Pogrzeb Remigijusa Morkeviciusa
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 29, grudzień 2016
27-go grudnia w Kownie na Litwie w strugach deszczu i przy okropnej wietrznej pogodzie odbyła się skromna i smutna uroczystość pogrzebowa słynnego zawodnika MMA i K-1 Remigijusa Morkevičiusa, zastrzelonego kilka dni wstecz w rodzinnym denata. Uczestniczyli w niej przyjaciele, rodzina i ludzie którzy poczuwali się do znajomości z tym niewątpliwie tak utalentowanym jak i trudnym w codziennym życiu człowiekiem.
Przez uroczystość pogrzeb przewinęli się i normalni ludzie i postacie wątpliwego autoramentu, co uchwyciły flesze największych litewskich redakcji, gdy zakrywali twarze. Tak już jest, że przez świat sportów walki przecinają się drogi bardzo wielu postaci, od sportowców, poprzez policjantów do pospolitych bandziorów. Nie inaczej było i w Kownie.
Taki świat, takie życie - chciałoby się powiedzieć w odniesieniu do postaci jednej z największych litewskich gwiazd, choć trzeba przyznać, iż mocno przyblakłej w ostatnich latach. Zapowiadany powrót po dwóch latach a wcześniej trzyletnia przerwa pokazuje z jakim marnowaniem czasu mieliśmy do czynienia w przypadku 34-letniego zawodnika, którego życie zakończyła mafijna egzekucja.
Póki co nic nie wiadomo o tym jakie były przyczyny a tym bardziej, kto był sprawcą. Litewscy śledczy pracują i zapewne wkrótce dowiemy się więcej, ale na dziś - wiadomo niewiele. To co jest pewne w przypadku Morkeviciusa to, że już go nie zobaczymy śród żywych i niech Bóg da mu pokój, którego nie zaznał za życia. Pozostawił w smutku i trójkę dzieci i czwarte, które go nie pozna, bowiem narodzi się za kilka miesięcy a także wielu fanów jego talentu, także w naszym kraju. Niech spoczywa w pokoju.
Przez uroczystość pogrzeb przewinęli się i normalni ludzie i postacie wątpliwego autoramentu, co uchwyciły flesze największych litewskich redakcji, gdy zakrywali twarze. Tak już jest, że przez świat sportów walki przecinają się drogi bardzo wielu postaci, od sportowców, poprzez policjantów do pospolitych bandziorów. Nie inaczej było i w Kownie.
Taki świat, takie życie - chciałoby się powiedzieć w odniesieniu do postaci jednej z największych litewskich gwiazd, choć trzeba przyznać, iż mocno przyblakłej w ostatnich latach. Zapowiadany powrót po dwóch latach a wcześniej trzyletnia przerwa pokazuje z jakim marnowaniem czasu mieliśmy do czynienia w przypadku 34-letniego zawodnika, którego życie zakończyła mafijna egzekucja.
Póki co nic nie wiadomo o tym jakie były przyczyny a tym bardziej, kto był sprawcą. Litewscy śledczy pracują i zapewne wkrótce dowiemy się więcej, ale na dziś - wiadomo niewiele. To co jest pewne w przypadku Morkeviciusa to, że już go nie zobaczymy śród żywych i niech Bóg da mu pokój, którego nie zaznał za życia. Pozostawił w smutku i trójkę dzieci i czwarte, które go nie pozna, bowiem narodzi się za kilka miesięcy a także wielu fanów jego talentu, także w naszym kraju. Niech spoczywa w pokoju.