WFL Final 16: Melvin Manhoef pokonuje Remy Bonjasky'ego w starciu Legend
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: poniedziałek, 30, październik 2017
Słynny bombardier Melvin Manhoef (38-14-2, 27 KO) zwyciężył trzykrotnego mistrza K-1 World GP Remy Bonjasky'ego (77-19, 40 KO) w starciu legend do jakiego doszło w niedzielę 29-go października podczas gali WFL Final 16 w Almere w Holandii, gdzie organizacja World Fighting League przeprowadziła swój kolejny event. Dzięki ich nazwiskom hala Topsportcentrum Almere przy Pierre de Coubertinlaan 4, dosłownie pękała w szwach a zainteresowanie przeszło wszelkie oczekiwania.
Obaj pochodzący z Surinamu 41-latkowie byli w miarę w dobrej formie fizycznej. Podczas walki wyglądali zaś jak Dawid i Goliat. Bonjasky mierzący 192 cm wrócił specjalnie na tę walkę po 3,5 roku przerwy. Mierzący tylko 173 cm Manhoef nadal jest czynnym zawodnikiem walczącym ostatnio w MMA (30 zwycięstw, 14 porażek) a ostatni pojedynek toczył w kwietniu br. W Kickobxingu zaś jeszcze w 2016, gdzie poniósł siedem porażek z rzędu. Ta mogła być ósmą, ale sędziowie zadecydowali inaczej.
Dla obu był to ich czwarty pojedynek i nigdy nie pałali do siebie sympatią. Trzykrotnie wcześniej zwyciężał "Latający Gentelman", który poza trzema tytułami w K-1 ma za sobą wspaniałą karierę kickboxerską. "No Mercy" aż tak spektakularnych sukcesów nie miał, ale walczył z dobrymi zawodnikami i potrafił nokautować o czym przekonał się choćby nasz Paweł Słowiński. W MMA znokautował samego Marka Hunta, mistrza K-1 i czołowego zawodnika UFC obecnie. A mierzy tylko nieco ponad 170 cm i waży 90 kg.
Tak jak i Bonjasky jest bardzo groźny zawsze. Początkowo walczyli dość taktycznie jak na ich temperamenty. Później walka rozkręcała się z minuty na minutę. W drugiej rundzie, obalił Bonjasky'ego z ogromną łatwością. Gdyby tak obalał w MMA zapewne zdobywałby tytuły, bo takowy ma raptem jeden z 2006 roku z Cage Rage'a. W trzeciej rundzie Bonajsky zdobył sporą przewagę popisując swoimi kopnięciami z wyskoku, gdzie nawet raz przeleciał nad linami nieco wcześniej. Dodatkowo miał za sobą całą kilkutysięczną halę, która w całości skandowała jego imię. Manhoef jednak zdaniem sędziów zwyciężył na punkty po trzech rundach. Szczęśliwy zwycięzca nie posiadał się z radości i długo klęczał nie dowierzając w wygraną. Bonjasky zachował się sportowo i widać, że dawne urazy poszły w niepamięć.
Komplet wyników:
Fabio Kwasi (Holandia) pokonał Serkana Ozcaglayan (Turcja) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie
Sam Tevette (Holandia) pokonał Reamona Welborena (Holandia) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie
Levi Rigters (Holandia) pokonał Redouana Cairo (Surinam) przez TKO (3 x liczenie)
Tarik Khbabez (Holandia) pokonał Nordine Maheiddine (Maroko) przez decyzję 3-0
Fred Sikking (Holandia) pokonał Boy Boy Martin (Surinam) przez niejednogłośną decyzję 2-1
Murat Aygun (Turcja) pokonał Henriquesa Zowa (Holandia) przez decyzję 3-0
Andrei Stoica (Rumunia) pokonał Sahaka Parparyan (Armenia) przez decyzję 3-0
Main event
Melvin Manhoef (Holandia) pokonał Remy Bonjasky (Holandia) przesz decyzję 3-0
Obaj pochodzący z Surinamu 41-latkowie byli w miarę w dobrej formie fizycznej. Podczas walki wyglądali zaś jak Dawid i Goliat. Bonjasky mierzący 192 cm wrócił specjalnie na tę walkę po 3,5 roku przerwy. Mierzący tylko 173 cm Manhoef nadal jest czynnym zawodnikiem walczącym ostatnio w MMA (30 zwycięstw, 14 porażek) a ostatni pojedynek toczył w kwietniu br. W Kickobxingu zaś jeszcze w 2016, gdzie poniósł siedem porażek z rzędu. Ta mogła być ósmą, ale sędziowie zadecydowali inaczej.
Dla obu był to ich czwarty pojedynek i nigdy nie pałali do siebie sympatią. Trzykrotnie wcześniej zwyciężał "Latający Gentelman", który poza trzema tytułami w K-1 ma za sobą wspaniałą karierę kickboxerską. "No Mercy" aż tak spektakularnych sukcesów nie miał, ale walczył z dobrymi zawodnikami i potrafił nokautować o czym przekonał się choćby nasz Paweł Słowiński. W MMA znokautował samego Marka Hunta, mistrza K-1 i czołowego zawodnika UFC obecnie. A mierzy tylko nieco ponad 170 cm i waży 90 kg.
Tak jak i Bonjasky jest bardzo groźny zawsze. Początkowo walczyli dość taktycznie jak na ich temperamenty. Później walka rozkręcała się z minuty na minutę. W drugiej rundzie, obalił Bonjasky'ego z ogromną łatwością. Gdyby tak obalał w MMA zapewne zdobywałby tytuły, bo takowy ma raptem jeden z 2006 roku z Cage Rage'a. W trzeciej rundzie Bonajsky zdobył sporą przewagę popisując swoimi kopnięciami z wyskoku, gdzie nawet raz przeleciał nad linami nieco wcześniej. Dodatkowo miał za sobą całą kilkutysięczną halę, która w całości skandowała jego imię. Manhoef jednak zdaniem sędziów zwyciężył na punkty po trzech rundach. Szczęśliwy zwycięzca nie posiadał się z radości i długo klęczał nie dowierzając w wygraną. Bonjasky zachował się sportowo i widać, że dawne urazy poszły w niepamięć.
Komplet wyników:
Fabio Kwasi (Holandia) pokonał Serkana Ozcaglayan (Turcja) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie
Sam Tevette (Holandia) pokonał Reamona Welborena (Holandia) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie
Levi Rigters (Holandia) pokonał Redouana Cairo (Surinam) przez TKO (3 x liczenie)
Tarik Khbabez (Holandia) pokonał Nordine Maheiddine (Maroko) przez decyzję 3-0
Fred Sikking (Holandia) pokonał Boy Boy Martin (Surinam) przez niejednogłośną decyzję 2-1
Murat Aygun (Turcja) pokonał Henriquesa Zowa (Holandia) przez decyzję 3-0
Andrei Stoica (Rumunia) pokonał Sahaka Parparyan (Armenia) przez decyzję 3-0
Main event
Melvin Manhoef (Holandia) pokonał Remy Bonjasky (Holandia) przesz decyzję 3-0