UFC przedłuża kontrakt z Janem Błachowiczem mimo polskiego hejtu
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 12, wrzesień 2016
Organizacja Ultimate Fighting Championship przedłużyła kontrakt na kolejne cztery walki z najlepszym polskim zawodnikiem wagi półciężkiej Janem Błachowiczem (19-6 MMA, 2-3 UFC). Były mistrz KSW dostanie więc kolejne szanse mimo ostatniej porażki z Alexandrem Gustafssonem (17-4 MMA, 9-4 UFC) ze Szwecji na gali UFC Fight Night 93 w Hamburgu w Niemczech.
Dla polskich fanów MMA tę dobrą wiadomość przekazał sam zainteresowany na społecznościowym facebooku. Mimo sporego niedosytu jaki towarzyszy Błachowiczowi w kwestii występów, Polak nadal jest "w grze" i może odnieść sukcesy.
Ostatnia porażka wywołała lawinę krytyki na branżowych portalach i wśród osób ze środowiska, choć realnie "Książę z Cieszyna" był kopciuszkiem w starciu z dwukrotnym pretendentem do pasa mistrzowskiego. Niestety w Polsce oczekiwania są ogromne i wielu zapomina, że mistrzowie polskich organizacji to nie mistrzowie UFC. Do tego jest długa droga a bajkowa historia Joanny Jędrzejczyk jest jedyną w swoim rodzaju. Na szczęście (?) JJ nie była mistrzynią żadnej polskiej organizacji i najprawdopodobniej dlatego została mistrzynią UFC. Mamy nadzieję, że Błachowicz przełamie ten stereotyp i przełamie się w następnych walkach.
Bezprecedensowej i chyba nieuzasadnionej krytyce po ostatniej walce został poddany także sztab trenerski Błachowicza. Prym wiodło kilku zazdrosnych trenerów, którzy dodatkowo próbowali zagrać na rozbicie świetnie rozumiejącej się trójki szkoleniowców warszawskiego S4 Fight Team, chwaląc jednego a ganiąc innych za rzekomą niekompetencję. Oczywiście błędy były, ale przy klasie takiego rywala o to nietrudno, skoro popełniali je Jon Jones czy Daniel Cormier walcząc ze Szwedem. Najwidoczniej zdaniem krytyków, mają oni pod sobą setki takich Jonesów i Cormierów, i aż dziw bierze, że nie napisali z tych przemyśleń i sukcesów pracy doktorskiej czy choćby magisterskiej. O licencjacie nawet nie wspomnimy. Na szczęście UFC ma swoich "rzeczoznawców" i ekspertów i nie przejęła się zbytnio odmiennym zdaniem i polską szkołą hejtu i przedłużyła umowę.
Pomijając zdania internetowych hejterów, Błachowicz pokazał, że ma rezerwy i przy głodzie walki, ambicji i chęci przytarcia nosa krytykom, może jeszcze w UFC odegrać znaczącą rolę, bo jak pokazała wcześniejsza walka przed starciem Polaka ze Szwedem, takie Ryan Bader spokojnie jest w zasięgu Błachowicza. Czekamy zatem na cztery zwycięstwa Błachowicza, bo stać go na to.
Dla polskich fanów MMA tę dobrą wiadomość przekazał sam zainteresowany na społecznościowym facebooku. Mimo sporego niedosytu jaki towarzyszy Błachowiczowi w kwestii występów, Polak nadal jest "w grze" i może odnieść sukcesy.
Ostatnia porażka wywołała lawinę krytyki na branżowych portalach i wśród osób ze środowiska, choć realnie "Książę z Cieszyna" był kopciuszkiem w starciu z dwukrotnym pretendentem do pasa mistrzowskiego. Niestety w Polsce oczekiwania są ogromne i wielu zapomina, że mistrzowie polskich organizacji to nie mistrzowie UFC. Do tego jest długa droga a bajkowa historia Joanny Jędrzejczyk jest jedyną w swoim rodzaju. Na szczęście (?) JJ nie była mistrzynią żadnej polskiej organizacji i najprawdopodobniej dlatego została mistrzynią UFC. Mamy nadzieję, że Błachowicz przełamie ten stereotyp i przełamie się w następnych walkach.
Bezprecedensowej i chyba nieuzasadnionej krytyce po ostatniej walce został poddany także sztab trenerski Błachowicza. Prym wiodło kilku zazdrosnych trenerów, którzy dodatkowo próbowali zagrać na rozbicie świetnie rozumiejącej się trójki szkoleniowców warszawskiego S4 Fight Team, chwaląc jednego a ganiąc innych za rzekomą niekompetencję. Oczywiście błędy były, ale przy klasie takiego rywala o to nietrudno, skoro popełniali je Jon Jones czy Daniel Cormier walcząc ze Szwedem. Najwidoczniej zdaniem krytyków, mają oni pod sobą setki takich Jonesów i Cormierów, i aż dziw bierze, że nie napisali z tych przemyśleń i sukcesów pracy doktorskiej czy choćby magisterskiej. O licencjacie nawet nie wspomnimy. Na szczęście UFC ma swoich "rzeczoznawców" i ekspertów i nie przejęła się zbytnio odmiennym zdaniem i polską szkołą hejtu i przedłużyła umowę.
Pomijając zdania internetowych hejterów, Błachowicz pokazał, że ma rezerwy i przy głodzie walki, ambicji i chęci przytarcia nosa krytykom, może jeszcze w UFC odegrać znaczącą rolę, bo jak pokazała wcześniejsza walka przed starciem Polaka ze Szwedem, takie Ryan Bader spokojnie jest w zasięgu Błachowicza. Czekamy zatem na cztery zwycięstwa Błachowicza, bo stać go na to.