K-1 WORLD GP 2008 FINAL – podsumowanie gali!
Jego brak otworzył innym zawodnikom wielką szansę i spowodował, że wszyscy mocniej niż zwykle zmobilizowali się do zawodów. Człowiekiem, który może mówić o syndromie Schilta jest Remy Bonjasky. ”Latający Gentleman” walczył wczoraj jak na skrzydłach i sięgnął po tytuł mistrza K-1. To już trzeci raz, jak Bonjasky wygrywa najważniejszą imprezę w świecie uderzanych sportów walki. Swoje poprzednie tytuły zdobywał w latach 2003 i 2004. Rok 2008 to swego rodzaju powtórka z rozrywki, ponieważ w 2003 roku tak samo jak w tym ”ciężkie K-1” wygrał Bonjasky, natomiast to lekkie, czyli K-1 MAX Japończyk Masato. Ci dwaj wielcy wojownicy po latach wzlotów i upadków wrócili na szczytowe pozycje, których są jak najbardziej godni.
Jego droga po pas rozpoczęła się walką ze starym znajomym – Jérôme’em Le Bannerem. Choć pojedynek należał do wyrównanych, w decydujących fragmentach wyszły na wierzch główne atrybuty Remy’ego, czyli cwaniactwo i dynamika, a także pięta achillesowa Le Bannera, a właściwie ręka achillesowa, która po kopnięciu Bonjasky’ego odmówiła mu posłuszeństwa. Półfinał z Gökhanem Saki’m rozstrzygnął się szybciej. Znów dała znać o sobie siła kopnięcia oraz jego inteligencja w ringu. Kopnął bowiem Saki’ego dokładnie w kontuzjowane miejsce po poprzedniej walce (w żebra) i z ogromnym grymasem bólu Turek zakończył ten bój. Finał to niecodzienna historia. Zmierzył się w nim z Badrem Hari’m, który w wielkim stylu przedostał się do finału. Pierwsza runda poszła Holendrowi świetnie, doprowadził bowiem do liczenia Hari’ego. W drugiej Hari pokazał, dlaczego nazywają go złym chłopcem K-1. Sfrustrowany zaczął okładać leżącego rywala pięśćmi, kończąc tę ”akcję” stompem. Oszołomiony Bonjasky długo dochodził do siebie, ale po konsultacji lekarskiej podjęto decyzję, że nie może dalej walczyć, a Hari’ego za to karygodne zachowanie ukarano czerwoną kartką, oznaczającą dyskwalifikację Marokańczyka. Tym samym Remy Bonjasky w niezwykle rzadkich okolicznościach wywalczył trzeci w swym dorobku pas zwycięzcy Światowego Grand Prix K-1. Pas, na który ciężko zapracował i na który jak najbardziej zasłużył. W związku z udaną kampanią po mistrzostwo w tym roku pojawia się pewien polski akcent tego tytułu.
Mianowicie w rundzie kwalifikacyjnej do gali finałowej Bonjasky spotkał się z Pawłem Słowińskim. Tamta potyczka była bardzo zacięta, a o sukcesie Holendra zadecydowało większe doświadczenie. Polak więc napsuł późniejszemu mistrzowi dużo krwi, więc dostał możliwość walki na gali w Yokohamie. Jego przeciwnikiem był Melvin Manhoef, którego Paweł sam określił jako małego, silnego i brzydkiego faceta. Niestety dla nas ten brzydki facet zanotował drugie bardzo cenne i przy tym efektowne zwycięstwo nad liczącym się zawodnikiem (wcześniej z Ruslanem Karaevem). Manhoef bezlitośnie wykorzystał liczne braki w linii obronnej Słowińskiego, serwując mu ciężki nokaut. Mocno niepokoi fakt, że popularny ”Sting” już teraz jest mocno rozbitym fighterem, wystarczy sobie przypomnieć jego tegoroczne pojedynki z Saki’m czy Jahjah. Obrona nadal nie wygląda u niego zbyt dobrze, co bez poprawy tego elementu będzie powodowało, że będzie narażony na kolejne nokauty, mogące zachamować jego dalszą karierę. Karierę, która po walce z Bonjasky’m wydawała się zmierzać w jak najlepszym kierunku. Dziwi, że trenujący go od dwóch lat ”Mr. Perfect”, słynny Ernesto Hoost w tym czasie nie zdołał wyeliminować tej słabości u Polaka. Pozostaje nam mieć tylko nadzieję, że obaj po odpoczynku mocno wszystko przeanalizują i w przyszłym roku zobaczymy nowego, lepszego Pawła Słowińskiego.
Szesnaste Finały K-1 to już historia, ale historia, do której będzie się powracać, chociażby z racji spektakularnych nokautów, upadku Petera Aertsa, humorów Badra Hari’ego, który miał świetny początek i kompromitujący koniec turnieju oraz powrotu na tron Remy’ego Bonjasky’ego. Należy liczyć na to, że tendencja zwyżkowa poziomu K-1 utrzyma się i w przyszłym roku będziemy świadkami jeszcze wspanialszych spektaklów w ramach tej organizacji.
Ćwierćfinały:


Peter Aerts (Holandia) vs Badr Hari (Maroko)
Zapowiadający się na hit pojedynek w praktyce nie spełnił oczekiwań, a właściwie presji w nim nie wytrzymał Aerts, uznawany przed galą za głównego faworyta do tytułu. Doświadczony zawodnik, który w Korei wyeliminował Semmy’ego Schilta tym razem nie miał tak dobrego planu na walkę, bowiem w tej walce był on oparty głównie na kopaniu lowkicków. U ”Holenderskiego Drwala” najbardziej zawiodła bardzo dziurawa defensywa, co tak agresywny zawodnik jak Hari musiał wykorzystać. Marokańczyk szalał w ringu, chcąc jak najszybciej wykończyć przeciwnika. W drugiej rundzie tak obił Aertsa, że sędzia widząc jego bezradność postanowił zakończyć ten nierówny pojedynek. Hari poprzez tę walkę udowodnił, że w tym roku tytuł może trafić w jego ręce i zrobił pierwszy krok ku temu celowi.
Wynik: Badr Hari wygrał przez TKO w 2 rundzie


Errol Zimmerman (Surinam) vs Ewerton Teixeira (Brazylia)
Po tym, co Zimmerman pokazał we wrześniu w starciu z rodakiem Teixeiry – Glaube Feitosą wydawać się mogło, że i z kolejnym Brazylijczykiem poradzi sobie w wielkim stylu, tym bardziej, że na konferencji szumnie zapowiadał, że będzie najmłodszym mistrzem K-1 w historii. Teixeira wypadł w tej walce bardzo dobrze, będąc solidnym zawodnikiem w każdej płaszczyźnie. Zaskakująco dobry boks i jak zwykle bardzo mocne kopnięcia przez niemal całą walkę skutecznie neutralizowały wszelkie zapędy Zimmermana, który sobie nie radził. Dopiero w końcowych sekundach ostatniej rundy Surinamczyk trafił Teixeirę ciosem podbródkowym, co w efekcie dało mu zwycięstwo na punkty, choć nieco dyskusyjne, bo wywalczone w dużej mierze przez jedną udaną akcję.
Wynik: Errol Zimmerman wygrał przez decyzję


Gökhan Saki (Turcja) vs Ruslan Karaev (Rosja)
Walka miała być mało przewidywalna i tak też się stało, szalony Rosjanin Karaev rzucił się od początku do walki w swoim stylu i wydawało się, że przeważy szalę nawałnicą ciosów, ale turecki Holender Saki przetrzymał wszystko, mądrze się broniąc. Optycznie dwie rundy wygrał Karaev, ale w trzeciej został skontrowany obrotowym uderzeniem (backfist) i był liczony, co przytrafia mu się niemal w każdej walce. Trzecią rundę dwoma puktami wygrał Saki i w efekcie jego sędziowie wytypowali na zwycięzcę pojedynku.
Wynik: Gökhan Saki wygrał przez decyzję


Remy Bonjasky (Holandia) vs Jérôme Le Banner (Francja)
Bardzo ciekawy pojedynek zawodników, którzy mieli do wyjaśnienia sobie z przeszłości kilka sporów. Obaj byli świetnie przygotowani fizycznie a szczególnie Le Banner imponował dawno niespotykaną kondycją. Po dwóch wygranych na zmianę rundach w trzeciej poszli do ataku w którym lepiej trochę radził sobie Holender i na dodatek sprzyjało mu szczęście, bowiem Le Banner doznał kontuzji łokcia po przyjęciu bardzo mocnego kopnięcia. Ta sytuacja spowodowała interwencję lekarza i przerwanie walki.
Wynik: Remy Bonjasky wygrał przez RSC (kontuzja) w 3 rundzie
Walki rezerwowe:


Hong-Man Choi (Korea) vs Ray Sefo (Nowa Zelandia)
Po dwóch latach gehenny jedna z najbarwniejszych postaci K-1, Ray Sefo w końcu wygrał walkę. Brzmi to dość nieprawdopodobnie w przypadku tak świetnego niegdyś zawodnika, ale takie są fakty. Tym człowiekiem, dzięki któremu zakończył on niefortunną passę był koreański kolos Hong-Man Choi, który nie do końca wiedzieć czemu zrobił karierę większą niż wielu bardziej utalentowanych zawodników. Sefo wyraźnie pokazał, nawet nie będąc w specjalnie wysokiej formie, że można go pewnie wypunktować. Kluczem do zwycięstwa Nowozelandczyka były lowkicki, mocno osłabiające Choi’a. Sefo był tak pewny swego, że pozwalał sobie na backfisty, a nawet na highkicki i jak zwykle trochę popajacował w ringu.
Wynik: Ray Sefo wygrał przez decyzję


Paweł Słowiński (Polska) vs Melvin Manhoef (Holandia)
Paweł dostał groźnego przeciwnika z największą bronią jakie się obawia – dobrym boksem i niestety, Holender znany z potężnych uderzeń znalazł luki w gardzie Polaka, dwukrotnie posyłając go na deski. Szczególnie efektowny był drugi nokadaun, powtarzany przez realizatorów do znudzenia w powtórkach. Z pewnością nie tak miała wyglądać ta walka i nie taki plan taktyczny powinien być realizowany, ale po raz kolejny widać ,że Paweł nie radzi sobie z dobrze boksującymi rywalami. Jego lowkick jako najgroźniejsza broń tez gdzieś się zatracił i nie równoważy braków w obronie. Paweł musi coś zmienić diametralnie w treningu i motywacji, by znów zacząć się liczyc na poważnie w czołówce.
Wynik: Melvin Manhoef wygrał przez KO w 1 rundzie
Półfinały:


Badr Hari vs Errol Zimmerman
Stało się to, co się musiało stać, patrząc na ich pojedynki ćwierćfinałowe: Hari pokazał dobitnie Zimmermanowi, jak sporo mu brakuje do najlepszych, bo Hari jest wśród nich już od jakiegoś czasu. Przez dłuższą część walki Hari dawał mocną lekcję rywalowi, który nie wykazywał specjalnych chęci do zaatakowania go. I nagle ten ”przyczajony tygrys, ukryty smok” z Surinamu pokazał pazur, posyłając ku zaskoczeniu wszystkich Hari’ego na deski. Zimmerman jednak na jego odpowiedź nie czekał długo, bowiem chwilę później to on miał bliższe spotkanie z deskami ringu. W decydującej rundzie Marokańczyk ostatecznie wybił mu z głowy marzenia o wielkim finale K-1, nokautując go prawym sierpem. Drogę do finału Hari miał niemalże usłaną różami, pozostawała mu więc już tylko jedna wygrana walka do upragnionego mistrzostwa.
Wynik: Badr Hari wygrał przez KO w 3 rundzie


Gökhan Saki vs Remy Bonjasky
Faworytem tej walki był Bonjasky i trzeba przyznać, że rozegrał walkę perfekcyjnie, nie rozbijając się mocno. Od początku walki presja nogami i praktycznie bez ciosów zamęczał Saki’ego, szachując jego ruchy. W drugiej rundzie wykonał kilka mocnych kopnięć i perfekcyjny skok z kopnięciem, którego nie powstydziłby się Bruce Lee czy Sony Chiba i trafił w żebra Saki’ego, nokautując go w pięknym stylu.
Wynik: Remy Bonjasky wygrał przez KO w 2 rundzie
Finał:


Badr Hari vs Remy Bonjasky
Finał zgodny z typowaniem fachowców, ale tym razem młoda gwiazda nie była faworytem w starciu z tak doświadczonym rywalem jak „Latający Gentleman” Bonjasky. Już w pierwszej rundzie Remy pokazał miejsce w szyku bezczelnemu młodzianowi, rzucając go na deski lewym sierpem. Hari był wyprowadzony z równowagi i nie bardzo mógł utrzymać nerwy na wodzy. W połowie 2 rundy po przypadkowym przewróceniu zaatakował dwoma ciosami na ziemi leżącego Holendra i poprawił kopnięciem! Na reakcję sędziów długo nie trzeba było czekać i zresztą sprawiedliwie został zdyskwalifikowany za pokaz chamstwa i niesportowego zachowania, z czego słynął do tej pory. Możliwe też, że w pewien sposób na dłuższy czas pogrzebał swoją karierę w bezmyślny sposób, nie mówiąc już o zdobyciu tytułu, który trafił w godne ręce najlepszego zawodnika tych finałów.
Wynik: Remy Bonjasky wygrał przez dyskwalifikację w 2 rundzie i został zwycięzcą tegorocznego Finału GP

Wydarzenia