Ciężkim Piórem: zadyszka Euro-FC czyli przedawkowanie MMA
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 19, styczeń 2017

Może jednak tempo MMA jako "najszybciej rozwijającego się sportu na świecie" - okazało się za szybkie dla europejskiego klonu UFC i z powodu owego tempa, organizacja "wykorkowała", mówiąc lapidarnie? Diagnoza nie jest oczywista a przyczny "zgonu" będą badane i analizowane jeszcze długo.
"Jest zima to i musi być zimno" - mówi klasyk gatunku, zatem odnosząc się do tej pory roku, zawodnicy i trenerzy zostają na przysłowiowym lodzie. W tym także dwójka polskich uczestników gali w Pradze "Michał "Komar" Włodarek i Maciej Różański, który nie krył rozczarowania i nie zostawił suchej nitki na organizatorach.
"Ja****dole, to jest jakiś nieśmieszny żart... Przygotowania, dieta, rehabilitacja, rodzina, praca, pieniądze... tyle poświęcenia i kolejny raz odwołana walka... zamiast dodawać walki do rekordu to tylko dochodzi lat i najgorsze jest to że nie mam na to żadnego wpływu. Dziękuję i przepraszam wszystkich którzy mnie wspierają i we mnie wierzą" - napisał na swoim profilu społecznościowym zawodnik Berserkers Team. Niestety Panie Macieju, to nie jest żart i ani śmieszny ani nieśmieszny. Przykro i nam z tego powodu.
A mówiąc poważnie. Euro-FC to projekt wymyślony i stworzony przez kilku europejskich doświadczonych managerów i zapewne kontrakty nie przewidują zwrotu kosztów przygotowań w przypadku odwołania eventu. To raz. Po drugie, być może jest to oznaka, że rynek nasycił się i wymaga przeanalizowania, terminów, miejsc, a także co ważne mocnego finansowania. Za europejskimi organizacjami niestety nie stoją kasyna jak niegdyś za UFC i dowolna ilość gotówki. To zobowiązuje, ale mamy nadzieję, że i bez tego Euro-FC powróci do gry. Tyle, że za minimum rok.