free templates joomla

Marcin Frankiewicz: Prędzej mnie zniosą, niż dam się pokonać! Wywiad przed Grappler Night 3!

fot. Michał Dumicz - Marcin Frankiewicz Gala Grappler Night 3 już za niewiel ponad miesiąc odbędzie się w podwarszawskim Mińsku Mazowieckim. Będzie to jedna z niewielu imprez sportów walki na Mazowszu. Przedstawiamy wywiad z uczestnikiem walki wieczoru, trenerem i zawodnikiem Klubu Walki Grappler oraz organizatorem tego przedsięwzięcia, Marcinem Frankiewiczem. Stoczy on walkę w boksie z zawodnikiem Legia Fight Club, Pawłem Echlerem. Pojedynek odbędzie się w limicie wagi ciężkiej, gdzie każdy cios może być ostatnim. Zapraszamy do lektury.

Polecamy także:
Grappler Night 3: Mińsk Mazowiecki, 17/10/2015 - aktualna karta walk!


Witaj Marcin! Jak trafiłeś do świata sportów walki?

Zaczynałem od Karate Kyokushinkai w wieku 12 lat. Od małego uwielbiałem sporty walki i rywalizację. Niestety mojego pędu do sportu nie podzielali moi rodzice, ponieważ z tego powodu moja mama była częstym gościem w szkole. Nie byłem grzecznym dzieckiem i często sprzeczałem się i biłem z kolegami (śmiech).

Trenowałeś w najlepszych polskich klubach. Jak wspominasz treningi w Berserker’s Team i Palestrze?

W Berserkerach zacząłem trenować w 2003 roku i to właśnie w tym klubie zetknąłem się z MMA i BJJ. Pamiętam, że w tamtym czasie trenowałem razem z Michałem Materlą i Karolem Bedorfem, obecnymi mistrzami KSW w wadze średniej i ciężkiej, którzy wtedy dopiero rozpoczynali swoje wielkie kariery. Po przeprowadzce do Mińska Mazowieckiego i rozpoczęciu pracy w Warszawie zacząłem trenować w Palestrze. Tam uczestniczyłem w zajęciach Kickboxingu i Muay Thai prowadzonych przez Łukasza Rolę oraz zajęcia MMA, które prowadził mój przyjaciel, Jakub Lejwoda. Okres treningów w obydwu klubach wspominam bardzo dobrze.

W zeszłym roku zorganizowaliście pierwszą galę Grappler Night. Kiedy narodziła się ta inicjatywa i jakie cele przed nią stawiacie?

Pomysł narodził się niemal równocześnie z powstaniem naszego klubu, jednak odkładaliśmy plany organizacji wydarzenia sportowego, ze względów finansowych. Nie chcieliśmy, by Grappler Night była kolejną lokalną galą robioną w zwykłej sali gimnastycznej. Zleżało nam na stworzeniu ciekawego widowiska nie tylko pod względem sportowym, ale również i produkcyjnym. Zanim zorganizowaliśmy własną galę otrzymaliśmy ofertę od Profesjonalnej Ligi MMA, która chciała pomóc nam w organizacji naszego show. Odrzuciliśmy ją jednak, chcąc stworzyć własne widowisko. PLMMA to wielkie przedsięwzięcia, a my nie mieliśmy żadnego doświadczenia i na początku sami chcieliśmy się dowiedzieć, jak to jest z organizacją takich widowisk. Przygotowania do pierwszej gali trwały niemal rok, a bardzo nas zmotywował przyjaciel, Łukasz Lipiński. Udało nam się pozyskać nie tylko przychylność władz miasta i powiatu, za co serdecznie im dziękuję, ale również sponsorów, którym również należą się podziękowania. Wcześniej zorganizowaliśmy kilka zawodów, ale gala była dla nas czymś nowym i nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Stawiliśmy jednak czoła wyzwaniu, o czym świadczy pełna hala i życzliwe słowa kibiców oraz mediów, które uczestniczyły w naszej pierwszej gali. Nie spoczęliśmy jednak na laurach i niesieni sukcesem pierwszej gali poszliśmy za ciosem i pół roku później zrobiliśmy drugi event. Podczas drugiej gali udało nam się poprawić błędy nowicjuszy, jakich nie ustrzegliśmy się przy pierwszej edycji Grappler Night i publiczność mogła podziwiać już dobrze wykonaną galę z zaciętymi i wyrównanymi walkami. Trzecią edycją chcemy już jednak udowodnić, że nasze show nie jest kolejną lokalną galą.

W walce wieczoru Grappler Night 3 wystąpisz w walce bokserskiej. Będzie to dla Ciebie debiut w tym sporcie. Czego więc oczekujesz po sobie i przeciwniku?

Mam nadzieję, że damy świetną walkę godną miana pojedynku wieczoru. Oczywiście ja i mój przeciwnik zrobimy wszystko, by wygrać pojedynek, a ja ze swojej strony muszę powiedzieć, że prędzej zniosą mnie z ringu, niż dam się pokonać przed swoją publicznością. Mam nadzieję, że Paweł Echler ciężko trenuje do tej walki i stworzymy niezapomniane widowisko.

Skąd w ogóle pomysł na walkę w boksie? Jeszcze niedawno spotkałem Cię na zawodach BJJ…

Nadal startuję w BJJ, a walka w boksie jest spowodowana chęcią rywalizacji. Lubię odkrywać nowe rzeczy, a boks jest jedną z nich. Nie walczyłem jeszcze w tym sporcie, a nie chcę po zakończeniu kariery pluć sobie w brodę, że czegoś nie spróbowałem. Po drugie problemy zdrowotne, bo nie jestem już najmłodszym zawodnikiem, nie pozwalają mi się w pełni przygotować do pojedynku w MMA, a mając świetnego fachowca za trenera w osobie Eugeniusza Charzewskiego nie mogłem podjąć innej decyzji. Mam nadzieję, że to nie będzie moja ostatnia walka nie tylko w boksie, ale powrócę również do MMA.

Pamiętam, że swego czasu miałeś zawalczyć z zawodnikiem KSW, Kamilem Walusiem, który wtedy dopiero rozpoczynał karierę w MMA. Dlaczego nie doszło wtedy do waszej walki?

Do naszej walki miało dojść w 2010 roku na gali Hussaria Fight Night, ale w dniu walki dowiedziałem się, że Kamil złapał kontuzje i nie może walczyć. Później miałem jeszcze kilka propozycji walk w MMA, jednak z powodu kontuzji musiałem odmawiać. Nie poddaje się jednak i wiem, że w końcu przyjdzie i mój czas, by pokazać się na ringu w formule MMA.

Korzystając z okazji chciałbym podziękować kilku osobom. Największe podziękowania nalezą się oczywiście mojej ukochanej żonie Ewelinie, za wszystko co robi, jak działa i promuje naszą markę, za jej cierpliwość do mnie i wsparcie! Podziękowania również dla przyjaciół: Karoliny i jej brata Marka Pindelskiego, za wsparcie od samego początku, oraz za to, że zawsze można na nich liczyć. Podziękowania dla całego klubu Grappler i naszych filii, dla wszystkich przyjaciół oraz sponsorów, nie chcę nikogo wymieniać, bo jeszcze kogoś pominę. Dziękuję wszystkim za wsparcie, mam nadzieję, że godnie się wam odpłacamy. Bądźcie 17-ego października w Mińsku Mazowieckim, liczymy na waszą obecność i doping, byśmy mogli się wznieść na najwyższy poziom, dając fenomenalną walkę.