Niestety druga próbka z badaniem antydopingowym Brocka Lesnara (6-3 MMA, 5-3 UFC) zbadana przez United States Anti-Doping Agency (USADA) w dniu 9-go lipca po gali UFC 200 i walką z Markiem Huntem, okazała się pozytywna i absolutnie nie jest to zaskoczenie a potwierdzenie zasady, że tylko "ryby nie biorą". Oczywiście te "płotki", bo "grube ryby" jak najbardziej.

Próbka zawierała identyczną zakazaną substancję jak ta wcześniejsza z dnia 28 czerwca, która także okazała się pozytywna. Organizacja UFC, która za niebotyczną kwotę 2,5 mln dolarów ściągnęła Lesnara na walkę z Huntem z WWE wydała oficjalne oświadczenie w tej sprawie, deklarując współpracę z USADA i poszanowanie decyzji jakie podejmie Stanowa Komisja Atletyki Stanu Nevada (NSAC).

"USADA - jako niezależny zarządca polityki antydopingowej UFC, będzie czuwać nad wynikami i prawidłowością rozpatrzenia sprawy. Ważne jest, aby pamiętać, że pełny, sprawiedliwy proces, jest dany wszystkim sportowcom, zanim nie zostaną wprowadzone wszelkie sankcje przewidziane w ramach polityki antydopingowej w UFC. NSAC zachowuje jurysdykcję nad tą sprawą, czyli nad próbką pobraną na UFC 200 w Las Vegas.

Zgodnie z wszystkimi poprzednimi potencjalnymi antydopingowymi naruszeniami, dodatkowe informacje zostaną dostarczone w odpowiednim czasie, ponieważ rozpoczął się proces" - brzmi treść oświadczenia na oficjalnej stronie UFC. Wygląda na to, że chyba tylko ta organizacja jest zaskoczona tym "wiekopomnym" odkryciem. Po wpadce Jona Jonesa kolejna gwiazda dała się złapać i już można zacierać ręce i obstawiać sposób tłumaczenia się złapanego wrestlera.