu 2015 roku. Była to co najmniej kontrowersyjna porażka, gdyż zdaniem wielu obserwatorów to popularny ''Aligator'' bardziej zasłużył na wygraną. Wszystko wróciło do normy w maju ubiegłego roku, kiedy to w wewnątrz brazylijskim boju okrutnie obił Vitora Belforta. W listopadzie zaś miał zmierzyć się z Luke'iem Rockholdem, lecz ten doznał kontuzji i Souza został bez przeciwnika. Stąd też wyniknęła absencja 37-latka.
Boetsch, a więc zawodnik mający swoje korzenie w zapasach, nie licząc krótkiej przerwy, jest w UFC od 2008 roku. Jeszcze niedawno notował trzy kolejne niepowodzenia, w tym błyskawiczne, 28-sekundowe z Danem Hendersonem. ''Barbarzyńca'' pozbierał się w drugiej połowie 2016 roku. Najpierw triumfował przez techniczny nokaut z nieżyjącym już Joshem Sammanem, a na UFC 205 w listopadzie znokautował Rafaela Natala. To oznacza, że dla niemal 36-letniego Boetscha najbliższa walka będzie drugą z kolei, jaką stoczy w Nowym Jorku.