UFC 94: „St.Pierre vs Penn 2” – Podsumowanie Gali
Sam pojedynek był już jednak zaskakująco jednostronny, więc wszyscy ci, którzy spodziewali się wyrównanego boju musieli przeżyć duży zawód.

Najbardziej rozczarowani byli fani Penna, bowiem ich ulubieniec wypadł wyjątkowo bezbarwnie, widocznie podjęcie walki w wyższej niż zwykle kategorii nie było dla niego najlepszym pomysłem.
Na tle rywala St-Pierre wyglądał rewelacyjnie, tak jak w swoich poprzednich pojedynkach. Narzucił mocne tempo, a Penn nie był w stanie dotrzymać mu kroku.
Obijany przez całą walkę B.J. nie został dopuszczony do finałowej rundy, co świadczyło o potężnym rozbiciu Hawajczyka przez 20 minut starcia w oktagonie.
Od czasu sensacyjnej porażki z Mattem Serrą GSP ma na rozkładzie samych topowych przeciwników: Josha Koschecka, Matta Hughesa, Matta Serrę, Jona Fitcha i B.J. Penna. W kolejnej obronie pasa mistrza wagi półśredniej Kanadyjczyk zmierzy się z Thiago Alvesem i oczywiście będzie faworytem.
Coraz bliżej swojego celu jest Lyoto Machida, który kontynuuje kampanię o możliwość walki o mistrzostwo wagi półciężkiej.
Tym razem sposobu na jego znakomity plan walki nie znalazł Thiago Silva, czyli zawodnik, znany w Polsce jako pogromca Tomasza Drwala.
Tu także oczekiwano zaciętej konfrontacji, tymczasem patrząc na walkę można było odnieść wrażenie, że zwycięstwo Machidzie przyszło bardzo łatwo i ani przez chwilę nie czuł zagrożenia ze strony Silvy.
Zneutralizował wszelkie atuty rodaka, samemu pokazując wszystko to, co najlepsze w swoim repertuarze.
Skończył Silvę jeszcze w pierwszej rundzie, zgarniając przy okazji nagrodę za „Nokaut Wieczoru”.
Teraz prawdopodobnie będzie oczekiwać na zwycięzcę walki Rashada Evansa z Quintonem Jacksonem, by następnie spotkać się z nim w starciu o tytuł.
Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Jon Jones, który pokonał doświadczonego Stephana Bonnara.
Młody zawodnik imponował łatwością w obalaniu Bonnara, przeważał także w stójce, raz nawet rzucając na deski przeciwnika obrotowym łokciem.
Potyczka dwóch judoków: Karo Parisyana i Dong-Hyun Kima zakończyła się nieznacznym sukcesem fightera rodem z Armenii. O werdykcie sędziów mogło zadecydować ”lepsze” nazwisko Parisyana.
Równą walkę z dyskusyjnym werdyktem dali także Nate Diaz z Clay’em Guidą.
Ten drugi wygrał głównie dzięki przewadze siłowej nad Diazem.
Poza główną kartą umieszczono pojedynek Jona Fitcha z Akihiro Gono. Fitch odniósł pewne zwycięstwo i będzie ponownie dążyć do walki o pas mistrza wagi półśredniej.
Pozostałe pojedynki kończyły się decyzjami, z czego trzy z nich niejednogłośnymi, co świadczy o wyrównanym poziomie poszczególnych walk.
UFC 94 zostanie zapamiętane głównie ze względu na świetne występy Georgesa St-Pierre’a i Lyoto Machidy oraz ogromną liczbę werdyktów sędziowskich, których zabrakło tylko w dwóch najważniejszych walkach gali. Kolejny raz na gali brakowało efektownych poddań.
Poniżej nasze podsumowanie najważniejszych walk:

Main Event
Georges St.Pierre vs B.J. Penn
Pojedynek wieczoru, był teatrem jednego aktora i dodajmy – aktora pochodzącego z Kanady. GSP zdominował pojedynek od początku do końca, narzucając swój styl.
Gdyby policzyć czas spędzony na plecach przez B.J. Penna, mógłby paść czasowy rekord, a przynajmniej takie wrażenia nasuwało się przy oglądaniu tego pojedynku. Gdyby nie kapitalne umiejętności parterowe Penna, walka skończyłaby się podobnie do rewanżu GSP i Matta Serry, niemal rok temu. Ponieważ tutaj też mieliśmy rewanż za walkę sprzed ponad trzech lat, po wątpliwym werdykcie wówczas, fani liczyli na sprawiedliwość. Dodajmy, że byli to fani z Hawajów, bo nawet miejscowi w Las Vegas trzymali z GSP. GSP pokazał, iż od tamtego czasu minęła epoka, a on w tej epoce wykonał ogrom pracy. I była to skuteczna praca.
To, czym wygrał GSP to siła, obalenia oraz terror w parterze, oparty na sile, kondycji i niezłych umiejętnościach. Przy zawodniku z niższej wagi (Penn), Kanadyjczyk wyglądał jak Herkules i należy się mocno zastanowić co do sensu takich pojedynków, bo traci na tym prestiż niższej wagi i kwestionowane jest mistrzostwo oparte nie tylko na sile i przewadze fizycznej, ale też wielkich umiejętnościach.
GSP był królem tego wieczora, ale czeka już na niego rywal znacznie silniejszy i o nie gorszych umiejętnościach niż Penn, czyli Thiago Alves. Jednak dziś należy docenić wygraną GSP nad Pennem, a na inne rozważania przyjdzie swój czas. Pennowi trzeba oddać cześć za odwagę, ambicję i wielkie umiejętności, bo gdyby nie one nie wytrzymałby naporu aż cztery rundy.
Wynik: Georges St.Pierre wygrał przez TKO po zakończeniu 4 rundy

Lyoto Machida vs Thiago Silva
Obaj Brazylijczycy walczyli o utrzymanie statusu niepokonanego oraz o przybliżenie się do upragnionej walki o pas wagi półciężkiej. Zwycięsko z tej potyczki wyszedł Machida, pokazując młodszemu rodakowi, jak wiele brakuje mu do jego poziomu.
Leworęczny Machida zaimponował zwłaszcza opanowaniem i spokojem w oktagonie, świetnie czuł dystans i wszystko robił z ogromnym wyczuciem.
Zupełnie inaczej prezentował się Silva, który co prawda próbował wywrzeć presję na rywalu, lecz jego akcje raziły nieskutecznością, tak naprawdę to nie zagroził mu nawet przez moment. Ofensywny styl Silvy idealnie pasował do zrealizowania strategii Machidy, mógł przez to skupić się na walce z kontry i wyczekiwaniu na błędy przeciwnika.
Machida obnażył zwłaszcza braki w defensywie Silvy, bowiem zawodnik American Top Team dwukrotnie lądował na deskach po ciosach popularnego ”Smoka”. Gdy Silva czekał już na koniec pierwszej rundy, Machida obalił go podcięciem i gdy ten leżał zadał mu mocny cios prawą ręką tuż przed syreną. Sędziujący walkę Yves Lavigne widząc niekontaktującego przez chwilę Silvę zakończył to bardzo jednostronne starcie. Machida dominował, a jego zwycięstwo nie podlegało żadnej dyskusji. Górował nad Silvą nie tylko umiejętnościami, ale również inteligencją w oktagonie. Silva po raz pierwszy w karierze zmierzył się z tak wszechstronnym zawodnikiem i zupełnie nie umiał sobie z nim poradzić. Pytanie, jak podziała na niego pierwsza i to od razu dotkliwa porażka. Machida zaś na pewno już wkrótce będzie walczyć o tytuł LHW i na pewno ma realne szanse na zostanie mistrzem UFC.
Wynik: Lyoto Machida wygrał przez KO w 1R
Jon Jones vs Stephan Bonnar
Tak jak przewidywaliśmy, Jones był bliski pokonania Bonnara przed czasem, ale weteran jakimś cudem wybronił się z co najmniej z dwóch trudnych sytuacji, gdy np. otrzymał uderzenie łokciem po obrocie i bardzo mocny cios kolanem.
Jones pokazał, że jest świetnym zawodnikiem w niemal każdym elemencie walki, gdy idzie o technikę. Przez dwie rundy zdecydowanie przeważał i przyjemnie było patrzeć na rzuty w jego wykonaniu, w tym piękny suples.
Bonnar tylko wielkiemu doświadczeniu zawdzięcza, iż nie przegrał przed czasem w dwóch pierwszych rundach. W trzeciej był już w miarę równorzędnym przeciwnikiem i momentami przeważał, ale nic z tego nie wynikało. Jones to przyszłość wagi LHW, ale musi mniej szarżować w początkowych rundach lub poprawić kondycje na tyle, by trzy rundy nie stanowiły problemu.
Wynik: Jon Jones wygrał przez jednogłośną decyzję
Karo Parisyan vs Dong-Hyun Kim
Bardzo wyrównany pojedynek fighterów walczących podobnie, co akurat nie dziwi – obaj mają za sobą karierę w Judo.
W początkowej fazie pojedynku wydawało się, iż Koreańczyk uzyskuje przewagę. Był bardzo szybki i nawet efektownie zawisł na plecach Parisyana, który musiał się napracować, by go zrzucić. Powtórzyło się to dwukrotnie, ale Amerykanin zdołał opanować sytuację i pokazał świetne przygotowanie fizyczne do pojedynku, przechylając nieznacznie szalę zwycięstwa na swoją stronę. Sędziowie mieli naprawdę trudny orzech do zgryzienia i zapadła niejednogłośna decyzja o wygranej Karo Parisyana.
Trzeba przyznać, że obaj pokazali się z dobrej strony i z pewnością dostaną kolejne szanse na walki w UFC.
Wynik: Karo Parisyan wygrał przez niejednogłośną decyzję

Clay Guida vs Nate Diaz
Pojedynek dwóch fighterów, którzy zaliczyli długi pobyt w drugiej lidze UFC, czyli Ultimate Fight Night był bardzo zacięty.
Zabrakło w tej walce widowiskowości, choć Clay Guida już sam w sobie jest zjawiskiem optycznym. Przynajmniej o głowę niższy, z długimi włosami, które nie pomagają w walce radził sobie przyzwoicie od początku z Diazem, który dał się zepchnąć technikami zapaśniczymi do obrony. Diaz nie miał recepty przez dwie rundy walki, rozpaczliwie szukając poddania (submission), z jakich słynął do tej pory.
Dopiero w końcówce walki zaczął boksować i spychać Guidę pojedynczymi uderzeniami do obrony, ale w ogólnej ocenie sędziów (dwóch) było już za późno. Jeden sędzia widział jednak Diaza jako zwycięzcę, z czym trudno się zgodzić.
Wynik: Clay Guida wygrał przez niejednogłośną decyzję

Jon Fitch vs Akihiro Gono
W normalnych okolicznościach ten pojedynek byłby zapewne na głównej karcie, lecz Fitch nieco ”podpadł” Danie White, więc boss UFC postanowił go w ten sposób ukarać. Zamiast się na to obrażać postanowił jak najlepiej wypaść w starciu z niewygodnym oponentem w osobie Akihiro Gono.
Tym razem jednak Japończyk, który jak zwykle urządził małe show w trakcie wchodzenia do oktagonu nie podołał wyzwaniu. Fitch przeważał w każdym pojedycznym aspekcie walki, punktował Gono w stójce, kilkakrotnie go obalał, a w parterze mocno obijał mu twarz, w drugiej rundzie nawet niewiele brakowało, a sędzia przerwałby walkę. Gono pozostaje solidnym zawodnikiem, lecz już się nie rozwija, w przeciwieństwie do Fitcha, który stale czyni postępy i do kolejnych walk może podchodzić z pozycji faworyta, o ile jego przeciwnikiem nie będzie Georges St-Pierre.
Wynik: Jon Fitch wygrał przez decyzję
Wydarzenia