Alistair Overeem: starałem się być spokojny, aby wykorzystać moment
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 09, maj 2016
Holender Alistair Overeem okazał się zwycięzcą niedzielnej walki ze słynnym "Pitbullem" czyli Andreiem Arlovskim podczas gali UFC Rotterdam. Nie ma co ukrywać, iż ta walka miała swoje drugie dno a było nim wspólne trenowanie w Jackson-Winkeljohn MMA Academy pod okiem Grega Jacksona co stwarzało problem sam w sobie. Koleżeńskie relacje także bywają problemem czasami. Overeem powiedział o tym na konferencji prasowej po gali.
"Byliśmy wstrzemięźliwi po walce, ale uścisnęliśmy sobie ręce, co było wzajemnym szacunkiem, popatrzyliśmy sobie nawzajem prosto w oczy. Oczywiście, to nie był najlepszy czas ... to nie był zbyt dobry dla teamu, ale zrobiłem wszystko, co mogłem, aby utrzymać pozytywne nastawienie. Sytuacja nie zmieniła się w klubie, po prostu utrzymuje się pozytywne nastawienie, ale wierzę, że szacunek jest nadal i nie odejdzie nigdzie a to oznacza to, że będziemy widywać się w sali, tak więc dla mnie nie ma to złych konsekwencji".
"Wiedziałem, że ma bardzo niebezpieczne ręce, jest bardzo niebezpieczny w wymianach, że jest super, że jest wojownikiem, jest byłym mistrzem, ma duże doświadczenie w walce z twardzielami. Więc ostrożnie uderzałem, nie naciskałem zbyt mocno, oczywiście, walczyłem w domu, a tłum naciskał na mnie, ale starałem się być spokojny, aby wykorzystać moment. Byłem w bardzo dobrej formie, bardzo skupiony, ale po prostu płynąłem z prądem, włożyłem w to wiele spokoju. I to było najważniejsze - być zrelaksowanym, dominować i szukać spokoju"- powiedział Holender, który w drugiej rundzie kapitalną akcją przesądził o wyniku walki z kolegą z jednego teamu z Albuquerque w Nowym Meksyku.
"Byliśmy wstrzemięźliwi po walce, ale uścisnęliśmy sobie ręce, co było wzajemnym szacunkiem, popatrzyliśmy sobie nawzajem prosto w oczy. Oczywiście, to nie był najlepszy czas ... to nie był zbyt dobry dla teamu, ale zrobiłem wszystko, co mogłem, aby utrzymać pozytywne nastawienie. Sytuacja nie zmieniła się w klubie, po prostu utrzymuje się pozytywne nastawienie, ale wierzę, że szacunek jest nadal i nie odejdzie nigdzie a to oznacza to, że będziemy widywać się w sali, tak więc dla mnie nie ma to złych konsekwencji".
"Wiedziałem, że ma bardzo niebezpieczne ręce, jest bardzo niebezpieczny w wymianach, że jest super, że jest wojownikiem, jest byłym mistrzem, ma duże doświadczenie w walce z twardzielami. Więc ostrożnie uderzałem, nie naciskałem zbyt mocno, oczywiście, walczyłem w domu, a tłum naciskał na mnie, ale starałem się być spokojny, aby wykorzystać moment. Byłem w bardzo dobrej formie, bardzo skupiony, ale po prostu płynąłem z prądem, włożyłem w to wiele spokoju. I to było najważniejsze - być zrelaksowanym, dominować i szukać spokoju"- powiedział Holender, który w drugiej rundzie kapitalną akcją przesądził o wyniku walki z kolegą z jednego teamu z Albuquerque w Nowym Meksyku.