Były mistrz UFC w wadze ciężkiej, Josh Barnett został pierwszym zawodnikiem w historii UFC, którego organizacja będzie monitorować pod kątem zażywania sterydów. Barnett będzie musiał się poddać testom, które przeprowadzi WADA, na prośbę komisji sportu stanu Nevada jak i jego obecnego pracodawcy, UFC.

Amerykanin podczas gali UFC 167 zmierzy się z Travisem Browne. Nie powinien dziwić fakt, że to właśnie Barnett znalazł się na cenzurowanym. Po wygraniu pasa UFC i pokonaniu Randy'ego Couture'a odebrano mu mistrzowski tytuł, bo jak się okazało wpadł na testach antydopingowych po walce. Później historia ta się powtórzyła, kiedy to Barnett miał zmierzyć się z Fedorem Emelianenko na gali nieistniejącej już organizacji Affliction, jednak do walki nie doszło, bowiem Josh wpadł już na testach przed walką.

Swoją drogą interesujące jest to, że Barnett nie ukrywa, że sam zażywał środki dopingujące i w przeciwieństwie do wielu innych znanych sportowców, w ogóle nie kryje się z tym, że próbował w nieuczciwy sposób zyskać przewagę nad swoimi rywalami. Amerykanin nie zwala winy na swoich trenerów, ani nie opowiada, że ktoś mu musiał czegoś dosypywać. Zdecydowanie jest to jedyny plus jeśli chodzi o Barnetta i jego stosowanie sterydów, ale w całej tej sytuacji jest on bohaterem wybitnie negatywnym.