Muaythai Legends: Porażka światowej gwiazdy w Anglii

Pojedynek rozgrzał do białości całą salę, która trzymała ze swoim idolem Harrisonem, obaj pokazali walkę na najwyższym poziomie techniki Muay Thai.
29 letni Sanchai(prawdziwe nazwisko – Suphachai Saenpong), był w 2008 roku uznany za najlepszego zawodnika tego sportu bez podziału na kategorie czyli „pound for pound”.
Jest 3 krotnym mistrzem Lumpini Stadium, czyli można rzec nieoficjalnych mistrzostw świata.
Dodatkowo dwa tygodnie temu na stadionie Radjanamer zwyciężył w prestiżowej walce wieczoru, łamiąc żebra przeciwnikowi.
Walczy niezwykle widowiskowo, można rzec, że „mało tajsko” i stosuje niekonwencjonalne techniki wzbudzając aplauz widzów.
Do Anglii przyleciał na kilka godzin przed pojedynkiem i z trudem zdążył na ważenie. Aklimatyzacja też nie przebiegła dobrze, bowiem obudzono go na pół godziny przed pojedynkiem.
Mimo tych drobnych trudności, dał świetne show z Harrisonem i w ocenie postronnych osób, werdykt był dyskusyjny.

W poprzedzającym walkę wieczoru pojedynku wystąpił polski weteran Kickboxingu, K-1 i Muay Thai – Mariusz Cieśliński, który zmierzył się w 5 rundowym pojedynku z mistrzem Europy Robem Storey’em z renomowanego Keddles Gym.
Walka miała początkowo bardzo dobry przebieg dla Polaka, który dawał popis świetnego boksu przez dwie pierwsze rundy, później do głosu zaczął dochodzić Anglik, który niwelował ataki Polaka klinczem, uderzeniami łokciami i przewagą fizyczną(!).
W efekcie po zaciętym pojedynku sędziowie orzekli wygraną Storey,a ale Mariusz zostawił świetne wrażenie, co podkreśla wiele mediów piszących o tej gali w Anglii i nie tylko.
Na usprawiedliwienie można dodać fakt, że Mariusz nie był obecny przy ważeniu Storey,a i sam może być sobie winien, bo trudno nie zauważyć było, iż Polak mający niemal limit wagi 60 kg, jest mniejszy fizycznie od Anglika.
Przegrał jednak po sportowej walce i jak sam powiedział – nie ma pretensji o werdykt.
Wydarzenia