US Army kończy ze wsparaniem pięściarzy!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 04, kwiecień 2016
Armia Stanów Zjednoczonych jest uznawana za najlepszą na świecie, a wśród służących ojczyźnie znajdziemy wielu sportowców. To właśnie z US Marines wywodzi się chociażby: były mistrz WEC, Brian Stann czy Tim Kennedy. Wojsko stawia na rozwój sportowców, jednak ostatnio doszło do zakończenia programu dla utalentowanych bokserów, którzy służą w armii. Żołnierze lotnictwa wojskowego USA, którzy są również amatorskimi pięściarzami, nie będą już mogli liczyć na wsparcie swoich mocodawców.
Chodzi o ostatnią decyzję światowej federacji boksu amatorskiego (AIBA), która postanowiła zwiększyć widowiskowość swoich pojedynków. Organizacja postanowiła zdjąć kaski z głów pięściarzy i założyć im na ręce mniejsze rękawice. Oczywiście zamysłem było to, że od teraz będzie więcej walk zakończonych przed czasem, co bezpośrednio ma wpływ na widowiskowość zawodów. Posunięcie wydaje się być sensowne, chociaż głosów sprzeciwu nie brakuje.
I właśnie ta decyzja AIBA wywołała zamieszanie wśród dowództwa sił powietrznych Stanów Zjednoczonych. Postanowiono, że żołnierze tej specjalności nie powinni odnosić obrażeń głowy, o które w boksie nie trudno i wcale nie trzeba do tego zdejmować kasków. Całość skomentował służący obecnie w U.S. Air Force, Tavarus Roberts, kapitan drużyny pięściarskiej:
‘’Boks bardzo nam służy w jednostce. Stacjonuję w miejscu, w którym naprawdę ciężko o dobry nastrój, tak naprawdę to boks dba o nasze morale. Dla nas jest to coś, do czego możemy uciec po służbie. Ponadto sprawia to, że jako żołnierze cały czas możemy walczyć. Właśnie to powinien robić żołnierz, walczyć. Nasi dowodzący powiedzieli, że boks jest niebezpieczny. Czy bycie żołnierzem nie jest równie niebezpieczne?’’
Co ciekawe statystyki przemawiają za tym, że pieniądze armii, które są wydawane na boks nie są wyrzucane w błoto. Wojsko wyprodukowało 36 pięściarzy, którzy pojawili się na igrzyskach olimpijskich, a 12 z nich przywiozło z olimpiady medale. Dziwi więc, że mając takie osiągnięcia armia Stanów Zjednoczonych postanowiła więcej nie dotować programu pięściarskiego. Wspomniany wcześniej Roberts ma na to wytłumaczenie:
‘’Sądzę, że bezpieczeństwo nie ma nic wspólnego z zakończeniem programu pięściarskiego. Chodzi po prostu o cięcie kosztów. Wcześniej, program był finansowany przez cały rok, później tylko przez dziewięć miesięcy, następnie czas ten się skracał do sześciu oraz do dwóch i pół miesiąca. Obecnie nie ma miejsca na treningi, pracuję przynajmniej po 12 godzin i musze być gotowy w każdej chwili bronić naszych międzykontynentalnych rakiet balistycznych. Nie wiem co teraz począć. Rozmawiałem już z wieloma sportowcami, którzy służą w siłach powietrznych i szukają już sposobu na odejście z armii. Nie zrozumcie mnie źle, oni kochają swoją pracę, ale bycie członkiem klubu pięściarskiego wojsk powietrznych jest jeszcze bardziej elitarne, niż bycie w samej armii.’’
Tak naprawdę to jest to dziwne posunięcie armii Stanów Zjednoczonych. Mając gotowych zawodników, którzy są gotowi startować na olimpiadzie i co najważniejsze, są w stanie zdobywać medale, ciężko jest uznać ten ruch za dobry. Jak wiadomo igrzyska olimpijskie są najbardziej prestiżową imprezą sportową na świecie i nic nie przynosi sportowcom większej chwały. Jednak nijak ma się to do boksu, bowiem wszyscy obecnie znają Floyda Mayweathera jr, Mike’a Tysona czy Muhammada Aliego, a nazwisko Felixa Savona jest znane jedynie pasjonatom szermierki na pięści. Nie ma się co dziwić, że USA szuka oszczędności gdzie się da, w końcu wspieranie bokserów w myśl zasady: zastaw się, ciężko określić jako długofalową strategię działania.
Do czego to może doprowadzić? Co zdolniejsi zawodnicy zaczną przechodzić na zawodowstwo w poszukiwaniu zarobków, porzucając służbę ojczyźnie. Mało prawdopodobne jest, że powstaną specjalne centra treningowe dla amatorskich pięściarzy, jak to ma miejsce w przypadku klubów MMA. O wiele bardziej prawdopodobne wydaje się być wykorzystanie tej sytuacji przez inwestorów, którzy będą chcieli wypromować swoją markę poprzez doskonałych sportowców. Czy można się więc spodziewać, że na kolejnych olimpiadach reprezentacja USA w boksie będzie występować z logo mecenasów sportu? Pożyjemy, zobaczymy.
Chodzi o ostatnią decyzję światowej federacji boksu amatorskiego (AIBA), która postanowiła zwiększyć widowiskowość swoich pojedynków. Organizacja postanowiła zdjąć kaski z głów pięściarzy i założyć im na ręce mniejsze rękawice. Oczywiście zamysłem było to, że od teraz będzie więcej walk zakończonych przed czasem, co bezpośrednio ma wpływ na widowiskowość zawodów. Posunięcie wydaje się być sensowne, chociaż głosów sprzeciwu nie brakuje.
I właśnie ta decyzja AIBA wywołała zamieszanie wśród dowództwa sił powietrznych Stanów Zjednoczonych. Postanowiono, że żołnierze tej specjalności nie powinni odnosić obrażeń głowy, o które w boksie nie trudno i wcale nie trzeba do tego zdejmować kasków. Całość skomentował służący obecnie w U.S. Air Force, Tavarus Roberts, kapitan drużyny pięściarskiej:
‘’Boks bardzo nam służy w jednostce. Stacjonuję w miejscu, w którym naprawdę ciężko o dobry nastrój, tak naprawdę to boks dba o nasze morale. Dla nas jest to coś, do czego możemy uciec po służbie. Ponadto sprawia to, że jako żołnierze cały czas możemy walczyć. Właśnie to powinien robić żołnierz, walczyć. Nasi dowodzący powiedzieli, że boks jest niebezpieczny. Czy bycie żołnierzem nie jest równie niebezpieczne?’’
Co ciekawe statystyki przemawiają za tym, że pieniądze armii, które są wydawane na boks nie są wyrzucane w błoto. Wojsko wyprodukowało 36 pięściarzy, którzy pojawili się na igrzyskach olimpijskich, a 12 z nich przywiozło z olimpiady medale. Dziwi więc, że mając takie osiągnięcia armia Stanów Zjednoczonych postanowiła więcej nie dotować programu pięściarskiego. Wspomniany wcześniej Roberts ma na to wytłumaczenie:
‘’Sądzę, że bezpieczeństwo nie ma nic wspólnego z zakończeniem programu pięściarskiego. Chodzi po prostu o cięcie kosztów. Wcześniej, program był finansowany przez cały rok, później tylko przez dziewięć miesięcy, następnie czas ten się skracał do sześciu oraz do dwóch i pół miesiąca. Obecnie nie ma miejsca na treningi, pracuję przynajmniej po 12 godzin i musze być gotowy w każdej chwili bronić naszych międzykontynentalnych rakiet balistycznych. Nie wiem co teraz począć. Rozmawiałem już z wieloma sportowcami, którzy służą w siłach powietrznych i szukają już sposobu na odejście z armii. Nie zrozumcie mnie źle, oni kochają swoją pracę, ale bycie członkiem klubu pięściarskiego wojsk powietrznych jest jeszcze bardziej elitarne, niż bycie w samej armii.’’
Tak naprawdę to jest to dziwne posunięcie armii Stanów Zjednoczonych. Mając gotowych zawodników, którzy są gotowi startować na olimpiadzie i co najważniejsze, są w stanie zdobywać medale, ciężko jest uznać ten ruch za dobry. Jak wiadomo igrzyska olimpijskie są najbardziej prestiżową imprezą sportową na świecie i nic nie przynosi sportowcom większej chwały. Jednak nijak ma się to do boksu, bowiem wszyscy obecnie znają Floyda Mayweathera jr, Mike’a Tysona czy Muhammada Aliego, a nazwisko Felixa Savona jest znane jedynie pasjonatom szermierki na pięści. Nie ma się co dziwić, że USA szuka oszczędności gdzie się da, w końcu wspieranie bokserów w myśl zasady: zastaw się, ciężko określić jako długofalową strategię działania.
Do czego to może doprowadzić? Co zdolniejsi zawodnicy zaczną przechodzić na zawodowstwo w poszukiwaniu zarobków, porzucając służbę ojczyźnie. Mało prawdopodobne jest, że powstaną specjalne centra treningowe dla amatorskich pięściarzy, jak to ma miejsce w przypadku klubów MMA. O wiele bardziej prawdopodobne wydaje się być wykorzystanie tej sytuacji przez inwestorów, którzy będą chcieli wypromować swoją markę poprzez doskonałych sportowców. Czy można się więc spodziewać, że na kolejnych olimpiadach reprezentacja USA w boksie będzie występować z logo mecenasów sportu? Pożyjemy, zobaczymy.