Jest wina ale nie zawsze kara, tak można stwierdzić w wyjątkowym przypadku byłego mistrza UFC wagi ciężkiej Brocka Lesnara (6-3 MMA, 5-3 UFC). Mistrz zapasów i wrestlingu przed i po UFC 200 zaliczył wpadkę dopingową i stał się jednym z negatywnych bohaterów tego lata po triumfalnym powrocie do MMA i zwycięskiej walce z Markiem Huntem, ale nie zostanie ukarany przez UFC i WWE.

Występ Brocka był wynikiem kompromisu pomiędzy tymi dwoma podmiotami i mieszkający obecnie w Kanadzie zawodnik zarobił 2,5 mln za tę jedną jedyną walkę. Mimo obligatoryjnego zawieszenia jakie zapewne narzuci mu NSAC poprzez pozytywny test zrobiony przez USADA, będzie on dalej występował w prowrestleskiej organizacji.

"Kontrola stanu zdrowia zawodników w WWE nie ma zastosowania w niepełnym wymiarze czasu pracy sportowców, takich jak Brock Lesnar" - brzmi oświadczenie organizacji wrestlingu WWE i zamyka chyba temat "polowania na czarownice" jakiego domaga się część zawodników, prasy i także fanów MMA. Organizacja swoimi tłumaczeniami tutaj nie jawi się jako związana ze sportem a jest jedynie show biznesem nie nastawionym na testowanie swoich "aktorów" nawykłych do nieuczciwej konkurencji. Lesnar ma pojawić się na kolejnym występie w WWE już w najbliższy poniedziałek.