free templates joomla

10 lat Mieshy Tate w MMA, czyli historia o niepoddawaniu się!

Miesha TateMiesha Tate (18-5 MMA, 5-2 UFC) niedawno po heroicznym boju zdobyła tytuł mistrzyni UFC w wadze koguciej po tym, jak poddała w samej końcówce pięciorundowej batalii Holly Holm. Determinacja, z jaką tamtego wieczora walczyła popularna ''Cupcake'' nie jest u niej czymś nowym. Dowodzi tego opowiedziana przez nią samą historia jej kariery w MMA, która trwa już dziesięć lat. Oprócz sukcesów, nie brakowało w niej upadków, ale mimo wszystko nie poddawała się, co w jej przypadku zaprocentowało w najlepszy możliwy sposób.

''Dziesięć lat temu rozpoczęłam swoją przygodę z MMA. Przegrałam swoją pierwszą walkę z powodu złamania nosa. Kontynuowałam walkę z tym urazem aż do końca rundy. Chociaż chciałam, to nie pozwolono mi na wyjście do trzeciej rundy. Byłam zawiedziona i wiedziałam, że potrafię więcej. Nie było wówczas przyszłości w kobiecym MMA, brak pieniędzy i możliwości. Miałam jedynie miłość i pasję.''

''Tak szybko, jak mój nos się zaleczył, wróciłam prosto na salę, by udowodnić, że stać mnie na więcej. Wygrałam sześć kolejnych pojedynków. W debiucie zawodowym rywalizowałam w turnieju, w pierwszym boju pokonałam Jan Finney, potem tego samego wieczora przegrałam z Kaitlin Young przez KO. Byłam załamana, lecz zdeterminowana.''

''Wróciłam do gymu. Zwyciężyłam swoją pierwszą potyczkę w Strikeforce przeciwko Elainie Maxwell i miałam serię pięciu z rzędu wiktorii. Przegrałam z Sarah Kaufman i znowu wygrałam pięć kolejnych bojów. Zdobyłam tytuł Strikeforce, odbierając go Marloes Coenen. Straciłam go po porażce z Rondą Rousey. Następnie wygrałam z Julie Kedzie. Przegrałam w debiucie dla UFC z Cat Zingano. Byłam zdewastowana.''

''Znowu wróciłam do treningów. Ponownie zmierzyłam się z Rondą i znowu z nią przegrałam. Byłam totalnie załamana. Wygrałam cztery z rzędu starcia w UFC. Pozostałam w gymie. 5 marca, niemal dziesięć lat później, wywalczyłam tytuł mistrzyni UFC. Wracam do gymu, jestem szczęśliwa.''

''To była długa podróż z wieloma przeszkodami, ale utrzymałam się na właściwym kursie, pozostałam szczera ze swoim sercem i pasją. Dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej wyprawie, tak jak Bryan Caraway, który był przy mnie przez ten cały czas.''

Oczywiście Tate nie jest jedyną przedstawicielką MMA, która mogła zmagać się z podobnymi przeżyciami, ale na pewno jej historia jest bardzo inspirująca. Zaczynała w momencie, gdy kobiece MMA nie miało żadnej siły przebicia. Mało kto mógł przewidzieć, iż ta dyscyplina stanie się tak wielka, jak teraz. Kobiece mistrzynie też są już należycie doceniane, a 29-letnia Amerykanka na ścieżce do upragnionego tytułu musiała wykazać się ogromnym hartem ducha. Dzięki temu Miesha była w stanie zajść tak daleko.